A A+ A++

– Na pewno nie wszystkie rozwiązania były trafione. Na pewno popełniliśmy błędy. Natomiast jest bardzo źle, kiedy mówimy tylko o błędach – podsumował lekarz, poseł PiS Stanisław Karczewski działania rządu w zakresie powstrzymania rozprzestrzeniania się brytyjskiego wariantu koronawirusa w Polsce.

Przed świętami Bożego Narodzenia do Polski sprowadzono samolotami tysiące rodaków z Wysp. Mimo posiadanych wtedy informacji o nowym, brytyjskim wariancie koronawirusa, rząd nie poddał ich kwarantannie, ani nawet nie przebadał. 

W piątek 26 marca w programie „Jeden na jeden” TVN24 Stanisław Karczewski odpowiadał na pytania dot. m.in. wpuszczenia na terytorium Polski tysiąca Polaków mimo świadomości, o rozprzestrzeniającej się na Wyspach bardziej zakaźnej mutacji koronawirusa.

Zdaniem ekspertów to właśnie Polacy przyjeżdżający z Wielkiej Brytanii przyczynili się do rozsiania po naszym kraju brytyjskiego, bardziej zakaźnego wariantu koronawirusa. Podczas III fali pandemii brytyjski wariant odpowiada za blisko 70% wszystkich zakażeń.


Opieszałość i łagodne decyzje

Pierwsza informacja o wykryciu brytyjskiego wariantu koronawirusa pojawiła się 14 grudnia. Próbka pochodziła z hrabstwa Kent i została pobrana we wrześniu. W ciągu tygodnia od tej decyzji rząd brytyjski zdecydował o opóźnieniu decyzji ws. luzowań obostrzeń.

Już 20 grudnia o rozprzestrzeniającej się mutacji wirusa poinformowała Światowa Organizacja Zdrowia. Część krajów zdecydowała o zamknięciu swoich granic dla przyjeżdżających z Wysp. Późnym wieczorem Polska także zadecydowała o zakazie lotów z Wielkiej Brytanii. Zakaz miał obowiązywać od 22 grudnia. W przeddzień zamknięcia granic, LOT, by zmieścić na pokład więcej osób, wysłały po Polaków na Wyspy największe maszyny oraz uruchomiły dodatkowe loty. Jednocześnie kwarantanna i testy na COVID-19 dla powracających do kraju, były dobrowolne.

Badania nad obecnością brytyjskiego wariantu koronawirusa w Polsce rozpoczęły się dopiero z nowym rokiem. 20 dni później, 20 stycznia, prywatne laboratorium genXone potwierdza pierwszy przypadek brytyjskiego szczepu. Badanie przeprowadziło na własny koszt. Tydzień później, minister zdrowia informuje o drugim zdiagnozowanym przypadku zakażenia brytyjskim wariantem koronawirusa. W marcu, brytyjski wariant koronawirusa odpowiada już za 70% wszystkich zakażeń.

 

Rząd bał się hejtu?

Odnosząc się do tego, że w Polsce nie przetestowano nawet osób wracających z Wielkiej Brytanii przed świętami Bożego Narodzenia, Stanisław Karczewski w TVN24 tłumaczył tę decyzję strachem przed hejtem.

Po uwadze, że rząd nie powinien oglądać się na hejt przy tak istotnych sprawach, polityk delikatnie wycofał się ze swoich słów.

– To może jest zły argument, ma pani rację. Natomiast byłoby to niezwykle trudne. Ci wszyscy, którzy przyjeżdżali, powinni być kwarantowani. Powinni się nie spotykać, powinni unikać kontaktów – mówił.

– Nawet gdyby ten test był wykonany… Teoretycznie, jest wykonany ten test, ktoś ma test dodatni – co z takim człowiekiem mamy robić? I tak ten człowiek wsiadał w samochód, kiedy przyjechał i powinien jechać do domu i z nikim się nie kontaktować. Ale tak naprawdę ci wszyscy, którzy przyjechali na święta z Wielkiej Brytanii, powinni się nie spotykać z rodzinami, powinni być izolowani (….) Na pewno nie wszystkie rozwiązania były trafione. Na pewno popełniliśmy błędy. Natomiast jest bardzo źle, kiedy mówimy tylko o błędach – podsumował Stanisław Karczewski.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułObostrzenia w kościołach w Wielkanoc. Abp Gądecki apeluje do księży i wiernych
Następny artykułDzień Otwarty online dla przyszłych medyków