Bohaterscy Polacy znają prawdziwą wartość wolności i tożsamości narodowej – pod takim tytułem brytyjski polityk Daniel Hannan – w przeszłości poseł do parlamentu w Londynie, poseł do Parlamentu Europejskiego, a obecnie członek Izby Lordów, ocenia na łamach dziennika „The Daily Telegraph” polską odpowiedź na rosyjski atak na Ukrainę. Jak stwierdza, „ich [Polaków] niezwykła odpowiedź na kryzys uchodźczy jest przypomnieniem, co naprawdę sprawia, że liberalna demokracja może istnieć”.
CZYTAJ: Bezpieczeństwo gwarantuje nam tylko silne, suwerenne państwo polskie w NATO i UE, a nie fikcja federacji czyli Berlin i Paryż układające się z Moskwą
Honnan rozpoczyna od przypomnienia wtorkowego głosowania w Parlamencie Europejskim. Oto 478 posłów – przy sprzeciwie 155-u – poparło sankcje ekonomiczne. Nie, nie przeciwko Rosji, ale przeciwko dwóch państwo członkowskim Unii, przeciwko Polsce i Węgrom. Taki wydźwięk ma bowiem wdrażany obecnie mechanizm tzw. warunkowości.
Wybór momentu jest niestosowny. Polska przyjęła największą liczbę ukraińskich uchodźców, Węgry są drugie na tej liście. Oba kraje są na linii frontu, na której chronią najbardziej podstawowe wartości europejskie, w tym demokratyczny pluralizm. Wszystko to w obliczu agresywnej wojny wywołanej przez tyrana.
Hannan usłyszał o głosowaniu w PE w chwili, gdy był w Tomaszowie Lubelskim, miasteczku na granicy polsko-ukraińskiej, gdzie obserwował, oszołomiony, jak miejscowi mieszkańcy ochoczo podjęli wysiłek związany z kryzysem uchodźczym.
Trudno przekazać, w jakim stopniu Polacy zmobilizowali się do pomocy swoim ciężko doświadczonym sąsiadom. Publiczne i prywatne budynki przystrojono ukraińskimi flagami, a nocą na najważniejszych budynkach wyświetlane są ukraińskie barwy. Każde przedsiębiorstwo robi swoje. Gazety drukują wydania po ukraińsku skierowane do przybyszy, firmy telefoniczne dają darmowe rozmowy, hotele darmowe łóżka. Firmy wynajmujące samochody na krakowskim lotnisku nie mają już samochodów, ponieważ wielu wolontariuszy wozi kobiety i dzieci z granicy –
— pisze Hannan, przypominając, że Polacy niedawno świętowali setną rocznicę zwycięstwa w wojnie 1920 roku. Dziś – dodaje – ponownie wzięli na swoje barki swój ciężar. I znów, „Zachód właściwie nie mówi nawet dziękuję”.
Polityk przywołuje badania opinii publicznej, które pokazuję, że 90 proc. społeczeństwa popiera pełne otwarcie kraju na Ukraińców, a dwie trzecie chce pomagać osobiście. I – stwierdza Hannan – widać, że tym razem to nie abstrakcja. Wielka flota prywatnych samochodów, busików i autobusów przewozi uchodźców do centrów dla uchodźców, a później dalej – do przyjaciół lub znajomych. Burmistrzowie miast nadgranicznych dostarczają potrzebne rzeczy do szkolnych sal gimnastycznych, kto może, użycza pokoju.
Warto poświęcić chwilę, i odnieść się do zarzutów, często podnoszonych w Brukseli, według których Polska (i Węgry) prowadzą rasistowską politykę imigracyjną; wskazuje się na wspaniałomyślność widoczna w odniesieniu do Ukraińców nie była zauważalna w odniesieniu do Syryjczyków czy Afgańczyków. Bez wątpienia w obu krajach są też rasiści.
Ale zasadniczą różnicą między dwiema falami migracji jest fakt, że obecnie przybywają głównie kobiety i dzieci. Latem 2015-go roku, gdy pracowałem w hostelu dla imigrantów którzy dotarli przez Morze Śródziemne. Widziałem, że na każde 20 osób, które schodziły z włoskich łodzi ratowniczych, 19 było młodymi mężczyznami.
Hannan podsumowuje:
Eurokraci postrzegają obecny rząd jako katolicki i – co najgorsze – nacjonalistyczny. Jego głównym grzechem było uznanie wyższości prawa polskiego nad prawem unijnym, albo – przynajmniej – że to polscy sędziowie powinni decydować, kiedy Bruksela wykracza poza kompetencje przyznane jej w traktatach.
Nacjonalizm jest dla Brukseli najgorszym spośród wszystkich występków, jest grzechem przeciwko Duchowi Świętemu, którego nie wolno człowiekowi zapomnień. Ale zapytajcie sami siebie: o co chodzi w wojnie na Ukrainie? Jaka jest przyczyna kryzysu uchodźczego?
Polityk odpowiada: to jest wojna o niepodległość narodu. Ukraina została najechana, ponieważ chciała być w pełni suwerennym narodem. Nie chciała zaakceptować statusu pół-niezależności. Innymi słowami, Ukraińcy walczą o zasadę narodowego samookreślenia, o prawo do utworzenia własnego państwa zgodnie z własnymi prawami.
Rozumieją z własnej historii, że jest to pierwsze i najważniejsze prawo narodu. Inne sprawy, które i oni, i my cenimy – prawo do uczciwego procesu, wolne wybory, gazety bez cenzury, osobista wolność – zależą od tego, czy dane państwo może powołać własnych prawodawców. Narodowa niepodległość nie gwarantuje tego wszystkiego, ale to wszystko umożliwia. Polacy, biorąc pod uwagę ich własną historię, także rozumieją to bardzo dobrze.
W sumie ta wojna – twierdzi komentator – to wojna między ludźmi, którzy chcą żyć w niepodległym państwie, i ludźmi, którzy odmawiają im tego prawa. I dlatego niektórzy zachodni komentatorzy zdali sobie sprawę, zapewne po raz pierwszy, dlaczego narodowa tożsamość ma znaczenie.
To właśnie to coś, co Roger Scruton określał jako „politykę pierwszej osoby liczby mnogiej”, umożliwia funkcjonowanie liberalnej demokracji. Ale tego credo wciąż nienawidzą w Brukseli. Wciąż pogardza nim wielu w Wielkiej Brytanii. Ale – przekonuje Hannan – spójrzcie na cierpienie Ukraińców, spójrzcie na działania Polaków niosących pomoc, a później powiedzcie mi, że to wszystko nie ma znaczenia.
CZYTAJ: Ustawa o pomocy obywatelom Ukrainy. Już 16 marca wejdzie w życie cały szereg ułatwień dla uchodźców i udzielających im pomocy
Pat
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS