Brytyjczycy jako jedni z nielicznych na świecie PKB wyliczają nie tylko co kwartał, lecz także co miesiąc. Wynik majowy (i wcześniejszy kwietniowy) był więc wyjątkowo obciążony lockdownem.
Pandemia i brexit
W maju PKB był o 24 proc. skromniejszy niż rok temu. To rezultat niewiele lepszy od kwietniowego kiedy zanotowano spadek o 24,5 proc. Pocieszające jest to, że gospodarka Zjednoczonego Królestwa wzrosła w maju tego roku w stosunku do kwietnia o 1,8 proc. Lockdown zaciążył także na brytyjskiej produkcji przemysłowej – w maju była mniejsza o 20 proc. niż tym samym miesiącu rok wcześniej.
ZOBACZ: Największy w historii spadek brytyjskiego PKB
Brytyjska zapaść gospodarcza jest teraz o wiele poważniejsza niż pamiętny kryzys finansowy z lat 2008-09. W najgorszym momencie tamtego regresu – w marcu 2009 roku – PKB był mniejszy o 6,9 proc. niż w szczytowym lutym 2008 roku.
Agencja ratingowa Moody’s ostrzega, że w tym roku kryzys ekonomiczny Wielkiej Brytanii będzie większy niż w jakiejkolwiek innej gospodarce G-20. Spadek PKB szacowany jest na 10,1 proc. W dodatku, finansowe działania antypandemiczne zwiększą o prawie jedną czwartą dług publiczny w stosunku do PKB.
Najnowszy zestaw bodźców o wartości 30 miliardów funtów (37,9 miliarda dolarów), ogłoszony przez rząd Wielkiej Brytanii, pomoże gospodarce, ale pogorszy sytuację budżetową państwa. Wielka Brytania prawdopodobnie zaciągnie pożyczki państwowe na kwotę 160 miliardów funtów, czyli na poziomie podobnym jak w czasie drugiej wojny światowej.
Moody’s dodaje, że utrzymująca się niepewność co do brexitu powstrzyma ożywienie gospodarcze w drugiej połowie tego roku. Zresztą z analizy rządu w Londynie wynika, że samo opuszczenie wspólnoty europejskiej doprowadzi w dłuższej perspektywie do spadku brytyjskiego PKB aż o 5 proc., i to nawet przy istnieniu umowy o wolnym handlu z UE.
USA ten rok spiszą na straty
Nie tylko Wielka Brytania ma problemy. Amerykańska gospodarka skurczyła się w pierwszym kwartale 2020 roku o 5 proc., podczas gdy jeszcze w ostatnim kwartale 2019 roku PKB Stanów Zjednoczonych szedł w górę o 2,1 proc.
Goldman Sachs pogorszył ostatnio prognozę dla USA. Przewidywany tegoroczny spadek PKB powiększył z 4,2 proc. do 4,6 proc. Jednocześnie spodziewa się symptomów względnej poprawy gospodarczej już we wrześniu 2020 roku.
ZOBACZ: Małe jest piękne. Szczególnie w gospodarce
Pesymistą jest słynny ekonomista Nouriel Roubini, który oczekuje, że dodatnia zmiana po kryzysie będzie słaba, a do połowy obecnej dekady Stany Zjednoczone czeka głębsza depresja. – Zarówno firmy, jak i gospodarstwa domowe będą wydawać mniej i więcej oszczędzać. Oznacza to bardzo anemiczne ożywienie – powiedział Roubini. Przewiduje, że odbudowa gospodarki przerodzi się w depresję jeszcze bardziej dotkliwą niż w latach 30. XX wieku.
Wall Street na huśtawce
Warto przypomnieć, że za wielkie spadki na giełdach w 1929 roku i wzrost bezrobocia w USA do 30 proc. w latach 30. odpowiedzialny był w dużym stopniu rząd i bank centralny, które nie zadziałały od razu i w takiej skali, by skutecznie zmniejszyć koszty kryzysu. Rezultatem był głęboki spadek zaufania ze strony prywatnych inwestorów, obniżka wydatków inwestycyjnych, malejący popyt i w konsekwencji bankructwa firm na wielką skalę.
ZOBACZ: Gospodarka Europy. Jest nadzieja dla przemysłu i usług
Tymczasem na amerykańskim rynku papierów wartościowych drugi kwartał 2020 roku był jednym z najpomyślniejszych w jego historii. Dla indeksu S&P500 były to najlepsze trzy miesiące od 1998 roku. Inwestorzy entuzjastycznie wychodzili z marcowego dołka. Lipcowe nastroje są jednak gorsze – do głosu dochodzi strach, obawa o drugą falę pandemii i być może kolejną wyprzedaż na światowych rynkach finansowych.
Gary Shilling, ekonomista i prezes A. Gary Shilling & Co., uważa, że mamy sytuację podobną do tej z 1929 roku. Przewiduje nawet 40-procentowe spadki na rynku akcji. Jego zdaniem, ludzie błędnie oszacowali czas potrzebny gospodarce, by wróciła do stanu sprzed pandemii, a co za tym idzie, ostatnie dynamiczne wzrosty na Wall Street są nieuzasadnione.
Japonia walczy z kryzysem
Także japońska gospodarka – trzecia co do wielkości na świecie – spada w najszybszym tempie od dziesięcioleci. Prognozy wskazują, że PKB Kraju Kwitnącej Wiśni skurczy się w tym roku o 5,3%. Do tej pory rząd w Tokio przeznaczył 2,2 biliona dolarów na stymulację gospodarki. Ekonomiści oczekują dalszych działań rządu i Banku Japonii w walce z kryzysem.
– Powrót działalności gospodarczej do normalnego poziomu w Japonii potrwa dwa do trzech lat, ponieważ rynki zamorskie prawdopodobnie nadal będą cierpieć z powodu rozprzestrzeniania się wirusa – mówi Atsushi Takeda, główny ekonomista w Itochu Research Institute.
Prognozy światowych analityków mają jeden korzystniejszy aspekt. Wiele renomowanych instytucji spodziewa się, że przyszły rok – na tle fatalnego 2020 roku – będzie wyraźnie lepszy. Agencja Moody’s przyjmuje dla Wielkiej Brytanii wzrostu PKB o 7,1 proc., a Goldman Sachs zakłada, że gospodarka Stanów Zjednoczonych ruszy w górę o 5,8 proc.
Jacek Brzeski
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS