Atak Rosji na Ukrainę. Czytaj naszą relację na żywo >>>
(Dr Agnieszka Bryc, politolożka z Wydziału Nauk o Polityce i Bezpieczeństwie UMK w Toruniu)
Zuzanna Kuffel:
Kiedy rozmawiałyśmy niespełna miesiąc temu mówiła pani, że jednym z najbardziej prawdopodobnych scenariuszy działań Putina będzie uznanie Doniecka i Ługańska za niepodległe republiki ludowe
. Tak się stało, a chwilę potem zaczęła się inwazja Rosji na Ukrainę. Zaskoczenie?
Agnieszka Bryc: Nie jestem tu oryginalna – wszyscy, którzy zajmują się Wschodem mieli podobną intuicję. Wiedzieliśmy, że dojdzie do inwazji w Donbasie, było to tylko kwestią czasu. Wielki znak zapytania był gdzie indziej – czy Putin zdecyduje się przekroczyć granicę Donbasu i wejść na terytoria inne niż okupowane przez separatystów, czy się ośmieli? To tzw. „duża inwazja”, o której mówił Biden. Putin zaskakująco idzie na całość. Jednym zaskoczeniem jest to, że w ogóle poszedł w głąb kraju, a drugim to, że próbuje zniszczyć państwowość ukraińską. Czym innym jest wojna pozycyjna, na pograniczu, a czym innym wejście do sąsiedniego państwa pod fałszywym pretekstem, opowiadanie bzdur o potrzebie denazyfikacji, bratniej pomocy i samoobronie Donbasu. Jak samoobrona Donbasu wygląda w Kijowie? Putin się skompromitował, udowodnił, że jest przywódcą zbójeckim. Nie chce tylko pokąsać Ukrainy. Mógł tak jak w przypadku Krymu, a potem Donbasu, ograniczyć się do aneksji kolejnych terytoriów. Jednak on chce doprowadzić do tego, żeby Ukraina była państwem upadłym. To zaskoczyło nie tylko nas – osoby zajmujące się Wschodem, ale także samych Rosjan. Oni też twierdzili, że Putin się nie odważy, że Rosja nie napadnie na państwo sąsiednie, na bratnią słowiańską republikę. Z jednej strony przewidywałam, że Putin może kierować się logiką „jak nie teraz, to kiedy?”, ale nie zakładałam, że ośmieli się bombardować Kijów.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS