Utworzony: środa, 08 czerwca 2016 12:08
O Sports Direct – popularnym wśród Polaków na Wyspach miejscu zatrudnienia – znów zrobiło się głośno. Właściciel firmy stanął przed komisją parlamentarną, by odpowiedzieć na zarzuty koszmarnego traktowania pracowników i zaniżania płac. Na przesłuchaniu zobowiązał się do wypłacenia pracownikom dodatku do wynagrodzenia w formie do rekompensaty pieniężnej.
Zobacz także:
We wtorek 7 czerwca odbyło się posiedzenie komisji parlamentarnej ds. biznesu, na którą wezwany został milioner Mike Ashley w głośnej sprawie nieludzkiego traktowania pracowników firmy Sports Direct. Mężczyzna wcześniej unikał jakichkolwiek spotkań z komisją. Tym razem do spotkania jednak doszło, a Ashley odpowiedział na wszystkie spekulacje dotyczące Sports Direct.
Przyznał, że niektórzy pracownicy otrzymywali pensję niższą, niż wynosi obecnie najniższa krajowa. Ale podkreślił jednocześnie, że podjęto działania, które pozwolą zapobiec, by podobna sytuacja nigdy nie powtórzyła się w przyszłości. Obiecał również, że te szkody zostaną im zrekompensowane w formie dodatkowego, uzupełniającego wynagrodzenia (rekompensaty pieniężnej).
Jak informuje The Guardian, pracownicy Sports Direct muszą pracować w fatalnych warunkach. Firma zajmująca się sprzedażą odzieży i sprzętu sportowego zatrudnia bardzo dużo imigrantów, z czego duża część to Polacy. Pracownicy są obrażani przez głośniki, jeśli za wolno pracują.
Dostają też bardzo wysokie kary finansowe za spóźnienia i zarabiają mniej, niż wynosi obecnie ogólnokrajowa godzinowa stawka minimalna. W dodatku w przeciągu dwóch ostatnich lat karetka pogotowia była tam wzywana aż 80 razy. Miał miejsce nawet incydent z rodzącą pracownicą w toalecie, bo przełożeni nie zgodzili się jej wypuścić, mimo zgłaszania złego samopoczucia.
Martyna Kisiel / POLEMI.co.uk
Fot.: Claudio Divizia / Shutterstock
Dołącz do POLEMI na facebooku i BĄDŹ NA BIEŻĄCO!
Warto przeczytać…
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS