A A+ A++

Bratobójczy ogień wcale nie jest taki rzadki, jakby mogło się wydawać. Nawet na współczesnym, wysoce skomputeryzowanym, polu walki. Rażenie własnych jednostek, zwłaszcza podczas wielkoskalowego konfliktu, jest jakby wpisane w ryzyko prowadzenia wojny. W różnych konfliktach w wyniku bratobójczego ognia ginęło od dwóch do 10 proc. żołnierzy.

Również Polakom kilka razy zdarzało się ostrzelać swoich żołnierzy. We wrześniu 1939 r. ówczesny porucznik pilot Marian Pisarek omyłkowo zestrzelił polski samolot bombowo-rozpoznawczy PZL23B Karaś z 42. eskadry rozpoznawczej. Zginął obserwator, a pilot i strzelec zostali ranni. Kpt. pil. Bolesław Gładych w 1943 r. o mały włos nie zestrzeliłby samolotu brytyjskiego premiera Winstona Churchilla.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPoseł KO po tragedii w Przewodowie: Są pytania, które zadamy rządzącym
Następny artykułZabiła konkubenta i chciała upozorować samobójstwo