Jeszcze rok temu wydawało się, że Thiago Silva zejdzie z wielkiej sceny. W końcu miał już 35 lat, a PSG nie zamierzało z nim przedłużyć umowy. – Sezon został przerwany, a ja byłem w Brazylii, gdy zadzwonił do mnie Leonardo [dyrektor sportowy]. Zapytał, czy mogę zostać w klubie dwa miesiące dłużej, by pomóc w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. Dodał jednak, że nie mogę liczyć na nic więcej. Dwa miesiące i koniec. To mnie wk… Nie podobał mi się sposób, w jaki się ze mną rozstano. Nawet w trakcie lockdownu wszystko można było załatwić inaczej. Leonardo zabrakło klasy. Nie można tak traktować kapitana. Nie chodzi tylko o mnie. Edinson Cavani też został źle potraktowany – wspomina Thiago Silva, który z PSG zdobył 25 pucharów, w tym siedem mistrzostw Francji. I choć nie udało mu się wygrać Ligi Mistrzów, to doprowadził PSG do finału, a podczas “Final 8” grał rewelacyjnie, choć w Lizbonie był najstarszym z piłkarzy.
Stoper zbliżał się wówczas do 36. urodzin, ale zamiast odcinać kupony w lidze chińskiej, amerykańskiej, lub wrócić do Brazylii, zdecydował się na Chelsea, mimo że Premier League to najbardziej wymagająca liga świata. Ten wybór nie był zaskoczeniem. – Spytaj się dowolnego piłkarza lub pracownika Chelsea o Silvę, to usłyszysz: profesjonalista. Jest wzorem dla młodych piłkarzy. Jego etyka i zaangażowanie robi wrażenie na wszystkich – czytamy w “The Athletic”.
Sezon 2020/21 tylko to potwierdził. Wystarczy spojrzeć na liczby defensywy Chelsea, której Silva jest przywódcą – i pod wodzą Franka Lamparda, i Thomasa Tuchela. We wszystkich rozgrywkach Brazylijczyk zagrał w 33 meczach. Chelsea aż 17 razy zachowała w nich czyste konto i straciła zaledwie 29 goli. Silva stał się jednym z najlepszych obrońców ligi. Nie jest zbyt wysoki jak na stopera (183 cm), ale jest silny fizycznie i przede wszystkim świetnie przewiduje ruchy rywala, co przykrywa fakt, że nie jest też sprinterem. Podaje niemal zawsze celnie. Ma aż 93,5 proc. skuteczności podań – tyle co Ruben Dias z Manchesteru City. W Anglii celniej podaje tylko John Stones (94 proc.).
Silva jest na topie mniej więcej od dekady, kiedy to dojrzewał w Milanie u boku Alessandro Nesty, jednego z najlepszych stoperów w historii. Duży wpływ na jego rozwój miały także wskazówki od Paolo Maldiniego, kolejnej legendy Milanu. Ale początki Thiago wcale nie były kolorowe.
“Będziesz miał szczęście, jeśli w ogóle wrócisz do piłki”
W 2005 r. wychwycili go skauci Porto, ale tam nie przebił się nawet w rezerwach, więc został wypożyczony do Dynama Moskwa. W Rosji zaraził się gruźlicą, a lekarze odkryli chorobę w ostatniej chwili. Thiago spędził w szpitalu kilka miesięcy i usłyszał od doktora, że będzie miał szczęście, jeśli w ogóle wróci do piłki. Na powrót do poważnego grania czekał niemal dwa lata. Odbudował się we Fluminense i znowu ruszył na podbój Europy. W Milanie przez pierwsze pół roku nie mógł grać, bo wszystkie miejsca dla piłkarzy spoza Unii Europejskiej były zajęte. Ale jak już wskoczył do składu Milanu w 2009 r., to został na lata. W 2012 r. Silvio Berlusconi, ówczesny prezes Milanu, szukając oszczędności sprzedał Silvę i Zlatana Ibrahimovicia do PSG.
Brazylijczycy go pokochali, a później zrobili z niego kozła ofiarnego
Jego kręta droga na szczyt sprawiła, że Brazylijczycy go pokochali. Był antytezą rozchwytywanego przez sponsorów Neymara, który niemal wyskakiwał z lodówki. Silva był bardziej swojski. Neymar od początku był kreowany na gwiazdę, a Thiago, jako młody chłopak, był bliski porzucenia futbolu, bo nikt się nie mógł poznać na jego talencie. Niewiele brakowało, a tak jak jego brat, zostałby kierowcą autobusu. Jego kariera wystrzeliła, gdy miał 25 lat. Punktem kulminacyjnym miał być mundial w Brazylii w 2014 r., ale tam Niemcy rozgromili gospodarzy w półfinale aż 7:1. I choć Silva nie grał w tym meczu, to i tak dostał po uszach, bo w poprzednim meczu z Kolumbią zobaczył niepotrzebną żółtą kartkę, przez co był zawieszony. Po tamtym mundialu stracił opaskę kapitańską. Rok później Brazylia odpadła z Copa America po tym, jak sprokurował głupi rzut karny przeciwko Paragwajowi. Został kozłem ofiarnym. Nie zagrał w reprezentacji przez następne 17 miesięcy. Teraz znowu regularnie gra z opaską kapitańską. Jego największym marzeniem jest złoto na mundialu w Katarze. Będzie miał wtedy 38 lat. Ale Thiago Silva wciąż udowadnia, że wiek to tylko liczba.
W sobotnim finale Ligi Mistrzów przeciwko Manchesterowi City najprawdopodobniej zostanie najstarszym piłkarzem na murawie (przeszkodzić może mu tylko starszy o kilka miesięcy Fernandinho).
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS