Nie możemy łamać ludziom kręgosłupów, trzeba postępować mądrze – mówi „Rzeczpospolitej” minister sportu i turystyki Kamil Bortniczuk.W wywiadzie opublikowanym we wtorek szefa resortu sportu i turystyki pytano m.in. o to, czego brakuje w kwestii sportowych sankcji dot. Rosji i Białorusi.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Od początku inwazji zginęło 89 sportowców i trenerów. „Wielu wstąpiło w szeregi Sił Zbrojnych Ukrainy, by bronić naszego państwa”
CZYTAJ TAKŻE: Djoković wygrał Wimbledon! Pasjonujące starcie z Kyrgiosem. To już 21. wielkoszlemowy tytuł serbskiego tenisisty
Wykluczyć i zablokować transmisje
Powinniśmy wykluczyć z międzynarodowych federacji kapitał rosyjski oraz tamtejszych działaczy. Nawołujemy też federacje do tego, aby zablokowały możliwość transmitowania swoich wydarzeń sportowych na terenie Rosji i Białorusi
— powiedział Kamil Bortniczuk.
Wszystko po to, aby tamtejsze społeczeństwo było maksymalnie odcięte i odizolowane od najważniejszych sportowych wydarzeń i aby do zwykłych Rosjan i Białorusinów dotarło, że to, co się dzieje w Ukrainie, jest nieakceptowalne
— zaznaczył.
Podkreślił też, że nie ma zgody ministerstwa sportu na to, żeby w „jakiejkolwiek dyscyplinie sportu, w jakiejkolwiek kategorii wiekowej ktokolwiek mógł dzisiaj otwarcie reprezentować Federację Rosyjską czy Białoruś, z flagą i hymnem”.
Bortniczuk został również zapytany o zawodników rosyjskich grających w polskich zespołach ligowych.
To grupa, która moim zdaniem w stosunku absolutnie najmniejszym może podlegać naszej kontroli. Chodzi o obywateli rosyjskich, którzy de facto wykonują swoją pracę w Polsce. Równie dobrze moglibyśmy zapytać, co np. z rosyjskimi inżynierami, którzy pracują na jakiejś budowie. Nie wyobrażam sobie, żeby reprezentanci Polski jeździli dzisiaj do Rosji i grali z Rosjanami przy akompaniamencie ich hymnu, przy pełnych trybunach, może nawet z zasiadającym na nich Putinem
— powiedział.
„Delikatna sprawa” w przypadku sportowców
Jednak w przypadku ludzi, którzy wykonują swoją pracę, w tym zawód sportowca, sprawa jest zdecydowanie bardziej delikatna. Jeżeli ktoś w sposób otwarty na polskich arenach popierałby rosyjską inwazję, to powinien najzwyczajniej w świecie utracić prawo do wykonywania zawodu, czyli utracić wizę pracowniczą. Gdybym stwierdził taki przypadek – a na razie takiego nie było – to bym z całą stanowczością interweniował w MSZ czy MSWiA, żeby uniemożliwić takiemu Rosjaninowi przebywanie w Polsce i sianie rosyjskiej propagandy
— zapewnił.
Zaznaczył też, że nie wyobraża sobie, „żebyśmy dzisiaj od Rosjan z każdej branży – bo przecież nie możemy tego ograniczać tylko do sportu – wymagali jakiejś głośnej aktywności”.
Jeżeli ktoś nie daje przesłanek, że popiera inwazję, to nie chcemy go skazywać na problemy związane np. z tym, że zostawił w Rosji rodzinę, która może zostać poddana szykanom
— podał.
Rosjanie przecież też obserwują to, jak ich obywatele się zachowują. To wymaga więc daleko idącej delikatności. Nie możemy wylewać dziecka z kąpielą. Nie możemy łamać ludziom kręgosłupów tylko dlatego, że dzisiaj nam się to wydaje moralnie słuszne. Musimy postępować mądrze
— dodał minister sportu i turystyki.
jm/PAP
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS