Ważą się losy selekcjonera Czesława Michniewicza, którego kontrakt z PZPN traci ważność 31 grudnia. Na przyszłości trenera w największym stopniu może zaważyć tzw. afera premiowa. Niezmiennie budzi mnóstwo emocji, a jej kulisy pozostają nie do końca jasne.
Nieoficjalnie wiadomo, że premia, jaką piłkarze i członkowie sztabu kadry mieli otrzymać od rządu, sięgała w założeniu aż 50 mln złotych. Ostatecznie z jej realizacji się wycofano. Stało się w głównej mierze na skutek szumu medialnego, jaki wytworzył się wokół tematu jeszcze podczas pobytu drużyny narodowej w Katarze.
Do sprawy wrócił jeszcze raz Zbigniew Boniek w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w “Gościu Wydarzeń”.
Boniek o aferze premiowej w kadrze: To był błąd nie do wybaczenia
– Nie wyobrażam sobie, jak taka premia miałaby być wypłacona. Zawodnicy podają numery konta i co? Kto to wypłaci? Bank centralny? Na jakiej zasadzie? To był błąd nie do wybaczenia – oznajmił z przekonaniem honorowy prezes PZPN.
– To naiwność polskich piłkarzy i w jakimś sensie też naiwność Czesława. Nie kupuję tego. Mieli zapewnioną wysoką premię z PZPN. Dziwię się więc, że w ogóle ich ten temat interesował. Powinien być od razu ucięty: “Jesteśmy bogatymi ludźmi, mamy za co żyć, my tych pieniędzy nie chcemy”. Tego zabrakło. To był kolosalny błąd – mówił z naciskiem Boniek.
A czy premia w ogóle się należała? Po 36 latach “Biało-Czerwoni” przebrnęli fazę grupową mundialu i zameldowali się w 1/8 finału. Tam ulegli broniącej tytułu mistrza świata Francji.
– Wyszliśmy z grupy nie przez własne zasługi, ale bardziej przez szczęśliwy rezultat na innym boisku – kwituje Boniek.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS