– Każdą potrzebę puszczamy na tablicę i odzew jest natychmiastowy. To jest niesamowity przepływ informacji. Ktoś potrzebuje wózka inwalidzkiego, ktoś namiarów na lekarza, nawet osoby starsze się mocno w to zaangażowały. Przykładem jest oddolna akcja „zalejmy szpital wodą”, którą ogłosiliśmy w niedzielę. Mimo zamkniętych sklepów, w ciągu kilku minut przy moim samochodzie koło domu, były niesamowite ilości wody mineralnej mimo zamkniętych sklepów. Kiedy zapytałem starszej pani, skąd o tym wiedziała? Usłyszałem: „Internetów pan nie czyta?” To jest niesamowite, co się w ludziach wyzwala.
Jak przyznaje inicjator akcji na początku były to nieco chaotyczne i spontaniczne działania…
– Szliśmy na żywioł, być może popełniliśmy parę błędów, pewnie i teraz się zdarzają, ale to już bardziej uporządkowana akcja. Podzieleni jesteśmy na grupy tematyczne, które odpowiadają za swoje działki. Jest grupa moderatorów, którzy koordynują zapotrzebowanie na maseczki, przyłbice. Są ci, którzy ogarniają Internet, zapewniają transport, jest ekipa remontowa. Nie ma żadnej polityki i podziałów ze względu na przekonania czy poglądy. Wszyscy działamy w jednym ściśle określonym celu – pomoc tym, którzy jej potrzebują. Jest niesamowity odzew ze strony osób prywatnych, ale i firm. Każdy pomaga, jak może i daje, co może. Pizzę, pierogi, ciasta, torty, środki higieniczne, środki ochrony osobistej – zdarzyło się nawet lustro, które ułatwia właściwą zmianę odzieży ochronnej, by nie narażać się na ryzyko zakażenia. Są też inne formy wsparcia, jak zdalne treningi czy czytanie maluchom na dobranoc. Personel szpitala już nas zna, macha nam z okna. To jest bardzo miłe – nie kryje Max dodając, że jest dumny z ludzi, którzy noszą rękawiczki, maseczki, trzymają dystans dbając o bezpieczeństwo swoje i innych.
Strach nie powstrzyma
Choć walka trwa i prawdopodobnie najgorsze jeszcze przed nami, ci, którzy stanowią widzialną rękę Starachowic, nie zamierzają się poddawać…
– Nie tyle boję się o siebie, ale bardzo boję się o mamę i ciocię, starszą osobę, którą mam pod opieką. Ograniczam kontakt, bo bywam w różnych miejscach, poza tym różne osoby przychodzą pod mój dom i zostawiają potrzebne dary w samochodzie. Mam nadzieję, że nic złego się nie wydarzy – mówi Max Ciszek ciesząc się, że grupa znalazła się grupie wsparcia rządowego. – Czy to będzie miało przełożenie na dodatkową pomoc, np. finansową? Nie wiem. Patrzymy na możliwości, ale nie chciałbym, by pieniądze przysłoniły to, co najważniejsze. Chcę, żeby pozostał to ruch oddolny, ludzie nam ufają i nie chcę ich zawieść. Bywa ciężko, po całym dniu czuję się zmęczony, wieczorem chcę odpocząć, ale staram się każdemu odpowiadać, reagować na każdy post – to motywuje do dalszego działania.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS