– Byłem zaskoczony, że tak łatwo straciliśmy bramki, bo na treningach ustawienie z trójką wyglądało dobrze. Przy mojej bramce świetną robotę zrobił Piotrek Zieliński, ten gol to głównie jego zasługa – powiedział Kamil Jóźwiak, cytowany przez TVP Sport.
Chaos w obronie
Jóźwiak wszedł na boisko w drugiej połowie przy stanie 2:0 dla gospodarzy. Był jednym z najlepszych w naszej drużynie. W 60. minucie asystował przy golu Krzysztofa Piątka, 60 sekund później sam wyrównał na 2:2. Jego wypowiedź pomeczowa jednak dziwi.
To żadna niespodzianka, że biało-czerwoni mieli problemy w obronie. Wyszliśmy w ustawieniu, w którym dawno nie graliśmy i to bez Kamila Glika, którego zastąpił Michał Helik. Polacy zagrali trójką w defensywie i gubili się, gdy atakował rywal. Już pierwsza prostopadła piłka w wykonaniu gospodarzy dała im gola. Po błędach Jana Bednarka i Wojciecha Szczęsnego bramkę w szóstej minucie zdobył Roland Sallai. Kilka minut później mogło być 2:0, ale Gergo Lovrencsics uderzył za słabo i Szczęsny łatwo obronił jego strzał. W drugiej połowie przy drugim i trzecim golu Węgrów zawinili pozostali nasi defensorzy. W polskiej obronie panował chaos, kompletny brak organizacji.
Za mało czasu na nową taktykę
To nie może dziwić, bo nie było dostatecznie dużo czasu, by przećwiczyć nowe ustawienie. Trzy dni na treningi to za mało. Pomysł Paulo Sousy od początku wydawał się odważny. Okazało się, że zbyt odważny. Tym bardziej, że był to jego debiut na stanowisku selekcjonera naszej kadry, mecz wyjazdowy i w dodatku o punkty w eliminacjach mistrzostw świata. Portugalczyk przyznał na pomeczowej konferencji prasowej w Budapeszcie: „Gdybym mógł, przeprowadziłbym kilka korekt w podstawowym składzie”. W drugiej połowie wycofał się z niektórych nowych rozwiązań. Z ławki wszedł m.in. Glik za Helika.
To normalne, że selekcjoner szuka innych wariantów taktycznych i wykonawców. Tym bardziej, że Sousa słynie z zamiłowania do taktyki. W każdym klubie kładł na to duży nacisk. Stąd pomysł z ustawieniem 1-3-5-2, w jakim zagraliśmy od początku z Węgrami, a jakie w drugiej połowie przeszło w 1-3-4-3. To też nie jego wina, że właściwie nie ma czasu ani na testowanie nowych ustawień ani zawodników. Sousa został wybrany na selekcjonera pod koniec stycznia. Dopiero pod koniec stycznia.
Jak zagramy z Anglią?
Gdyby prezes Zbigniew Boniek zdecydował się wcześniej zwolnić Jerzego Brzęczka, Portugalczyk miałby więcej czasu na przygotowania do spotkań z Węgrami, Andorą i Anglią. Kamil Jóźwiak był zaskoczony błędami w obronie, bo “na treningach wyglądało to dobrze”. Treningów nie da się jednak porównać do praktyki meczowej. Paulo Sousa mógł już jesienią ubiegłego roku objąć kadrę Polski i sprawdzić nowe warianty taktyczne oraz piłkarzy w meczach Ligi Narodów. Być może wówczas nie stracilibyśmy punktów i tylu bramek z Węgrami. A tak ryzyko takiego meczu, jaki w czwartek nam się przydarzył, od początku jego nominacji było wysokie.
Niestety potwierdziły się obawy części ekspertów, że nie jest to idealny moment na tak radykalne zmiany taktyczne. Teoretycznie remis na inaugurację eliminacji nie wygląda źle, ale praktycznie już na starcie sprowadza nas do walki tylko o drugie miejsce w grupie. A to oznacza, że na turniej do Kataru możemy awansować jedynie poprzez baraże. Na przyszłorocznych mistrzostwach świata zagrają z Europy zwycięzcy grup i te ekipy z drugich miejsc, które wywalczą awans w rywalizacji bezpośredniej między sobą.
Z przebiegu spotkania trzeba docenić punkt wywieziony z Budapesztu, ale nawet Robert Lewandowski na przedmeczowej konferencji mówił, że liczy na co najmniej sześć punktów po trzech pierwszych meczach eliminacji MŚ. Co miał na myśli? Prawdopodobnie zwycięstwa z Węgrami i Andorą oraz porażkę z Anglią. W niedzielę z Andorczykami nie powinniśmy mieć problemów, bez względu na nasze ustawienie. Pytanie ważniejsze, jak zagramy z Anglikami? Czy znów trójką w obronie?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS