Wolność, równość, braterstwo – nowe odczytanie.
Nie dowiemy się nigdy, czy Jan Jakub Rousseau, pisząc w wieku 50 lat swój traktat „Du contrat social” („O umowie społecznej”, 1762), inspirował się powszechnie panującym wówczas przekonaniem, które tylko opisał, czy był rewolucjonistą inspirującym innych ku takiemu myśleniu. W kolosalnym, a może i trochę prostackim, skrócie rzecz ujmując, szło o to, że cały ład społeczny nie jest wynikiem woli Boga, lecz umowy między ludźmi. To tylko kontrakt, pewna konwencja, ludzki pomysł na wspólne życie. To ludzie wymyślili, że jeden jest królem i swoje królestwo przekazuje własnym potomkom, a inny jest chłopem, jeszcze inny rycerzem. Wymyślili ku temu stosowne kryteria, aby nie wszyscy mogli być królami, a niektórzy byli zmuszeni do harowania w polu. Badacze uznają to jako początki nowoczesnej demokracji.…
Szanowny Czytelniku, możesz przeczytać cały artykuł
– wystarczy, że dołączysz do subskrybentów Sieci Przyjaciół.Jeżeli masz wykupiony dostęp do Sieci Przyjaciół zaloguj się na swoje Konto Czytelnika
Wybierz subskrypcję:
Sieć Przyjaciół to jedyne miejsce, w którym uzyskasz dostęp do cyfrowej wersji tygodnika Sieci, magazynu wSieci Historii oraz wszystkich artykułów
w portalu wPolityce.pl.Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS