Z początkiem listopada mieszkańcy Augustowa tłumnie odwiedzają nasz cmentarz, aby w zadumie zapalić znicze na grobach swoich bliskich zmarłych. Wielu z nas ma jednak dość małą wiedzę o historii augustowskiego cmentarza parafialnego, a ta jest niezwykle bogata, wiele jej wątków różni się diametralnie od czasów współczesnych.
Osoby z zewnątrz odwiedzające nasz cmentarz bardzo często podkreślają piękne walory jego położenia, otoczenie drzew, bliskość wody i bogactw naturalnych. Taka otoczka pomaga w kontemplacji, pozwala na jeszcze głębszą refleksję. Ale to miejsce jest również szczególne z punktu widzenia historii. Zwłaszcza, że zmarłych chowano niegdyś w innym miejscu. Historyk i starosta augustowski Jarosław Szlaszyński przybliżył nam wiele interesujących aspektów.
Cmentarz zmieniał swoją lokalizację
-Cmentarz w naszej religii i kulturze zawsze był miejscem szczególnym, pamięci i szacunku. Pierwotnie cmentarz w Augustowie, podobnie jak w innych ośrodkach miejskich, znajdował się w centrum miasta przy kościele, obecnej Bazylice pw. Najświętszego Serca Jezusowego –opowiada Jarosław Szlaszyński.
–Od założenia miasta to parafia odpowiadała za sprawy duchowe. Cmentarz mieścił się w kwartale ograniczonym ulicami Długą, czyli dzisiejszą 3 Maja, Kościelną, Ks. Skorupki i Ks. Ściegiennego. W okresie staropolskim nie wznoszono trwałych nagrobków na mogiłach, dlatego też mały kwadrat wystarczał na miejsce pochówku. Tym bardziej, że parafia była małą społecznością, liczącą niewiele ponad 2 tysiące mieszkańców. Ta sytuacja zaczęła się zmieniać z chwilą coraz większego rozwoju miast. Zwiększała się liczba ludności, ale również decydujące o zmianach okazały się względy sanitarne. Na przełomie XVIII i XIX wieku na podstawie przepisów sanitarnych z 1799 roku, cmentarz musiał zostać przeniesiony poza miasto. Takie kroki podejmowano w czasach pruskich, których władze bardzo mocno te przepisy egzekwowały. Dlatego władze miasta oraz parafii zmuszone były znaleźć inną lokalizację. Podam dla przykładu, że w Suwałkach cmentarz został umieszczony za rzeką Hańczą, w Augustowie zastosowano podobne rozwiązanie za rzeką Nettą. W innych ośrodkach miejskich cmentarze również przenoszono poza teren miasta. Po pierwsze istniała potrzeba znalezienia większej powierzchni grzebalnej z racji zwiększenia się liczby ludności i pojawienia się trwałych nagrobków kamiennych lub żeliwnych, po drugie wcześniej wspomniane aspekty sanitarne –relacjonuje rzeczywistość sprzed ponad dwustu lat starosta augustowski.
Miejsce pochówków od dwóch stuleci
-Augustowski cmentarz parafialny został wzniesiony na wydmach piaszczystych za rzeką Nettą. Miał wtedy oczywiście mniejszy zasięg niż obecnie. Jego najstarsza część to kwartał od ulicy Szpitalnej do ulicy Partyzantów. Na tej części cmentarza chowani byli wyznawcy wszystkich religii poza wiernymi wyznania mojżeszowego, których cmentarz początkowo znajdował się przy synagodze, a następnie obok cmentarza katolickiego –komentuje Jarosław Szlaszyński.
–Trzeba wiedzieć, że w czasach przeszłych nie było ludzi bezwyznaniowych, bo nie mogło ich być. Nawet jeżeli ktoś nie praktykował swojej religii, to i tak musiał być przypisany do wspólnoty religijnej. Z czasem kiedy Augustów zaczął się rozbudowywać, to na cmentarzu katolickim wyodrębniono cztery kwatery. Dwie kwatery dla wyznawców religii rzymsko-katolickiej oraz po jednej dla prawosławnych i ewangelików. Cmentarz stale się poszerzał ze względu na to, że wnoszono na nim nagrobki kamienne i żeliwne. Niektóre przetrwały do naszych czasów i możemy je nadal podziwiać. Cmentarz rozrastał się w kierunku jeziora Necko. Pierwotnie był oparkaniony tarcicami, czyli posiadał ogrodzenie z desek. Ponieważ drewno było budulcem nietrwałym i ulegało dość szybkiemu zepsuciu, starano się stworzyć tam ogrodzenie z elementów kamiennych. Oczywiście nasza społeczność nie była tak prężna, bogata i rozwinięta jak chociażby w Warszawie, gdzie powstały piękne Powązki. Dziś spacerując po Powązkach, Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie, na Kazimierzu w Krakowie czy na Rossie w Wilnie widzimy tam prawdziwe i znakomite dzieła sztuki w postaci nagrobków. W Augustowie nie ma takiego nasycenia, ale są również wartościowe nagrobki z początku XIX wieku –dzieli się przemyśleniami starosta.
Do dziś zachowały się tam dzieła sztuki
-Na naszym cmentarzu są pochowani i swój nagrobek mają zacne osoby ważne również dla naszej historii. Są to m.in. komisarz delegowany Michał Czyż, który witał i żegnał w naszym mieście samego Napoleona, ale również dawny naczelnik powiatu Michał Sakowski. Piękny nagrobek znajduje się na mogile żony Jana Fryderycego, naczelnika powiatu augustowskiego z okresu Powstania Styczniowego 1863 roku. Można na augustowskim cmentarzu wciąż znaleźć szereg pięknych i ciekawych dzieł sztuki przede wszystkim na jego starej części, z piaskowca np. nagrobek Kamili Ateńskiej w formie niedopalonej świecy, bądź z żeliwa np. żeliwny nagrobek Adolfa Gerschowa. Nikogo nie trzeba przekonywać do tego, że nasz cmentarz jest wyjątkowo pięknie położony i bardzo dobrze utrzymamy. Przed kilkoma laty niektóre wybrane mogiły na naszym cmentarzu w ramach resocjalizacji sprzątali więźniowie. Ten aspekt miał znaczenie nie tylko wychowawcze. Pokazywał też osobom, które w swoim życiu zbłądziły, że egzystencja każdego człowieka kończy się na cmentarzu. Powinniśmy mieć w pamięci maksymę, którą wypowiadali kameduli: „Memento mori”, czyli „Pamiętaj, że umrzesz”. Należy mieć świadomość śmierci każdego z nas. Powinno się przejść przez życie tak, by nikt przez nas nie płakał i nie cierpiał, wtedy rozliczenie po śmierci będzie łatwiejsze –komentuje poproszony przez nas o refleksje Jarosław Szlaszyński, ceniony augustowski historyk.
Jak zmieniały się przemarsze konduktów?
-Pierwotnie kondukty pogrzebowe zmierzały na cmentarz ulicą Mostową. Natomiast już po wybudowaniu kanału nawigacyjnego, czyli dzisiejszego Kanału Augustowskiego, w 1826 roku trzeba było rozebrać most nad rzeką Nettą. Od tego czasu kondukty wędrowały ulicą Długą do dzisiejszego Ronda Marconiego. Zmierzały przy Szkole Muzycznej przez most zwodzony na Kanale Augustowskim, szły traktem do Suwałk i mniej więcej na obszarze dzisiejszego skrzyżowania przy ulicy Kasztanowej skręcały w lewo. Następnie wędrowały ścieżką do cmentarza, przy czym wejście znajdowało się od strony obecnej ulicy Szpitalnej. Jeżeli ktoś chciał skrócić drogę dla swego bliskiego, a kondukt był nieliczny, to był przewożony przez żydów poprzez rzekę Nettę, bezpośrednio po trasie będącej przedłużeniem ulicy Mostowej. Przed I wojną światową przewozem konduktów trudnił się żyd Fajwa. W Augustowie przyjęto określenie: „Popłynął z Fajwą”. Oznaczało to wtedy, że ktoś umarł i został pochowany –mówi starosta augustowski.
Kaplica cmentarna jest najstarszym obiektem
-Warto także nadmienić o najstarszym obiekcie znajdującym się na augustowskim cmentarzu, odnowionej kaplicy cmentarnej. Powstała w roku 1832 przy głównej alei, w najbardziej reprezentacyjnym miejscu. Odbywały się tam ceremonie pogrzebowe. Została wybudowana ze środków z fundacji zacnego rodu Truszkowskich. Byli to przedstawiciele szanowanego w mieście rodu. Chcąc upamiętnić swoje znaczenie zdecydowali się na taki gest. Na kaplicy znajduje się też tablica wotywna. Truszkowscy byli bardzo religijni. Jedna z osób z ich rodziny była matką bractwa różańcowego. Historia augustowskiego cmentarza niewątpliwie czyni go pod każdym względem jednym z najważniejszych i najbardziej wyjątkowych miejsc w mieście. Dlatego warto się z nią zapoznać nieco bliżej w tym najbardziej do tego odpowiednim okresie w roku. Ale przede wszystkim należy zadumać się na ludzkim losem, zapalić znicz i zmówić modlitwę, zwłaszcza za tych, za których nie zrobią tego bliscy, np. żołnierzy poległych w walkach o Augustowszczyznę i spoczywających na naszej nekropolii. Kilkanaście lat temu odkryłem na cmentarzu na zapadłej mogile szczątki drewnianego krzyża i tablicy. Z trudem, ale udało mi się odczytać, że był tu pochowany plutonowy Jan Zawadzki z oddziału konnych zwiadowców 41 pułku piechoty, który zmarł 14 sierpnia 1919 roku w wieku 22 lat. Gdy następnego dnia poszedłem, żeby oznaczyć miejsce, zastałem świeżo wykopany grób. Młody żołnierz nie ma nawet swojej mogiły. Pozostał w mojej notatce i w mojej pamięci. Pamiętajmy także o nim w modlitwie. Pamiętajmy o innych, którym coś zawdzięczamy. Pamiętać o zmarłych i modlić się za nich jest rzeczą chwalebną –puentuje Jarosław Szlaszyński.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS