W ostatnich latach Elbląg nawiedziły dwie błyskawiczne powodzie związane z nagłymi opadami deszczu i spowodowane zmianami klimatycznymi. W obu przypadkach wyrządziły straty. Niestety, takie zjawiska będą coraz częściej się powtarzać. Jak miasto jest na to przygotowane?
Wrzesień, 2017 rok. Wskutek gwałtownych opadów deszczu uszkodzone zostały w Elblągu cztery drogi, trzy mosty, trzy kładki, przepusty, zalane zostało 9 placówek oświatowych i co najmniej kilkaset piwnic w wielu miejscach miasta. Uszkodzony też został popularny szlak spacerowy w Bażantarni. Straty szacowano wówczas na 14 mln złotych.
Sierpień, 2024 rok. Kilkunastominutowa ulewa spowodowała, że wiele ulic w centrum Elbląga było nieprzejezdnych, zalanych zostało co najmniej kilkadziesiąt piwnic. Na szczęście opady nie były tak długotrwałe i intensywne jak siedem lat temu. Po kilku godzinach strażakom udało się wypompować wodę z zagrożonych terenów, większych strat nie było.
Więcej szczęścia
Tego lata mieszkańcy Elbląga mają więcej szczęścia niż mieszkańcy Bielska-Białej, Kalisza, Ostrowa Wielkopolskiego, Dąbrowy Górniczej, Sosnowca czy Zamościa i wielu innych miejscowości. W Zamościu na przykład tydzień temu w ciągu 6 godzin spadło 150 litrów deszczu na metr kwadratowy powierzchni, czyli tyle ile zwykle pada w ciągu dwóch miesięcy. I nikt tak naprawdę nie wie, kiedy takie sytuacje mogą się powtórzyć. Wiadomo za to, że będą coraz częstsze, bo są skutkiem zmian klimatycznych.
– W Polsce już zaobserwowano zmiany rozkładu czasowego opadów, w szczególności wzrost sumy opadów zimą (przy deficycie pokrywy śnieżnej) oraz ujemny bilans wodny latem, a także wzrost częstotliwości występowania i nasilenie zjawiska suszy. Wydłuża się czas między opadami i zwiększa się ich intensywność, co może skutkować gwałtownymi powodziami (zwłaszcza w miastach), a także wzrostem zanieczyszczenia wód. Z powodu zmiany klimatu, trzy kluczowe problemy związane z wodą: problem deficytu wody (suszy), jej nadmiaru (powodzi), oraz zanieczyszczenia wód mogą się w Polsce znacząco wzmóc – pisze prof. Anna Januchta-Szostak w poradniku „Woda w małym mieście” wydanym przez Fundację Greenmind dla samorządów.
– Powszechne w polskich miastach, konwencjonalne podejście do zarządzania wodami opadowymi poprzez systemy kanalizacji deszczowej i ogólnospławnej nie rozwiązuje tego problemu, a często go pogłębia. Już gwałtowne opady powyżej 30 mm powodują przeciążenia zbiorczych systemów kanalizacyjnych, które nie były projektowane z uwzględnieniem tak dużej wielkości i intensywności opadów. Tymczasem coraz częściej obserwujemy opady dobowe przekraczające średni opad miesięczny, czyli 50 mm i więcej. Ta tendencja będzie się nasilać – ostrzegali już w 2022 roku członkowie zespołu doradczego przy prezesie Polskiej Akademii Nauk.
Plan adaptacji do zmian klimatu
Specjaliści sugerują, jak powinna się zmieć polityka zabudowy miast, by ograniczyć skutki zmian klimatycznych. Wiele przykładów można wyczytać z tzw. planów adaptacji do zmian klimatu do roku 2030 roku, które w pilotażowym projekcie Ministerstwa Środowiska opracowało ponad 40 największych miast w Polsce, w tym Elbląg.
Elbląski plan został przyjęty jeszcze w 2019 roku uchwałą Rady Miejskiej. Wynika z niego, że do 2030 roku na 18 kluczowych inwestycji w mieście trzeba wydać ponad 380 mln złotych, by ograniczyć skutki zmian klimatycznych. Najdroższą pozycją (w sumie 248 mln zł) jest jest budowa zbiorników retencyjnych na Kumieli i Srebrnym Potoku, budowa nowych obiektów systemu kanalizacji deszczowej i sanitarnej, budowa inteligentnego systemu zarządzania siecią kanalizacji deszczowej, przebudowa i rozbudowa oczyszczalni ścieków, a także zabezpieczenie przeciwpowodziowe lewego brzegu rzeki Elbląg. Środki na ten cel mają pochodzić m.in. z funduszy unijnych, Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Część wydatków ma być finansowane przez państwową spółkę Wody Polskie, bo to ona zarządza rzekami w naszym kraju. Wody Polskie przymierzają się już do pierwszej inwestycji – budowy zbiornika retencyjnego na Srebrnym Potoku na wysokości ul. Marymonckiej. Procedura przetargowa trwa od wielu miesięcy, co pewien czas przesuwany jest termin otwarcia ofert w przetargu na wykonanie takiego zbiornika, który ma powstać na obszarze 4 hektarów i kosztować co najmniej 35 mln zł. Aktualny termin otwarcia ofert to 20 września i nie wiadomo, czy ostateczny. Gdy wyłoniony zostanie wykonawca, będzie miał 16 miesięcy na realizację inwestycji od dnia podpisania umowy.
Władze miasta, mimo że mają plan adaptacji do klimatu, nie opracowały jeszcze szczegółów działań. W odpowiedzi na nasze pytania Joanna Urbaniak, rzecznik prasowy prezydenta Elbląga odpisała nam, że taki program ma powstać do końca roku, a przygotować ma go Elbląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji.
– Za odprowadzanie wód opadowych i roztopowych do sieci kanalizacyjnej odpowiada w naszym mieście EPWiK. Po ostatnich ulewnych deszczach, w trosce o dobro mieszkańców prezydent polecił prezesowi spółki przygotowanie i wdrożenie planu działań tak, aby dostosować miejską sieć do zmian klimatycznych, których skutki coraz częściej odczuwają również elblążanki i elblążanie. Zadania te zostaną również wpisane w cele zarządcze spółki – informuje w odpowiedzi na nasze pytania Joanna Urbaniak, rzecznik prasowy prezydenta Elbląga.
Potrzebna nowa zlewnia
Prezes EPWiK Marek Misztal podkreśla, że spółka na razie zajmuje się kwestią powstawania rozlewisk po ulewach w części Elbląga.
– Mając na uwadze problematykę cyklicznie pojawiających się rozlewisk w niektórych rejonach naszego miasta (ulice Urocza-Cicha, Zielona, Nowa-Dolna) spółka zleciła opracowanie koncepcji optymalizacji zlewni w tych rejonach wraz z systemem ich odwodnienia. W opracowaniu wykazano, iż istniejący system odwodnienia tej części miasta w obliczu szybko postępujących zmian klimatycznych a także ciągłej zmiany infrastruktury zlewni (zwiększanie jej uszczelnienia) nie jest dostatecznie przygotowany, ani wystarczająco elastyczny – informuje nas Marek Misztal, dodając: – Wykonane obliczenia hydrauliczne wykazały, iż system kanalizacji deszczowej w czasie opadów jest regularnie przeciążony hydraulicznie i to na znacznym obszarze. Aby tej sytuacji zaradzić niezbędne są zarówno rozwiązania techniczne (retencja) jak i systemowe (polegające na przełączeniu północno-wschodniej części analizowanej zlewni do cieku Kumiela). Na tego rodzaju inwestycje obejmujące swym zakresem tereny miasta Elbląga, przygotowujące miasto na zmiany klimatyczne w prognozowanym okresie (do 2050 r.) potrzebne są wielomilionowe nakłady finansowe.
Prezes EPWiK zapewnia, że na bieżąco pracownicy spółki czyszczą wpusty uliczne oraz deszczowe kanały. – W roku 2024 dokonaliśmy konserwacji urządzeń kanalizacji deszczowej w m. in. następujących ulicach: Żeglarska, Królewiecka, Bema, Malborka, Ogólna, Fałata, Lotnicza, Szańcowa, Firleja, Szucha, Słoneczna, Beniowskiego, Dojazdowa, Niborska, Junaków, Piłsudskiego, Grota Roweckiego, Grobla Św. Jerzego, Dolna, Owocowa, Robotnicza, Kościuszki, Szymanowskiego, Mazurska, Browarna, Świerkowa, Osiedle Marynarzy, Słowackiego, Grottgera, Bema, Winna. Tworzące się rozlewiska nie wynikały z zapchanych studzienek ale z przeciążenia kanałów deszczowych, które nie zostały zaprojektowane na odbiór takiej ilości wody w tak krótkim czasie. Zdecydowana większość występujących rozlewisk „znikła” po ustaniu deszczu w czasie krótszym niż dwie godziny, co świadczy o drożności systemu – uważa prezes EPWiK, dodając że w 2024 roku zostanie poddanych renowacji kolejny odcinek instalacji deszczowej w ulicach: Sadowa, Chełmońskiego, Winna, Robotnicza i Wodna.
Króluje betonoza
To jednak nie wystarczy, gdy w Elblągu, zresztą jak w innych miastach, króluje betonoza, o czym w książce „Betonoza: czyli jak się niszczy polskie miasta” pisze Jan Mencwel: – Dziś w polskich miastach od fazy wojny totalnej przeszliśmy do etapu terytorialnej wojny podjazdowej: kawałeczek po kawałeczku oddajemy skrawki zieleni pod nowe inwestycje drogowe, parkingi czy pasy do skrętu. Łudzimy się, że to wszystko da się ze sobą pogodzić i miasto może być jednocześnie zielone i w pełni dostosowane do ruchu samochodów. Powojennym urbanistom planującym zielone miasta i jednocześnie przecinającym je wielkimi arteriami też się tak wydawało. Dziś już wiadomo, że to niemożliwe, a jednak dalej popełniamy te same błędy co oni w latach 50. i 60. – pisze autor w swojej książce.
Planu walki z betonozą w Elblągu na razie nie ma. Jest za to Zielony Budżet, który ma zwiększyć świadomość mieszkańców dotyczącą również zmieniającego się klimatu. W przyszłorocznym budżecie miasta na pomysły związane z zazielenieniem Elbląga ma być zaplanowane 100 tysięcy złotych zamiast dotychczasowych 30 tysięcy. Mieszkańcy w ostatniej edycji zdecydowali w głosowaniu, że pieniądze przeznaczą na m.in. budowę miniparku przy ul. Kłoczowskiego (osiedle Nad Jarem), krokusowe pole w parku Modrzewie czy zazielenienie ul. Kuśnierskiej przy Centrum Sztuki Galeria EL.
Grupa mieszkańców walczy też o to, by uznać Bażantarnię, największy przyrodniczy skarb Elbląga za las społeczny i wyłączyć z wycinek jej część, a w długoletniej perspektywie utworzyć Park Narodowy Wysoczyzny Elbląskiej. Na razie zebrali pod petycją w tej sprawie kilkaset podpisów, zbiórka trwa…
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS