A A+ A++

Choć wielu modliło się o jej powrót do zdrowia, o to, by żyła, Alicja Mazurek zmarła 29 grudnia 2019 roku. – Do końca wierzyłam w cud uzdrowienia. Trzymałam się słów Pana Jezusa: „Proście, a będzie wam dane” – opowiada Agnieszka Mazurek, mama Alicji. – Wiem, że razem z nami o ten cud modliło się tak wielu ludzi. Gdy Ala odeszła, przyszedł strach, wielka obawa, co ja im teraz wszystkim powiem, że Pan Bóg nas nie wysłuchał? Że cudu nie było? Myśleliśmy, że ci wszyscy, szczególnie młodzi ludzie, odwrócą się od Boga, a tymczasem okazało się, że oni jeszcze bardziej do Niego przylgnęli. Także ci, którzy o Ali usłyszeli dopiero po jej śmierci.

Droga do zbawienia

– Byłem zanurzony w grzechu, żyłem zupełnie bez Boga. W pewnym momencie moje życie stało się nie do zniesienia – wspomina Adrian, młody muzyk z Lublina. – Miałem ciągłe ataki paniki, zacząłem myśleć o tym, by odebrać sobie życie, z drugiej strony przerażało mnie to, co się stanie ze mną po śmierci.

Na początku narodowej kwarantanny Adrian trafił w sieci na film, w którym Alicja Mazurek wraz z koleżanką wykonują piosenkę „Znów wędrujemy”. – Zacząłem czytać o dziewczynie, która miała wypadek, o jej życiu, o rodzicach, przyjaciołach. Na zdjęciach widziałem młodą, śliczną, a przede wszystkim szczęśliwą dziewczynę. Zastanawiałem się, dlaczego ona była taka szczęśliwa, a ja nie. Później zobaczyłem wywiad z jej rodzicami, którzy po odejściu swojego jedynego dziecka nie tylko nie załamali się, a wręcz jeszcze bardziej uwierzyli w Boga. Nie obrazili się na Niego. Było to dla mnie ekscytujące, jaką wiarę muszą mieć ci ludzie. Wtedy sobie uświadomiłem, że szczęścia w życiu, którego tak bardzo pragnę, nie kupię ani nie ukradnę, ale być może, gdy zacznę rozwijać się duchowo, jak Alicja, praktykować wiarę, coś się zmieni w mojej codziennej szarości. Nie miałem nic do stracenia.

Adrian opowiada o tym, jak zaczął czytać świadectwa ludzi wierzących, jak po latach poszedł do spowiedzi, jak zaczął uczęszczać na Mszę św., czytać Pismo Święte. – Zrobiłem postanowienia: odstawić psychotropy, nieczystość i wszelkie inne używki. Wydawało mi się to niemożliwe – mówi Adrian. Choć, jak zaznacza, ciągle upada, to jednak ma siłę i chęć, by każdego dnia podnosić się z grzechu. – Pamiętam, jak pierwszy raz poszedłem na grób Alicji – opowiada. – Znalazłem tam spokój. Czułem jakby jej obecność, szczęście, a zarazem miłość, błogość i motywację. Czułem, że idę w końcu właściwą drogą, która nie prowadzi do zatracenia, ale do zbawienia.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMilan po prostu musiał zakończyć ten rok w TAKI sposób
Następny artykułPolicja Giżycko: Życzenia Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji