W tym tyglu zła, jakiego doświadczamy od pewnego czasu w naszym kraju, sięgam po książkę mojego przyjaciela ks. Ryszarda Iwana, długoletniego kapłana i misjonarza w Polskiej Misji Katolickiej na terenie Niemiec. „Polska chce żyć”, przekorny to tytuł jego książki, z którym to tytułem w pełni się zgadzam. Swego czasu Kazimierz Orłoś, pisarz przekorny w swojej książce pt. „Wojna a pamięć” zauważył, cytuję: Nieustający spór o Polskę to między innymi, a może przede wszystkim spór o historię. Spór ten może przesądzić o tym, w jakim kraju będziemy żyli przez najbliższe lata. I tu autor rysuje wizję Polski „na długie lata podzielonej między ludzi przyznających się do niepodległościowych tradycji i tych, którzy zechcą budować przyszłość, nie odcinając się od spuścizny PRL”. Swego czasu pisał też o tym problemie na łamach „Tygodnika Polskiego” Paweł Chojnacki: „Śmierć pięknej Polski”. Ks. dr R. Iwan z Augsburga swoją książkę adresuje szczególnie do tych, którzy na co dzień żyją sprawami transformacji ustrojowej III Rzeczypospolitej. Czytamy m.in.: Sygnalizuję tu te problemy wizji wspólnoty narodowo-państwowej wg Stefana Kardynała Wyszyńskiego, które zyskują na znaczeniu u progu trzeciego tysiąclecia, a o których tak mało wiemy. Prymasowska koncepcja odnowy narodu i państwa, jakże aktualna teraz i tu. Koncepcja ta jest jakby celem i zarazem wyzwaniem, jest chęcią pogłębienia i reorientacji świadomości możliwie wszystkich obywateli naszego kraju – wierzących i niewierzących, liberałów i konserwatystów, zwolenników i przeciwników demokracji właśnie w kierunku ponownej integracji i twórczej ekspansji sił państwowo-narodowych, generujących wolność i pomyślność naszego narodu. Czy są to pobożne życzenia? Kiedy obserwujemy, iż nadal nie ma zgody na to o jaką Polskę walczyliśmy i jaką teraz pragniemy mieć. Zauważył to wspomniany K. Orłoś. A zatem czy rzeczywiście zagraża nam PRL-owska wizja przyszłości Polski? Staje się tu ważne pytanie, jakimi to siłami dysponuje dziś odradzający się ruch postkomunistyczny w tym całym nieładzie społecznym i jakie mogą owe siły przygotować nam zagrożenia. Transformacja po roku 1989 w żadnym wypadku nie czerpała z modelu katolicyzmu społecznego Kościoła w PRL, a więc z tych wartości, które w nowym kontekście społeczno-kulturowym i politycznym III Rzeczypospolitej, jak pragnie autor – mogłyby być użyteczne „w dostrajaniu wspólnoty narodowo-państwowej jako wspólnoty Bożo-ludzkiej”. Nic dziwnego, że problem ten piętrzy się przed nami jak niezdobyta góra. Kiedy nie czujemy ze sobą głosu i oddechu pokoleń a więc ludzi, którzy z określoną wiarą żyli i umierali, nic nie będzie z tej budowli społeczno-kulturowej i politycznej. Stanie się to miazgą, która nie zdoła nadać sensu życiu współczesnemu pokoleniu Polaków. I trudno będzie wyobrazić sobie ten nasz byt w odcięciu od przestrzeni mówiącej do nas językiem czasu minionych pokoleń.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS