A A+ A++

Tę modę zakończył wybuch I wojny światowej. Wówczas społeczeństwo uznało, że to niepotrzebny, kosztowny i makabryczny kaprys. Do końca ubiegłego wieku nie było chętnych na nekrobiżuterię. Nowe millennium spojrzało jednak z sentymentem na ten dawny zwyczaj, czyniąc z niego niekiedy prawdziwą sztukę i przy okazji niezły biznes. Jednym z prekursorów okazały się Stany Zjednoczone, o wiele bardziej zresztą liberalne w kwestii pochówków zmarłych czy przechowywania ich szczątków, niż Polska. Dziś wiele firm w USA rozwija usługi alternatywnego przechowywania skremowanych ciał, w tym oferując scalenie ludzkich prochów z biżuterią. Furorę od kilku lat w mediach społecznościowych robi Megan Stevens, założycielka Tree of Hope Creations, publikując nagrania z procesu tworzenia m.in. srebrnej lub złotej biżuterii, w której „zamyka” nie tylko prochy czy włosy zmarłych osób, ale także zasuszone fragmenty pępowin, łożysk lub mleka z piersi. Tworzy również pamiątki dla rodziców, którzy doświadczyli poronień lub stracili swoje małe dzieci. Jej nagrania potrafią wygenerować po 15 mln wyświetleń na Tik Toku, a cennik jej biżuterii oscyluje w przedziale od 100 dol. do ok. 1,3 tys. USD.

Inna, popularna w tej branży artystka, również amerykanka, Merry Coor, właścicielka firmy Ash Beads, wprowadza z kolei ludzkie prochy do spiralnych wzorów w szklanych koralach, co wizualnie ma przypominać wszechświat. By stać się właścicielem takiej biżuterii, wystarczy wysłać do niej prochy zmarłej osoby – nawet z zagranicy. Artystka prosi o dołączenie zdjęcia i historii zmarłego. Niewykorzystany popiół, na życzenie klientów, albo odsyła, albo rozrzuca wśród sekwoi lub w oceanie.

Biżuteria z prochów zmarłych w Polsce

W Polsce zainteresowanie nekrobiżuterią, zaczęło się pojawiać, wraz z rosnącą popularnością kremacji, która, według Instytutu Branży Pogrzebowej i Cmentarnej, stanowi obecnie już ok. 40 proc. pochówków w naszym kraju. Podobnie jak kremacja, biżuteria zawierająca szczątki zmarłych wzbudza dużą kontrowersję. Ma zarazem coraz więcej zwolenników. Co więcej, w tych ozdobach pojawiają się nie tylko prochy czy włosy ludzkie, ale także np. sierść zwierzęca, a nawet inne fragmenty ciał ukochanych pupili.

– Nasza oferta wyniknęła tak naprawdę z potrzeby. Każdy z nas bowiem w swoim życiu przeżywa emocje, różnego rodzaju – zarówno pozytywne, jak i te najtrudniejsze, związane ze stratą. O ile z pozytywnymi sobie radzimy, tak z bólem, smutkiem i poczuciem bezradności, nie zawsze. Jestem przekonana, że w tych najtrudniejszych momentach, kiedy tracimy bliską osobę czy czworonożnego przyjaciela, nasza biżuteria może okazać się niezwykle pomocna – tłumaczy Małgorzata Hatalska z firmy Biżuteria Memorialna.

Przyznaje, że to biżuteria nie dla każdego. – I bardzo dobrze! Każdy z nas potrzebuje czegoś innego i w co innego wierzy. Mamy różne gusta i co ważne – różną świadomość siebie i swoich potrzeb. To normalne – mówi Hatalska.

czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPrzeciwdziałanie HPV – niezbędna edukacja i ułatwienie dostępu do szczepień
Następny artykułNowy system na lotnisku w Balicach. Pierwszy taki w Polsce