Kobiety biznesu vs. pandemia. Runda druga – „Forbes Women” prezentuje nowy cykl rozmów z kobietami sukcesu, które już po raz drugi w tym roku musiały zaadaptować prowadzone przez siebie biznesy do sytuacji wywołanej przez pandemię. Z jakimi trudnościami przyszło im się zmierzyć i jak sobie radzą? Zobacz pozostałe historie.
W jaki sposób udało się Pani firmie przetrwać ten rok? (czy powstały nowe koncepcje, kanały dystrybucji, albo zupełnie nowe pomysły?)
Rok 2020 zaczął się obiecująco – zaplanowane eventy dla dużych klientów, nowe produkty. Całoroczne wyzwanie dla kreatywności. Jednak wspomnianą kreatywność trzeba było uruchomić w sytuacji, której nikt się nie spodziewał. Zatem nowe pomysły musiały pilnie się pojawić, powstał też duży projekt pomocowy.
Już w lutym branża zanotowała spadki, bardzo dużo eventów odwołało się ze względu na strach przed podróżowaniem. Na początku marca prognozowano, że kryzys będzie kosztował sektor turystyczny co najmniej 22 miliardy dolarów i było to bardzo odczuwalne. Nasze branże są ze sobą mocno powiązane. W marcu odwoływano eventy nawet z dnia na dzień (12 marca odwoływano eventy z 13 marca). Zapowiadało się sporo wolnego czasu. Nie chciałam panikować, ale działać. 19 marca zainicjowałam akcję Łodzianie Ratują.
Po 5 dniach miałam ok. 4000 chętnych do pomocy (aktualnie 7000). Pomagaliśmy seniorom, medykom, uczniom, zapewnialiśmy pomoc psychologów, robiliśmy zakupy, przekazywaliśmy środki ochrony osobistej, organizowaliśmy akcje, zbiórki, eventy online. Telefony od 7.00 do 23.00 i morze świetnie zorganizowanych pomagających. To była dobra szkoła zarządzania.
W tym czasie opracowałam plan B. Pierwszym pomysłem jaki udało się wdrożyć były eko akcje dla pracowników korporacji, którzy pracowali z biur. Forma prezentu.
W lipcu stworzyliśmy z przyjaciółmi usługę będącą namiastką podróży i posiłków poza domem. Kosze piknikowe zawierające śniadania: angielskie, łódzkie, francuskie, amerykańskie. Oprócz nich rodzinne, romantyczne na randkę oraz zaręczynowe. Była to interesująca alternatywa dla wyjścia do parku czy randki. Wystarczyło wybrać menu i odebrać spakowany kosz wyposażony w ciekawe dodatki. Otoczka była pomysłowa, dopracowana.
Równoległy pomysł: szkolenia z trudnych negocjacji, rozpoznawania kłamstwa. Kilka lat temu na szkoleniu poznałam Tomasza Piotra Sidewicza – zawodowego negocjatora. Pamiętając jego niespotykaną wiedzę, zaproponowałam wprowadzenie jego szkoleń do Łodzi. Szkolenia odbywały od lipca do połowy października, przerwał je kolejny lockdown.
Jesienią wznowiłam działanie grupy Łodzianie Ratują (z sukcesami działamy na rzecz oddawania osocza; zapewniamy medykom mieszkania na kwarantannę; organizujemy obiady online, wspomagamy inne akcje).
Podsumowując, pierwszy lockdown był czasem intensywnej pomocy, akcja osiągnęła imponujące wyniki. Biznesowo był czasem modyfikacji działań by finalnie pozostać na rynku spotkań, chociaż w innej formie.
Jaką lekcję wyciągnęła Pani podczas pierwszego lockdownu dla swojego biznesu?
Niczego nie możemy być pewni, a kryzys przetrwamy tylko współpracując. Kontakty są na wagę złota. Po raz kolejny przekonałam się, że mam obok armię wspaniałych ludzi, dobrych, inspirujących, doskonale zorganizowanych. Rok 2020 pokazuje, że człowiek do wszystkiego się przyzwyczaja. Pokazał jak ważne jest posiadanie planu B.
Przypomina też pracę event managera. Ciągłe zmiany, szybkie decyzje, wymóg współpracy, wymóg bycia elastycznym.
Czy ta nauka lub wnioski pozwoliły się przygotować na jesienne obostrzenia? W jaki sposób przygotowała Pani swój biznes na drugą falę obostrzeń?
Poszerzyliśmy zakres usług – do marketingu ogólnie, którego częścią są eventy. Jestem pewna, że długo przyjdzie nam czekać na ożywienie w branży spotkań. Wiosną mówiono o drugiej fali, teraz mówi się o trzeciej w lutym.
Aktualna sytuacja dla branży eventowej, gastronomi … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS