– Pytam więc, co te kartony tu robią? A on tłumaczy, że przed wyjazdem do Polski zrobił sobie zakupy. Jak to zakupy? Przecież mieszkał w samym centrum Chicago i miał pełno sklepów w okolicy. I wówczas dowiedziałem się, że wszystko kupuje w internecie, bo nie chce mu się chodzić po sklepach. To mi dało do myślenia, że handel diametralnie się zmienia i nie ma od tego odwrotu – wspomina Krzysztof Folta.
To doświadczenie zmieniło jego podejście do TIM-u. W 2014 roku, po 25 latach funkcjonowania firmy pod szyldem sieci hurtowni elektrotechnicznych, w ciągu pół roku zwinął stary biznes i przeniósł go do internetu, a napływające drogą elektroniczną zamówienia zaczął obsługiwać z jednego centralnego magazynu.
Folta firmę wywrócił do góry nogami, co skutkowało przejściowym spowolnieniem – odeszło ponad 30 proc. klientów, przez kolejne dwa lata notował straty – w efekcie jednak to wyrzeczenie opłaciło się. Gdy nowa machina zaczęła płynnie chodzić, sprzedaż się podwoiła. W 2018 roku przekroczyła już 830 mln zł i nie chciała zwolnić – po dwóch latach, mimo pandemii, TIM przebił miliard złotych, a w 2021 r. jego obroty sięgnęły 1,31 mld zł. Przy tym tempie rozwoju pobudowanie nowych powierzchni magazynowych było sprawą zasadniczą. Dlatego już w 2015 r. Krzysztof Folta postanowił dostawić dodatkowe 10 tys. metrów kwadratowych powierzchni, tym samym podwajając swoje zaplecze.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS