Łukasz Zych: Jaka jest pańska ocena bitwy pod Monte Cassino w kontekście różnic między opiniami historyków polskich i zachodnich o tym wydarzeniu?
Prof. Andrzej Paczkowski: Oczywiście różnice będą zawsze, ponieważ bitwa ta była rozczłonkowaną operacją. Trwała stosunkowo długo, brało w niej udział wiele formacji z różnych państw. Istnieje rywalizacja post factum, której w czasie bitwy nie było, teraz dyskutujemy kto był ważniejszy, czyj wkład był istotniejszy. Przy tego rodzaju zbiorowych działaniach trudno to dokładnie porozdzielać i między innymi stąd te konflikty.
A jaka jest pana osobista ocena?
Ja mam dosyć ogólną opinię, ponieważ nie jestem historykiem wojskowości. Nie zajmowałem się kampanią włoską. Jest to można nawet powiedzieć wiedza ezoteryczna. Zdobycie Monte Cassino oznaczało przełamanie linii obrony niemieckiej, która powstrzymywała wojska alianckie przed dotarciem do Rzymu i dalej do środkowych Włoch.
Bitwa była kluczowym momentem, ponieważ cały rejon Monte Cassino, nie tylko samo wzgórze, jest położony centralnie, więc bez opanowania go niemożliwe byłoby dalsze przemieszczanie się wojsk. Bitwa miała duże znaczenie, ale oczywiście należy pamiętać, że nie był to tylko lokalny, ale jednak drugorzędny teatr walki.
Pierwszorzędny był oczywiście na wschodzie, w Europie Środkowo-Wschodniej a wówczas jeszcze “wschodniej”. Trzeba także pamiętać o tym, że to były ostatnie tygodnie przed lądowaniem w Normandii. Siły alianckie zaczynały się koncentrować na ogromnej operacji “Overlord”, która miała kluczowe znaczenie dla końcowej fazy drugiej wojny światowej. Nawet wśród głosów krytycznych o bitwie, nie z punktu widzenia żołnierzy, którzy walczyli, tylko z punktu widzenia strategicznego, ocenia się, że we Włoszech zaangażowane były dość duże siły alianckie, bo około 30 dywizji.. Duża część tych dywizji przydałaby się w Normandii, ale nie mogły brać udziału w lądowaniu.
Jakby pan ocenił znaczenie tego zwycięstwa z perspektywy powojennej Polski?
Jest ten aspekt czysto militarny, czysto strategiczny, ale jest także aspekt “historyczny” czy tożsamościowy. Bitwa pod Monte Cassino była pierwszą dużą bitwą, którą stoczyły polskie wojska na zachodzie Europy. Jeśli chodzi o znaczenie militarne, to bez porównania ważniejsza była bitwa o Monte Cassino niż bitwa pod Lenino, która była lokalnym działaniem, w dodatku dosyć ograniczonymi siłami. Brała tam udział jedna dywizja polska i dwie sowieckie, więc skala była zupełnie inna. Do czasu bitwy pod Monte Cassino Polacy uczestniczyli w wojnie, pomijając kampanię wrześniową, głównie jako marynarze i lotnicy. Wobec tego nie mieli okazji brania udziału w żadnej dużej bitwie.
Co z Bitwą o Anglię?
Powietrzna Bitwa o Anglię to coś innego. Trwała wiele tygodni i była rozproszona. Jedynym większym wysiłkiem polskich wojsk lądowych było oblężenie Tobruku. No ale to był wczesny etap wojny i także uboczny teatr wojenny. Bitwa pod Monte Cassino była pierwszym, dużym, polskim udziałem w drugiej wojnie światowej. Ona przyćmiła wszystkie późniejsze polskie działania w Holandii, w Belgii, w północnych Niemczech. Stała się ikoną polskiego wysiłku na Zachodzie.
Nie przez przypadek dużą popularność po wojnie zdobyła pieśń o czerwonych makach.
Ona odegrała ogromną rolę, mówiąc cynicznie PR-ową. Tworzyła pewną atmosferę. Ułatwiała zapamiętanie tego wydarzenia. Z punktu widzenia moralnego i historycznego, miała takie znaczenie jak piosenki z powstania warszawskiego. Odegrały one rolę nie w czasie powstania tylko później. One przypominały, ułatwiały zrozumienie, stwarzały więź emocjonalną. Oczywiście “Czerwone maki…” to szlagier szlagierów polskich piosenek wojskowych. Warto wiedzieć, że w Wielkiej Brytanii czerwone maczki są noszone zawsze 11 listopada w rocznicę zakończenia pierwszej wojny światowej, ponieważ takie kwiaty rosły również na polach Flandrii, gdzie toczyły się niezwykle krwawe walki.
Jakie jest współczesne znaczenie bitwy pod Monte Cassino? Czy istnieje sens odwoływania się do tego wydarzenia tu i teraz? Pytam w kontekście rocznicy zdobycia wzgórza przez polskich żołnierzy.
Jest to fragment historii. Historia stanowi element tożsamości zbiorowej zbiorowości, w tym przypadku tożsamości narodowej. Są przecież takie symbole, które nie dotyczą całego narodu tylko poszczególnych grup społecznych. Takie wydarzenie przechodzi w sferę symboliczną, czy nawet mityczną. Staje się jednym ze składników istnienia świadomości wspólnoty i jej solidarności. Mamy jednakowe wspomnienia i przez to jesteśmy sobie bliżsi. Obowiązkiem kultury obywatelskiej jest przypominanie tych wydarzeń. Nie jest przypadkiem, że Francuzi świętują 14 lipca, a Amerykanie 4. Każdy nowoczesny naród ma jakiś swój dzień, który traktowany jest jako początek albo ważny element historii. Bitwa pod Monte Cassino jest wpisana w naszą historię, tak jak bitwa pod Grunwaldem, czy odsiecz wiedeńska. Z tego punktu widzenia jest bardzo ważnym składnikiem wspólnej tożsamości.
Nawiązując jeszcze do współczesności, czy odwoływanie się do takich wydarzeń może nadal budować jedność narodu, czy może nie jest to nam już potrzebne?
To buduje jedność nie na zasadzie wymuszania naśladownictwa, bo przecież nikt nie potrzebuje atakować “gruzów na szczycie”. To jest symbol pewnych działań podejmowanych w przeszłości. Bohaterstwa, poświęcenia i jednocześnie zwycięstwa, co nie jest w naszej historii częste. Zwłaszcza tej nowszej historii.
Rozmawiał: Łukasz Zych. Wywiad powstał w 2014 roku.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS