Ostatnie dane makroekonomiczne wskazują, że procesy inflacyjne w Polsce wygasają szybciej niż wcześniej zakładano; odbicie CPI w kolejnych miesiącach może być wolniejsze – ocenia Piotr Bielski, dyrektor departamentu analiz ekonomicznych w Santander BP. Jego zdaniem, obniżki stóp proc. mogą pojawić się w połowie 2025 r.
“Procesy inflacyjne ewidentnie wygasają szybciej, niż wcześniej zakładaliśmy. Marcowy odczyt nie zmienia jednak trajektorii inflacji na resztę roku – marzec był najniższym punktem. Niemniej wydaje się, że odbicie inflacji w dalszej części roku będzie wolniejsze, niż zakładaliśmy jeszcze dwa, trzy miesiące temu. Z kilku powodów” – powiedział PAP Biznes Bielski.
“Po pierwsze – zachowanie inflacji w ostatnich miesiącach sugeruje, że natura inflacji jest trochę inna, procesy cenowe wygasają szybciej. Po drugie – sygnały płynące z rządu w zakresie kształtowania cen energii sugerują, że ich wzrost w drugiej połowie roku będzie trochę mniejszy niż zakładaliśmy. Wciąż jednak nie znamy konkretów i trzeba brać pod uwagę, że jest to czynnik niepewności” – dodał.
Ekonomista wskazał, że wzrost VAT na żywność od kwietnia jest zgodny z oczekiwaniami.
“Część sieci handlowych sygnalizuje, że w pierwszym miesiącu nie przełoży podwyżki VAT na ceny, co pewnie trochę wygładzi ścieżkę cen żywności, ale nie zmieni znacząco jej trajektorii” – ocenił.
Bielski zaznacza, że mimo zaskakujących rynek odczytów CPI, perspektywy dla inflacji bazowej nie uległy większej zmianie.
“Kluczowa dla banku centralnego powinna być jednak inflacja bazowa, pytanie czy faktycznie tak jest. Prezes NBP raz wskazuje, że ten wskaźnik jest kluczowy, innym razem sygnalizuje, że RPP mogłaby obniżać stopy, gdyby nie wzrosty cen administrowanych. Niemniej, inflacja bazowa powinna być kluczowa dla NBP, a jej ścieżka aż tak bardzo się nie zmieniła w ostatnim czasie” – powiedział ekonomista.
“W okolicach grudnia zakładaliśmy, że inflacja bazowa będzie wahać się w tym roku w zakresie 4-5 proc. i podobnie prognozujemy w tej chwili” – dodał.
Zdaniem ekonomisty, w warunkach ożywienia gospodarczego i napiętego rynku pracy, nie ma przestrzeni do szybszego wygasania inflacji bazowej w kolejnych kwartałach.
“Dynamika wynagrodzeń jest wysoka, mamy napięty rynek pracy, to będzie przekładało się na inflację bazową, głównie na ceny usług, gdzie koszty pracy są szczególnie ważne. Tym bardziej, że płace rosną w tempie 12-13 proc., a wydajność pracy nie rośnie. W takim scenariuszu trudno uzasadnić mocniejsze wygasanie inflacji bazowej. W warunkach ożywienia gospodarczego, przyspieszającego popytu konsumpcyjnego i wysokiej dynamiki kosztów pracy nie ma przestrzeni do szybszego wygasania inflacji bazowej” – powiedział Bielski.
“Szczególnie, jeśli ożywienie będzie nabierało tempa, a wszystkie dane na to wskazują. Zakładamy, że inflacja bazowa zakotwiczy się na podwyższonym poziomie przez najbliższe kwartały. W 2025 r. też powinna oscylować na poziomie 4-5 proc.” – dodał.
Ekonomista wskazał, że w marcu to właśnie inflacja bazowa najbardziej zaskoczyła.
“W poprzednich dwóch miesiącach 2024 r. to ceny żywności zaskakiwały nas w dół – wojna cenowa dużych sieci handlowych i sytuacja na światowych rynkach przekładała się mocniej na ceny żywności niż prognozowaliśmy. Z kolei w marcu najbardziej zaskoczyła nas inflacja bazowa, która spadła mocniej od naszych oczekiwań” – powiedział Bielski.
“Od kilku miesięcy wskaźnik CPI zaskakuje nas cały czas w tą samą stronę, nie jesteśmy w stanie uchwycić dynamiki inflacji, podobnie było w marcu. Odrobina błędu może wynikać z faktu, że po zmianie wag w koszyku wyliczenie stopy inflacji jest trudne, dopóki nie uzyskamy z GUS bardziej szczegółowych danych za ubiegły rok, przeliczonych wg nowych wag. Nie sądzę jednak, żeby to był główny powód nietrafnych prognoz” – dodał.
Piotr Bielski z Santander BP prognozuje, że inflacja CPI na koniec 2024 r. może znaleźć się w okolicy 5 proc., czynnikiem ryzyka jest przede wszystkim kształtowanie się cen energii.
“W przypadku CPI prognozujemy, że na koniec 2024 r. wyniesie ok. 5-5,2 proc., niepewność stanowią ceny energii. W tych okolicach inflacja utrzyma się zapewne do marca 2025 r., później zacznie opadać w okolice 3,5 proc. na koniec przyszłego roku” – powiedział PAP Biznes ekonomista.
“Niemniej jednak, jak pokazały ostatnie trzy miesiąca, jesteśmy w stanie się pomylić, jeśli chodzi o inflację w przeszłych miesiącach, więc ryzyko pomyłki w przód jest znacznie większe” – dodał.
STOPY BEZ ZMIAN PRZEZ DŁUŻSZY CZAS; CZYNNIKIEM RYZYKA TS DLA PREZESA NBP
Dyrektor departamentu analiz ekonomicznych w Santander BP zakłada, że w najbliższych kwartałach stopy procentowe w Polsce pozostaną bez zmian. Jak wskazuje, w ostatnich miesiącach funkcja reakcji Rady wyraźnie zmieniła się.
“Wydaje się, że od kilku miesięcy to nie ekonomiczne czynniki decydują o kształcie polityki pieniężnej w Polsce. Jestem mocno przekonany, że RPP sprzed października ubiegłego roku, w obecnych warunkach obniżałaby stopy procentowe. Obecna Rada nie spieszy się jednak do luzowania polityki monetarnej” – powiedział PAP Biznes ekonomista.
“W ostatnich miesiącach mieliśmy całą serię wypowiedzi, zarówno prezesa NBP, jak i członków RPP, które wskazywały, że na obniżki stóp proc. w najbliższym czasie się nie zapowiada. Wydaje się, że w zasadzie tylko Henryk Wnorowski i Wiesław Janczyk sugerują możliwość obniżki, a cała reszta – nawet ta, która do tej pory była postrzegana jako gołębia – zaostrza stanowisko. To sugeruje, że funkcja reakcji Rady wyraźnie się zmieniła. Zakładam, że polityka pieniężna przez najbliższe kwartały będzie usztywniona” – dodał.
Zdaniem Bielskiego, obniżki stóp procentowych mogą pojawić się dopiero w połowie 2025 r.
“Zakładam, że aby RPP wznowiła obniżki stóp procentowych, musi zmienić się kontekst międzynarodowy, i on zapewne będzie się zmieniał – pod koniec roku duże banki centralne będą w trybie obniżek. Ponadto, RPP musi zobaczyć, że inflacja w Polsce zmierza w dobrym kierunku, mimo przyspieszającego wzrostu gospodarczego” – powiedział.
“Wydaje się zatem, że dopiero jak inflacja zacznie obniżać się z górki – która przypadnie na przełom roku – to RPP zacznie obniżać stopy, pewnie w okolicy połowy 2025 r.” – dodał.
W ocenie ekonomisty, dodatkowym czynnikiem niepewności jest to, jak wszczęcie postępowania wobec prezesa NBP wpłynie na funkcję reakcji banku centralnego.
“Moja intuicja wskazuje na to, że skoro sam wynik wyborów zmienił funkcję reakcji RPP, to ten czynnik jeszcze bardziej zmniejsza prawdopodobieństwo łagodzenia polityki pieniężnej” – powiedział.
Bielski wskazuje, że w ostatnich miesiącach ze strony RPP pojawiały się sygnały dotyczące m. in. możliwej podwyżki stóp procentowych lub sprzedaży obligacji z bilansu NBP.
“Ze strony NBP już wcześniej pojawiały się pewne sygnały – Ireneusz Dąbrowski sugerował podwyżki stóp procentowych lub sprzedaż obligacji z bilansu NBP. Ciężko przewidzieć, czy do tego dojdzie. Im bardziej inflacja zaskakuje w dół, tym trudniej byłoby uzasadniać podwyżki stóp. Niemniej temat sprzedaży obligacji może wrócić do dyskusji, może być bardziej prawdopodobny. Pomóc tu mogą argumenty z globalnej dyskusji o polityce pieniężnej” – powiedział ekonomista.
“W USA trwa teraz dyskusja na temat tego, na ile operacje związane z bilansem banku centralnego powinny być powiązane z decyzjami o stopach. Są członkowie Fedu, którzy stoją na stanowisku, że można zupełnie oderwać od siebie te dwie rzeczy, co wcześniej wydawało się wbrew wszelkim teoriom ekonomicznym. Teraz niektórzy ekonomiści uważają, że można jednocześnie prowadzić cykl stóp proc. w jedną stronę, a cykl związany z bilansem w drugą stronę” – dodał.
Ekonomista wskazuje, że w tym roku nadpłynność w sektorze bankowym może mocno wzrosnąć i NBP powinien ją sterylizować, otwartą kwestią pozostaje to, w jaki sposób zdecyduje się to zrobić.
“Ten rok będzie rokiem dużego napływu środków unijnych i dodatkowo dużych emisji zagranicznych, bardzo dużo zagranicznych walut napłynie do Polski. Prawdopodobnie MF będzie starało się wymienić te waluty w NBP, żeby nie umocnić za bardzo złotego. To oznacza bardzo duży wzrost nadpłynności w sektorze bankowym, a ona już jest duża” – powiedział Bielski.
“W sytuacji tak dużej nadpłynności NBP powinien ją sterylizować, pytanie w jaki sposób będzie to robił – czy użyje standardowych operacji czy może strukturalnych. To nie byłoby pewnie pożądane z punktu widzenia ambitnych planów emisji SPW” – dodał.
Ekonomista zaznacza, że w kontekście wniosku o postawienie prezesa NBP przed Trybunałem Stanu istotne będzie to, jak przebiegnie cała procedura.
“Samo złożenie wniosku o TS niewiele zmienia, ale dalszy rozwój wydarzeń już tak. Jeśli aktywność banku centralnego w temacie QE zostanie w jakiś sposób napiętnowana, zmniejszy to szansę na podjęcie podobnych działań w przyszłości, a to nie byłoby korzystne. Być może jednak zarzuty nie skupią się na samym QE, a na szczegółach technicznych. Niemniej istnieje ryzyko, że w przyszłości bank centralny – pod jakimkolwiek kierownictwem – nie będzie chciał angażować się w takie operacje” – powiedział Bielski.
“Na tym etapie trudno stwierdzić, że mamy do czynienia z ‘zamachem na niezależność banku centralnego’, o którym na ostatniej konferencji wspominał zarząd NBP. Mamy na razie konkretne zarzuty i jeśli nastąpi rzetelna próba wyjaśnienia ich, z zachowaniem zasad postępowania prawnego, może być to ocenione przez zewnętrznych obserwatorów jako pozytywne. Ryzykiem jest jednak to, że sam proces zamieni się w ‘polityczny spektakl’, a to mogłoby zostać negatywnie odebrane przez zewnętrzne instytucje” – dodał.
Ekonomista Santander BP prognozuje, że polska gospodarka w 2024 r. urośnie o 3 proc., a w 2025 r. wzrost przyspieszy do 3,5 proc.
“Od dłuższego czasu nie zmieniamy naszych prognoz dla PKB. W tym roku zakładamy wzrost na poziomie 3 proc., w przyszłym – w okolicach 3,5 proc. To, co mogłoby poprawić wynik, to napływ środków unijnych, ale z drugiej strony – sytuacja w Niemczech nie wygląda optymistycznie, a to nasz największy partner handlowy. Niemiecka gospodarka odmawia jakiegokolwiek ożywienia, mimo sygnałów powolnego odbicia od dna w sektorze przemysłowym w innych krajach” – powiedział PAP Biznes Bielski.
“W związku z tym pojawia się pytanie, na ile polska gospodarka może w dłuższym horyzoncie szybko rosnąć, jeśli nie ma ożywienia w niemieckiej gospodarce. Przez chwilę jest to możliwe, zobaczymy to zapewne w tym roku, ale w dłuższym terminie może to być trudne. Nie zmieniamy zatem naszych prognoz, dopóki nie zobaczymy wyraźniejszych sygnałów, że ożywienie w niemieckim przemyśle postępuje” – dodał.
Patrycja Sikora (PAP Biznes)
pat/ gor/
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS