A A+ A++

Lewicowa rewolucja w Białym Domu? Tak, ale za 4 lata, jeżeli wybory wygra Kamala Harris. Pisałem wielokrotnie, że Joe Biden będzie prezydentem przejściowym. W wieku 82 lat nie będzie ubiegał się o reelekcje. Wtedy na scenę z przytupem ma wejść gwiazda Demokratów Kamala Harris, której lewicowa agenda stawia Baracka Obamę w szeregu z zachowawczymi liberałami. To jednak melodia przyszłości.

Prezydentura Joe Bidena (piszę ten tekst z 95-procentowym przekonaniem, że będzie on 46. prezydentem USA) będzie w moim przekonaniu chwiejna. Biden nie ma silnego mandatu. Nie pokona Trumpa z poparciem, jakie przewidywały mu sondażownie. Ba, jestem przekonany, że gdyby nie pandemia koronawirusa, którą administracja Trumpa zlekceważyła w pierwszych tygodniach oraz pierwsza, fatalna dla Trumpa debata- Biden nie pokonałby ekscentrycznego milionera. Na dodatek Biden będzie targany rewolucyjnym skrzydłem partii, który jest uosobiony przez jego „Vice”, czyli Kamalę Harris. Biden nie ma natury rewolucjonisty. To centrysta do bólu. Centrysta z samego jądra waszyngtońskiego establishementu, gdzie działa od 50 lat. Biden nie jest fighterem. Nigdy nim nie był. Wygrał prawybory zupełnie niespodziewanie i dlatego, że Demokraci nie są jednak gotowi na wprowadzanie europejskiego socjalizmu w wydaniu Bernie Sandersa.

Senat prawdopodobnie pozostanie w rękach Republikanów, więc śmiałe reformy podatkowe Bidena spotkają się z tamą. Początek 2021 roku będzie pewnie bardzo trudny dla świata przez pędzącą pandemię Covid 19. Problemy ekonomiczne, podzielony naród, budujący gniewny ruch Donald Trump- to wszystko zwiąże w dużym stopniu ręce Bidena. Nie zapominajmy też, że jego administracja zderzy się z Sądem Najwyższym, gdzie większość (w wielkiej mierze dzięki Trumpowi) mają konserwatyści. Sama Partia Republikańska też się zmienia i trudno ją atakować aż tak mocno z pozycji uwielbianych przez lewicę. Po tych wyborach co najmniej 10 Republikanek zasiądzie w Izbie Reprezentantów. Jest wśród nich rasowa i etniczna różnorodność. Tradycyjne hasła w ideologicznej walce nie muszą więc działać.

Ciekawe jest jednak to jak na prezydenturę Bidena wpłynie jego katolicyzm. Joe Biden będzie dopiero drugim prezydentem USA katolikiem. Pierwszym był John F. Kennedy, który przecież dziś jest również (zmitologizowaną) ikoną lewicy. Katolicy musieli czekać na swojego przedstawiciela w Białym Domu ponad pół wieku. Jest to znaczące w historii USA. Katolicy byli dyskryminowani w USA od początku istnienia tego kraju. Zaczęło się od antypapistowskich fobii kalwińskich Pielgrzymów. Katolicy byli prześladowani też przez Ku Klux Klan i rugowani przez protestantów z politycznych wysokich stanowisk przez podejrzenia, że są marionetkami w rękach głowy obcego państwa, czyli Watykanu. Nie przez przypadek to katoliccy duchowni kroczyli dumnie przy Martinie Lutherze Kingu w latach 60-tych, co przekłąda się, że dziś katolicy głosują raczej na Demokratów. Katolicyzm w USA jest o wiele bardziej liberalny pod kątem doktryny.

Joe Biden jest przedstawicielem właśnie takiego katolicyzmu. Liberalnego, ale jednocześnie wcale nie skrywanego. Widać to było podczas prawyborczych starć Demokratów, gdzie pojawiały sie kwestie religijne. Biden niejednokrotnie podkreślał, że nosi w kieszeni różaniec i wiara pomogła mu w najtrudniejszych chwilach życia. W 1972 roku w wypadku samochodowym zginęła jego żona Neilia i ich córeczka Naomi. Synowie Beau i Hunter zostali ranni. W 2015 roku Biden pochował syna Beau, który przegrał walkę z rakiem. To jeden z powodów, dla którego Joe Biden nie wystartował w wyborach prezydenckich, mimo, że był do tego predestynowany jako wiceprezydent z administracji Baracka Obamy.

Ewangelicy, ale też bardziej konserwatywni katolicy kwestionują wiarę Bidena. Mówią, że nie sprzeciwiając się głośno aborcji czy małżeństwom homoseksualnym jest katolikiem tylko z nazwy. Nie można jednak zapominać, że Biden wyraża postawę większości amerykańskich katolików. Według badań Pew Research Center z 2019 roku, aż 56% katolików popiera prawo do legalnej aborcji w większości przypadków. 75% ewangelików uważa natomiast, że aborcja powinna być nielegalna. Biden spotykał się jednak z twardą postawą hierarchów. W Południowej Karolinie odmówiono mu Komunii Św. Z drugiej strony wpływowy Kardynał Timothy Dolan z Nowego Jorku powiedział w wywiadzie, że nie odmówiłby Bidenowi Eucharystii, tak jak nie odmówiłby jej gubernatorowi Nowego Jorku Adrew Cuomo, który podpisał skrajnie liberalną ustawę proaborcyjną. W 2016 roku Biden spotkał się z protestami części wykładowców katolickiego Uniwersytetu Notre Dame, którzy sprzeciwiali się jego wysokiemu odznaczeniu na uczelni. Skupieni w grupie University Faculty for Life wykładowcy nazwali decyzję władz uczelni „pogwałceniem moralnej odpowiedzialności”. Co ciekawe w grupie Faculty for Life była w tym czasie nominowana przez Trumpa sędzia Sądu Najwyższego Amy Barrett. Jednak w proteście przeciwko odznaczeniu dla Bidena miała nie brać udziału.

Jak katolicyzm Bidena wpłynie na jego prezydenturę? Czy będzie miał jakiekolwiek realne znaczenie? Tak, jeżeli w następnych 4 latach ideologiczna wojna przejdzie w USA w kolejny etap. Myślę jednak, że cała prezydentura Bidena będzie tylko i wyłącznie ukoronowaniem jego długiej kariery w Waszyngtonie. Może też być przejściowym okresem, przygotowującym Amerykę na mocny skręt w lewo. Pytanie czy będzie on miał miejsce przy tak ostrej polaryzacji i przejęciu dużej części instytucji przez konserwatystów?

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZnów rekordowy przyrost dobowych zakażeń w kraju i na Opolszczyźnie
Następny artykułOszczędności lepiej trzymać w murach niż w skarpecie