A A+ A++

Chcesz wiedzieć, co się dzieje w Białymstoku i w regionie? Zapisz się na nasz poranny newsletter lokalny, a nic Cię nie ominie!

Parasolki stały się jednym z głównych tematów ogórkowego sezonu w Białymstoku. Oberwało się im z paru powodów. Po pierwsze – zamiast na linkach między kamienicami wiszą na ażurowej, choć ciężkiej metalowej konstrukcji.

Po drugie – kosztowały sporo, bo 150 tysięcy. Po trzecie – by zrobić pod nimi zdjęcie, trzeba wejść między samochody.

Fakt, Kilińskiego to „strefa zamieszkania”, gdzie piesi mają pierwszeństwo, ale nie każdy pieszy musi wiedzieć, co jaki znak oznacza. Ulica to ulica, co kierowcy – którzy albo „strefy zamieszkania” nie widzą, albo nie chcą widzieć – wykorzystują. Po czwarte – pod parasolkami jeszcze parę dni temu można było parkować. Robiąc więc jakiekolwiek zdjęcie pozującym, w kadrze miało się też samochody.

Konstrukcja z kolorowych parasolek będzie wisieć nad ul. Kilińskiego do końca sierpnia Fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Gazeta

To akurat właśnie się zmieniło. Na długości parasolek stanęły donice uniemożliwiające parkowanie na tych kilkudziesięciu metrach. Ale dalej nic się nie zmieniło. Kawiarniane stoliki sąsiadują z samochodami. Piesi uciekają z ulicy – choć mogą po niej spacerować – przed samochodami.

Piesi, kawiarniane stoliki. Nawet te nieszczęsne parasolki, które są wtórne, ale jednak się spodobały i ludzie się pod nimi fotografują… Czy to wciąż za mało, by Kilińskiego zamknąć dla aut? Nie wiem, który już raz to napiszę, ale ulica ta powinna być deptakiem. Tego samego chcą białostoczanie, komentując zdjęcia z parasolkami wrzucane choćby na Facebooka. Nie chcą wierzyć w argument, że jeśli ulica będzie zamknięta, straty poniosą restauratorzy. Podają argument w postaci Rynku Kościuszki, gdzie też nie można wjechać, a restauratorzy na pustki w ogródkach raczej nie narzekają. Zresztą i na Kilińskiego ciągle jest w knajpkach ruch.

Parasolki podświetlane nocąParasolki podświetlane nocą Fot. Materiały Urzędu Miejskiego w Białymstoku

Nie dojedzie się do hotelu? Nie zaparkuje się pod drzwiami sklepu? Miejsc postojowych nie brakuje na zapleczach.

Nie dojedzie do prokuratury? A jak często do tego budynku na samym początku ulicy dowożeni są „najstraszniejsi” przestępcy? Tych parę samochodów na tydzień czy miesiąc dałoby się wytrzymać.

Prezydent nie dojedzie do Pałacyku Gościnnego? Młodzi do ślubu? To w ostateczności można wpuścić ruch na kawałek z drugiej strony.

W Białymstoku, w magistracie, panuje jednak przekonanie, że tego „nie da się” zrobić. Nie da się np. zbudować ścieżki rowerowej, jak sugerują sami rowerzyści, a nie wiedzący lepiej urzędnicy. Nie da się czegoś z budynków historycznych uratować. Nie da się nie wyciąć zieleni. A teraz nie da się zamknąć Kilińskiego.

Może wreszcie najwyższy czas, by coś się dało?

Konstrukcja z kolorowych parasolek będzie wisieć nad ul. Kilińskiego do końca sierpniaKonstrukcja z kolorowych parasolek będzie wisieć nad ul. Kilińskiego do końca sierpnia Fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Gazeta

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułW Śmiglu powstaje stadion lekkoatletyczny z prawdziwego zdarzenia
Następny artykułDotknąć, żeby zobaczyć