A A+ A++

Chcesz wiedzieć, czym żyje Białystok? Zapisz się na nasz poranny newsletter lokalny, a nic Cię nie ominie!

Plan był taki, że najlepiej zachowane części Bojar (okolice ulic Koszykowej, Wiktorii, Glinianej i Stanisława Staszica oraz dodatkowo niewielki fragment Złotej) objęte zostałyby Parkiem Kulturowym. To jedna z form ochrony zabytków, ale też – nie ma co ukrywać – narzędzie promocyjne, którym posługują się gminy, by przyciągać do siebie turystów. Znacznie lepiej niż „Bojary” brzmiałoby bowiem określenie np. „Park Kulturowy Bojary”. Ranga drewnianej dzielnicy podniesiona zostałaby już samym stwierdzeniem. Bo skoro coś zostało Parkiem Kulturowym, musi być ważne.

Bojary. To se ne vrati

A o koniecznej czynnej ochronie Bojar mówi się przynajmniej od roku 1988, kiedy podpisano tzw. Kartę Bojarską. Środowisko architektów zauważyło w drewnianych Bojarach potencjał i zaczęło się domagać innego podejścia do dzielnicy niż tylko terenu do zabudowania. Szczegół tylko, że w III RP środowisko architektów przyczyniło się do zdegradowania Bojar.

Stare domy burzono, zastępowano je blokami (rejon ulicy Starobojarskiej, Piasta, Kraszewskiego, Słonimskiej) albo nowymi domami jednorodzinnymi (ulice Wiktorii, Koszykowa, Staszica, Słonimska). Ginęły nawet stare domy znajdujące się w ewidencji zabytków. Po prostu płonęły – nawet te najstarsze – a w ich miejsce powstawały atrapy – nowe formy z pustaka obłożonego szalówką, udające starą zabudowę. Dziś Bojary to już nie te Bojary co pod koniec lat 80. czy nawet na początku 90. XX wieku.

– W ostatnim czasie trwały prace studialne dotyczące stanu zachowania Bojar – mówi w rozmowie z „Wyborczą” Adam Musiuk, wiceprezydent nadzorujący departamenty związane z przestrzenią miejską. – Doszliśmy do wniosku, że w tej chwili to, co zostało na Bojarach, jest zabezpieczone zapisami miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego.

Nie mówi tego wprost, ale to, co zostało, to niejako zbyt mało, by myśleć o Parku Kulturowym.

Co nie oznacza, że miasto odkłada już pomysł w ogóle. Chciałoby powołania Parku. Ale nie wiadomo jeszcze, na jakim obszarze.

– Będziemy zastanawiać się, jaką formę mógłby ostatecznie przyjąć Park kulturowy założony na terenie Białegostoku – kwituje wiceprezydent Musiuk.

A może tak Dojlidy?

I tu z pomysłem przychodzi Barbara Tomecka z białostockiego Towarzystwa Opieki nad Zabytkami. To właściwie samograj, który wymaga tylko opisania i umocowania w odpowiednich zapisach prawnych.

– Oczywiście, że myślę o Dojlidach. Mamy tam liczne budynki zabytkowe, ale też parki, tereny zielone, dolinę rzeki Białej, która z odtworzonym stawem młyńskim mogłaby spełniać rolę zbiornika retencyjnego, zatrzymującego wody opadowe. Istnieją wzajemne powiązania widokowe między poszczególnymi obiektami, np. między kościołem a cerkwią na cmentarzu. Ciekawe są również właśnie nekropolie oraz pozostałości po fabryce Hasbachów i browarze Lubomirskich.

Zauważa, że wprawdzie dziś o Dojlidach mówi się w kontekście planowanej tu przez miasto estakady i nowej drogi wylotowej w kierunku Lublina. Ta jednak straci zupełnie na znaczeniu, gdy powstanie tzw. południowa obwodnica Białegostoku, do budowy której już przystąpiła Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMistrz przegrał z Unią – po raz pierwszy w tym sezonie PHL
Następny artykułNajchętniej oglądane galerie 2020 roku