O kupnie systemów S-400 Triumf mówi się przynajmniej od początku tego roku, kiedy to dowódca Sił Powietrznych Białorusi gen. Igor Gołub wspomniał o możliwości ich pozyskania wraz z systemami krótkiego zasięgu Pancyr-S1. Powiedział on wówczas, że broń ta mogłaby zastąpić obecnie używane przez białoruskie siły zbrojne systemy S-300PS, pozyskane w roku 2007.
Z kolei czerwcu na białoruskich targach obronnych MILEX-2021 Rosjanie sami oficjalnie zaproponowali S-400 i informowali o bliskich kontaktach ze swoimi „białoruskimi kolegami”. Pojawiła się też wówczas wiadomość, że uzbrojenie to mogłoby pojawić się na Białorusi „bardzo szybko”.
Poniedziałkowe wypowiedzi prezydenta Aleksandra Łukaszenki rozwiały teraz wątpliwości co do tego, skąd Białoruś miałaby w ogóle wziąć środki na tak ten kosztowny zakup. Jak powiedział „kwestia ta została przedstawiona prezydentowi Rosji”, a broń ma zostać zakupiona „za rozsądną cenę” i sfinansowana za pomocą kredytu, ponieważ Białoruś nie ma obecnie „tego rodzaju pieniędzy”. Dodał też, że obecnie prowadzony jest z Rosją dialog w tej sprawie.
Z dalszej wypowiedzi Łukaszenki wynika, że może chodzić nie tyle o zaciągnięcie nowego kredytu, ale o uzyskanie zgody na wykorzystanie części pieniędzy pożyczonych przez Moskwę na budowę na Białorusi nowoczesnej elektrowni atomowej. Z przyznanej równowartości 10 mld USD Białorusini mieliby w czasie budowy „zaoszczędzić” od 300 do 500 mln USD, a rosyjski prezydent zdaniem Łukaszenki miał zezwolić na wykorzystanie pozostałej części kredytu w taki sposób, w jaki Mińsk będzie chciał. Czyli np. na kupno uzbrojenia.
Pytaniem otwartym pozostaje jednak ile systemów S-400 można kupić za 300-500 mln USD, nawet jeśli będą one po “korzystnej cenie”. Np. Turcja kupiła odpowiednik czterech baterii z 36 wyrzutniami i ponad 192 pociskami, ale zapłaciła za to 2,5 mld USD. Za jedną piątą tej kwoty być może udałoby się kupić jedna baterię. Chyba, że dodatkowe środki Łukaszenko znajdzie we własnym budżecie…
Jest to jednak wątpliwe biorąc pod uwagę, że do 2020 roku cały budżet obronny Białorusi nie przekraczał miliarda USD, a w tym roku szacuje się że będzie on poniżej 600 mln USD. Oznacza to, że Białorusini wydają na obronność mniej niż Litwa czy Łotwa, a nawet Estonia. W tej sytuacji wydaje się, ze zakup tak zaawansowanych i kosztownych systemów uzbrojenia jak S-400 i chroniące je Pancyr-S1 Mińsk mógłby pozyskać wyłącznie za rosyjskie kredyty.
W ten sposób swoje cele osiągnie raczej nie Białoruś a Rosja, która nie dość że jeszcze bardziej uzależni swojego sąsiada gospodarczo, to jeszcze „ufortyfikuje” zabezpieczając pośrednio własne terytorium. Będzie to już kolejna po Turcji sytuacja, w której sprzedaż S-400 przyniesie korzyści przede wszystkim polityczne, a nie finansowe.
Obecnie siły zbrojne Białorusi mają na stanie prawdopodobnie 24 wyrzutnie S-300PS.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS