Czytaj także: „Wszędzie widziałam mężczyznę. Tak wyglądała moja feministyczna inicjacja”. Caroline Criado Perez – autorka przełomowej książki o świecie zaprojektowanym dla mężczyzn
„Chodzimy, bo możemy… w nadziei, że gdy będziemy szły nieprzerwanie, w końcu nadejdzie dzień, a dokładnie noc, kiedy każda kobieta będzie mogła chodzić samotnie po ulicy o północy. Wszędzie” – brzmi ich postulat.
– Celem Marszów Badawczych Codziennego Życia jest diagnoza nierówności w projektowaniu przestrzeni miejskich i promowanie zmian poprzez autorefleksję i współpracę. Próbujemy wyobrazić sobie, jak wyglądałyby miasta projektowane przez kobiety. Na razie na całym świecie większość metropolii odpowiada jedynie męskim potrzebom. Wszechwiedzący, biali cismężczyźni na miasto patrzą z góry. Dosłownie i w przenośni, bo projektują przestrzeń opartą na lecorbusierowskim modulorze (system wymiarowania), uwzględniając proporcje mężczyzny o wzroście 183 cm. Dodatkowo projektują z perspektywy biurka, patrząc z góry na miasto. Nie dziwi więc, że praktycznie żadna przestrzeń nie odpowiada proporcjom ponad połowy populacji, czyli kobietom, których średni wzrost w Europie to 165 cm. W miastach wykluczone są również osoby starsze, mniejszości seksualne i dzieci, przynajmniej do trzeciego roku życia, bo dopiero wtedy przestrzeń miejska je zauważa – tłumaczą Ewelina Jaskulska i Honorata Grzesikowska, założycielki fundacji Architektoniczki, której korzenie wywodzą się ze współpracy z fundacją artystki Katarzyny Kozyry.
– Na studiach mówiono nam, że będziemy bogami (nie boginiami) przestrzeni! Uczono nas, że to my wiemy najlepiej, jak projektować miasta i budynki. Modernizm wymagał od człowieka dopasowania się do wizji architektów. Często te przestrzenie nie odpowiadały rzeczywistym potrzebom, więc kończyły jako wyludnione, zniszczone osiedla – mówi Jaskulska.
„My, Architektoniczki, ogłaszamy, że nie wiemy”. Tak brzmiał manifest ogłoszony w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w 2022 r. – Przyznanie się do tego, że musimy kogoś zapytać, aby się dowiedzieć, było dla nas odkryciem nowych możliwości. Najwyższy czas zapytać kobiety, jakiego miasta chcą – dodaje.
Czytaj także: Od zdumienia, przez szok, do nadziei. Jak męska perspektywa naznaczyła wszystkie sfery życia
Szkoła Żon
Kim są Architektoniczki? Już sama nazwa to przytyk do nierówności. Gdy kobieta mówi, że jest architektką, z góry zakłada się, że projektuje wnętrza mieszkań lub ewentualnie ogrody. Dawniej kobiety nie mogły studiować architektury, dopiero w latach 30. powstała pierwsza Żeńska Szkoła Architektury, cynicznie nazywana prześmiewczo „szkołą żon”. Panowało powszechne przeświadczenie, że aplikowały tam dziewczyny, które szukały mężów wśród „prawdziwych” architektów. Pierwszą kobietą, która ukończyła Wydział Architektury Politechniki Warszawskiej, była Jadwiga Dobrzyńska. Prasa nie wiedziała, jak nazwać kobietę, która ukończyła studia architektoniczne, więc ukuła słowny twór „architektoniczka”. Choć minęły dekady, w branży niewiele się zmieniło.
Jeśli już kobieta pracuje w firmie projektowo-budowlanej, na ogół kieruje projektami, które wymyślili mężczyźni lub ostatecznie podpiszą je swoim nazwiskiem. Mimo że większość absolwentek uczelni architektonicznych to kobiety, najczęściej mężczyźni są właścicielami i założycielami firm projektowych. I nie jest to tylko polska rzeczywistość.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS