A A+ A++

To broń jak żadna inna. Musi być dostępna w odpowiednich ilościach, w odpowiednim czasie, ale też w odpowiedniej jakości. I najważniejsze: dostępna dla jak najszerszej liczby osób potrzebujących pomocy. Czy Polska jest krajem bezpiecznym pod względem lekowym? Odpowiedzi na to pytanie szukaliśmy podczas piątej już edycji Innovation Day.

Bezpieczeństwo lekowe jest równie ważne jak bezpieczeństwo militarne – ta banalna prawda ujrzała światło dzienne podczas pandemii Covid-19. To wtedy okazało się nagle, że z aptecznych półek błyskawicznie znikały leki przeciwwirusowe i przeciwzapalne, ale także inne produkty medyczne, jak maseczki czy środki do dezynfekcji.

– To pokazuje, jak wrażliwy mamy system: przy nadmiarowym zapotrzebowaniu na jakieś leki bardzo szybko możemy zobaczyć pustki w aptekach – mówił Łukasz Pietrzak, Główny Inspektor Farmaceutyczny w czasie panelu poświęconego „Bezpieczeństwu lekowemu” podczas Innovation Day. I dodawał: – Są na to liczne przykłady, jak to, co wydarzyło się po 24 lutego 2022 r., kiedy w bardzo krótkim czasie zabrakło Ibuprofenu dla dzieci, ponieważ nadmiarowe zakupy w celu wsparcia ogarniętej wojną Ukrainy spowodowały, że bardzo szybko wyczerpaliśmy nasz zapas.

Czym jest bezpieczeństwo lekowe?

Bezpieczeństwo lekowe jest niezwykle szerokim tematem – to nie tylko kwestia zabezpieczenia produkcji, ale także kwestia dostępności do leków autentycznych, do leków o bardzo wysokim profilu bezpieczeństwa, czyli o wysokiej jakości, jak również pełna i skuteczna dystrybucja leków.

Polska gotowość na sytuacje krytyczne w zakresie farmacji to trudny temat. Większość osób w tym kontekście zadaje sobie pytanie: „Na jak długo starczy nam leków w przypadku konfliktu?”, tymczasem – zdaniem ekspertów – pytanie właściwe powinno dotyczyć tego, jak bezpieczeństwo farmaceutyczne budować.

– Istnieje przynajmniej kilka modeli, osobiście popieram przede wszystkim przegląd naszych możliwości produkcyjnych. W tym momencie mamy bazowy element, czyli leki z grupy G1, G2 – te, które są wytwarzane w naszym kraju i w oparciu o surowce farmaceutyczne wytwarzane w naszym kraju. To – według mnie – właśnie taki bazowy element, który daje możliwości ewentualnego rozwoju, ale przede wszystkim sprawia, że jesteśmy w pewnym sensie samowystarczalni. Produkt powstaje w Polsce, substancje czynne też, stąd mamy dość dużą niezależność produkcyjną – podkreślał Łukasz Pietrzak, Główny Inspektor Farmaceutyczny, podczas panelu.

Ile mamy leków krytycznych?

Jak tłumaczył, innym modelem jest określenie potrzeb społeczeństwa. – Stan leków krytycznych nigdy nie obejmie 100 proc. jednostek chorobowych, należy zatem określić jednostki, które wymagają największego zaopiekowania, pod kątem utraty niezależności lekowej, by w jak największym stopniu zabezpieczyć naszych pacjentów – mówił szef GIF.

Istotne w tym zakresie są również porozumienia międzynarodowe w ramach Unii Europejskiej dotyczące transferu leków czy technologii medycznych. Jak tłumaczył ekspert, pod względem wartości polski rynek jest piątym rynkiem w Unii Europejskiej, lecz pod względem produkcyjnym – dopiero dwunastym, podobnie zresztą, jeśli chodzi o badania kliniczne. Wyraźny jest więc duży rozziew między potencjałem produkcyjnym, a potencjałem wynikającym z rynku. I na tym nie koniec złych informacji: – Udział polskich producentów w naszym rynku jest w tym momencie około 25 proc. niższy w ostatnim czasie, bo spadł o 6 proc., co pokazuje, że nasze, polskie albo produkowane w Polsce leki są w dużej mierze wypierane – podkreślał Łukasz Pietrzak.

Dlaczego importujemy cząsteczki czynne?

Ważnym elementem jest też kwestia substancji farmakologicznie czynnych, które na poziomie Unii Europejskiej w ponad 80 proc. są importowane z krajów azjatyckich, przede wszystkim z Chin i Indii, a w przypadku polskich leków to już nawet ponad 90 proc. – To pokazuje, że ten model obejmujący nasze zdolności produkcyjne, jest w mojej ocenie bardzo rozsądnym, choć podstawowym modelem, który wymaga odpowiedniego rozbudowania – mówił ekspert.

To kluczowe, bo problemy związane z dostępnością leków mogą pojawiać się w wyniku różnych zdarzeń, wynikających nie tylko z konfliktów zbrojnych, czy sporów gospodarczych, ale też wskutek zmian klimatycznych, kryzysów naturalnych, czy pandemii. – Miałem okazję pracować w obwodzie charkowskim, we wspieraniu działań medycznych i humanitarnych. Tam zaopatrzenie i dostępność leków nie były takim problemem, jak odpowiednia dystrybucja tych leków, zwłaszcza dystrybucja do ludności cywilnej, która bardzo często była pozbawiona możliwości uzyskania nie tylko porady lekarskiej, ale przede wszystkim leku. Pod kątem bezpieczeństwa lekowego musimy zastanowić się, jak wykorzystać farmaceutów w odpowiednim zaopatrywaniu lokalnej społeczności w sytuacji, kiedy usługi i świadczenia medyczne są wyłączone – mówił Łukasz Pietrzak.

Jakie wnioski wyciągnęliśmy z pandemii?

Jak tłumaczył: – Przykładów mamy więcej: pandemia, kiedy mieliśmy zamknięte placówki ochrony zdrowia, a apteki działały, czy też powódź, gdy okazało się, że największym problemem był dostęp do leków. Tak więc jeżeli mówimy o bezpieczeństwie lekowym, to nie jest tylko kwestia sytuacji, w której faktycznie tę niezależność produkcyjną utracimy, ponieważ kraje azjatyckie zdominują nas, jeżeli chodzi o tanie leki, dość często zresztą znacznie gorszej jakości, ale okazuje się, że to jest temat bardzo wielopłaszczyznowy.

Autorka: Zdzisława Górska-Neć

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułByła zastępczyni Zbigniewa Ziobry zgłosiła, że jest w sądzie w Katowicach mobbingowana
Następny artykułЧому в Україні дорожчають продукти