Po kilkunastu dniach pan Sławek wrócił do namiotu na terenie strzelnicy “Waltera”.
20 lutego napisaliśmy, że dzięki wytrwałej pracy i poświęceniu ze stron służb (MCPS i Straż Miejska ) w miniony czwartek (18.02.2021) bezdomny trafił pod opiekę Fundacji “HORYZONT” Centrum Pomocy Bliźniemu w Brodni Górnej (gmina Buczek).
Długo tam nie wytrzymał… Dziś okoliczni mieszkańcy znów zauważyli ogień…
– Czułem się jak w więzieniu. Stamtąd nie można swobodnie wyjść np. na spacer – usłyszeliśmy od pana Sławka, który po chwili dodał: – Za ciężką pracę fizyczną, np. polegającą między innymi na rąbaniu mokrego drewna, nie usłyszałem nigdy słowa dziękuję. Postanowiłem spakować manatki i wróciłem do Pabianic, na teren parku Wolności.
– Miał Pan jednak ugotowane i podane – zauważyliśmy.
– Jeśli np. nie została zjedzona cała zupa pieczarkowa, podawano ją następnego dnia – z rozgoryczeniem odparł nasz rozmówca.
Historia koczownika
Przypomnijmy – pan Sławek rozgościł się na terenie upadającej strzelnicy klubu “Walter”, dzierżawionym od miasta przez Ligę Obrony Kraju, już w maju ubiegłego roku. Został zdekonspirowany 10 lutego, kiedy ktoś z wyższego piętra wieżowca przy pętli tramwajowej zauważył ogień i powiadomił Straż Miejską.
Okazało się, że żadnego ogniska nie było, a blask pochodził z grilla, na którym pan Sławek przyrządza sobie posiłki.
– Mężczyzna nie chciał pomocy – powiedział Tomasz Makrocki, komendant Straży Miejskiej w Pabianicach.
O panu Sławku wie też pabianickie koło Towarzystwa Pomocy św. Brata Alberta. Po wieżowcowym cynku panem Sławkiem zainteresowało się Miejskie Centrum Pomocy Społecznej. “Opieka” podjechała do parku Wolności dwa razy, ale mężczyzna wsparcia nie oczekuje. Nie chce też przebywać w schronisku. Nie dlatego, że nie wolno tam pić alkoholu. Jest trzeźwy. Po prostu woli być “u siebie”.
Twardziel z namiotu w parku Wolności
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS