Beata Zajączkowska – Francja
„To bardzo ludzka przygoda, której koncepcja jest dość prosta” – mówi pomysłodawca „Biur z sercem”, Pierre-Yves Loäec. Wszystko zaczęło się od tego, że zauważył, iż jego puste przecież nocą biura są cały czas ogrzewane, mają kuchnie i zaplecze sanitarne, czyli to wszystko czego brakuje bezdomnym. Tak skrzyknął znajomych i, po wstawieniu tapczanów, pierwsi potrzebujący zaczęli korzystać z tego niezwykłego noclegu. Wieczorem dostają klucze do pomieszczeń, które rano muszą opuścić. Mogą z nich też w korzystać w weekendy, kiedy firmy nie pracują. Nic za to nie płacą, nie muszą nawet po sobie sprzątać, bo wzięli to na siebie pracownicy, którzy spontanicznie włączyli się w inicjatywę. Przy okazji tworzą się więzy, ludzie się poznają, a niektórym udało się nawet znaleźć pracę. Z „Biur z sercem” korzystają bezdomni wskazani przedsiębiorcom przez organizacje pomocowe, czyli tacy, którym bardziej można zaufać. Są też pewne zasady, które trzeba respektować.
„To czysta solidarność. Zamiast dawać jakiejś organizacji czek na koniec roku sami niesiemy pomoc. Z każdym dniem jesteśmy coraz bardziej przekonani, że ten pomysł się sprawdza” – mówi inicjator „Biur z sercem” wyznając, że chciałoby przeszczepić ten projekt do innych miast w całej Francji.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS