W Słońsku, woj. lubuskie można podziwiać okazałe ruiny barokowego pałacu, wzniesionego na zrębie gotyckiego zamku joannitów. Budowla stała się z czasem stała się siedzibą baliwatu. Pierwotnie gotycki czworobok zamku został w latach 1661–1668 za czasów baliwa Jana Maurycego, księcia Nassau przebudowany na okazalszą rezydencję. Prace prowadził niderlandzki architekt Peter Post i K. Ryckwaerdt z Hagi. Przebudowa ta nadała joannickiej budowli obronnej formę pałacowej rezydencji utrzymanej w duchu północnego baroku. Jej wnętrza obwieszone były portretami i herbami mistrzów joannickich.
Z owymi portretami i herbami wiąże się pewna historia. Otóż po zdobyciu Słońska przez Armię Radziecką w lutym 1945 roku, herby zostały zdjęte, spakowane w skrzynie i wysłane „na wschód”. Po wielu latach okazało się, że jednak nie trafiły „do Moskwy” a przez wszystkie powojenne lata przeleżały w piwnicach instytucji warszawskich, najpierw w Archiwum Akt Dawnych, a później Zamku Królewskiego.
W 1988 roku, zgodnie z obowiązującym wtedy prawem, za zgodą ówczesnego Ministra Kultury Aleksandra Krawczuka i Dyrektora Zamku Królewskiego Aleksandra Gieysztora herby wywieziono za granicę i sprzedano za 20.000 dolarów pośrednikowi ze Szwajcarii. Ten odstąpił kolekcję brytyjskiej firmie konserwacyjnej Corsoc Limitem, której właścicielem był wtedy Jacek Czeczot- Gwarak.
Herby ponownie pojawiły się w 1991 roku w Sztokholmie wystawione na sprzedaż w prywatnym muzeum szwedzkiego handlarza antykami Roya Gustafssona (Gustafssons Privatmuseum Ridderbergs Säteri). Ogółem oferowano 1140 tarcz herbowych wymalowanych na świerkowych deszczułkach o wymiarach 70 cm wysokości i 50 cm szerokości. Były to herby szlacheckie, które kiedyś uosabiały świetność i chwałę Prus: książąt Prus, Meklemburgii i Lippe, cesarza Wilhelma II, junkrów jak Bismark, Hindenburg, Zeppelin czy Richthofen. Wówczas sprawą zainteresowali się wpływowi członkowie Stowarzyszenia Joannitów z Niemiec, którzy nagłośnili fakt wystawienia tak wielkiej kolekcji na licytację. Wartość kolekcji oszacowano na 5,7 mln funtów brytyjskich (http://www.spiegel.de/spiegel/print/d-13491140.html) Po ich monitach sprzedaż czasowo zablokowano, a do Słońska przekazano pozostałe resztki z Zamku Królewskiego w Warszawie (kilka tablic w całości, w złym stanie, i 132 resztek-kawałków tablic herbowych). Wystawione na licytację w Szwecji herby stanowią jeden z największych heraldycznych zbiorów w Europie, porównywalny jedynie z zespołem herbów z rezydencji w Windsorze.
Pomysłodawcą całego przedsięwzięcia sprzedaży herbów wydaje się być Jacek Czeczot-Gawrak, absolwent wydziału historycznego Uniwersytetu Warszawskiego, a od 1971 do 1992 r. na stałe przebywający w Wielkiej Brytanii. Tam pracował jako konserwator, prowadząc pracownię w której zajmował się odnawianiem mebli, obrazów i wnętrz historycznych. Na stronie internetowej MKiDN widnieje informacja, iż „od 1986 Jacek Czeczot-Gawrak jest doradcą do spraw polskich domu aukcyjnego Sotheby’s. Przez wiele lat współpracował z Zamkiem Królewskim w Warszawie przy restytucji rozproszonych przez wojnę zabytków kultury polskiej” Zapewne podczas nawiązanej wówczas „współpracy” zainteresował się składowanymi na zamku Królewskim skrzyniami z tablicami herbowymi. Podczas pobytów w Polsce Jacek Czeczot-Gawrak nawiązał wiele interesujących znajomości, bo na internetowej studia “Architektura i wnętrza”, filii pracowni “The studio” istniejącej od 1973 w Wielkiej Brytanii, której jest dyrektorem, wśród zdjęć znajduje się m.in. projekt etykiety wódki “Palikotówka” i “Biblioteki win” w “prywatnej rezydencji na południu Polski” (z fotografią Janusza Palikota). W „portfolio” firmy Czeczota-Gawraka znajdujemy także projekt zabudowy rezydencjonalnej wokół Łazienek, m.in. przebudowy Domu Pułku Huzarów (ul. 29 Listopada 5) – zabytku będącego własnością lubelskiej spółki “29 Listopada”. Firma ta należała do Polmosu Lublin, a jej prezesem był Zbigniew Borowy – bliski współpracownik Janusza Palikota, członek zarządu Polmosu i były członek rady nadzorczej spółki Ozon. Dom Pułku Huzarów został przez miasto sprzedany w latach 90. prywatnemu inwestorowi. Gdy kilka lat temu nabyła go spółka “29 Listopada”, budynek wart był około 12 mln zł. Właściciel chciał ów zabytkowy, położony blisko Łazienek budynek przebudować na apartamentowiec, by sprzedać go po znacznie wyższej cenie (według różnych wyliczeń, nieruchomość mogłaby być wtedy warta nawet dwa razy więcej). Na żadne rozbiórki ani przebudowy nie wyrażał jednak zgody prof. Marek Kwiatkowski, mimo że do zmiany stanowiska był namawiany przez „różne prominentne osoby”, jak sam twierdził.
Znajomości wystarczyły, aby w październiku J.Czeczot-Gawrak został wskazany przez Ministra Bogdana Zdrojewskiego, bez konkursu i bez wymaganych prawem kompetencji (tytułu magistra historii sztuki na przykład), na dyrektora Łazienek w Warszawie. Po konflikcie z ustępującym dyrektorem Łazienek – prof. Markiem Kwiatkowskim, i nagłośnieniu nominacji, Minister Zdrojewski nie przedłużył z Jackiem Czeczot-Gawrakiem umowy o pracę i ten odszedł ze stanowiska w styczniu 2009 r.
Po nim, na stanowisko Dyrektora Łazienek został przyjęty następny dobry znajomy posła PO – Tadeusz Zielniewicz niegdyś generalny konserwator zabytków, również zamieszany kiedyś „w wywóz dóbr kultury za granicę”. Zielniewicz odchodził ze stanowiska generalnego konserwatora zabytków w atmosferze skandalu, po tym gdy pozwolił na wywóz do Niemiec kilkuset XIX-wiecznych wyrobów kamiennych, pochodzących z parków i dworów Dolnego Śląska. Zawartość ciężarówek, jak się okazało, miała trafić w ręce prywatnego niemieckiego obywatela, gdyż – jak oficjalnie tłumaczyli urzędnicy Zielniewicza – były to „wyroby niemieckie”, których „wywóz nie spowoduje uszczerbku dla kultury narodowej”. Innym jego posunięciem było wykreślenie z rejestru zabytków willi “Brzozy” przy ulicy Batorego w podwarszawskim Konstancinie. Po tej decyzji właścicielka „Brzóz”, milionerka Iwona Büchner (prezes m.in. domu aukcyjnego Pol-Swiss Art), mogła bez przeszkód wyburzyć zabytek aby na jego miejscu postawić “nowocześniejszą” rezydencję. Tadeusz Zielniewicz był do niedawna szefem Wejchert Golf Club. Zasiadał on także w innych spółkach twórcy ITI oraz w lubelskim Polmosie razem z Januszem Palikotem.
Gorszy los spotkał portrety rycerskie, które uległy rozproszeniu po 1945 roku. Część portretów została zakupiona przez prywatnych kolekcjonerów na targowiskach z antykami czy sklepach „Desy”. Wcześniej, w latach 60-tych przekazane do łódzkiej „filmówki” służyły za rekwizyty w wielu filmach.
Zamek w Słońsku spalił się w 1975 r. Obecnie znajduje się w katastrofalnym stanie. Jest własnością gminy. Ostatnio zdecydowano o zabezpieczeniu nurów i przekształcenie zamku w trwałą ruinę…
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS