Apogeum problemu na początku lat 30.
Z tego samego dokumentu PSE wynika, że niedobór mocy w 2034 roku może wynieść 9,4 GW. A to scenariusz zakładający wybudowanie realizowanych obecnie elektrowni gazowych o łącznej mocy 4,5 GW. Braki mocy i tak będą jeszcze ogromne.
Jak PSE planuje pokryć tę lukę? Zakłada wydłużenie rynku mocy dla kolejnych elektrowni węglowych, którym kończą się kontrakty na dostawy energii na początku lat 30. Mowa tu o wspomnianych 4,2 GW mocy. Co ważne, PSE zakłada powstanie na początku lat 30. zupełnie nowych, jeszcze nawet nieplanowanych projektów gazowych o mocy 3 GW. Analiza zakłada także, że w 2034 r. może pojawić się 1 GW mocy w postaci elektrowni jądrowej, która miałaby w połowie lat 30. rozpocząć działalność. Przy czym trzeba założyć, że jest to zbyt optymistyczne założenie i tej stabilnej mocy trzeba poszukać w innych źródłach, być może w jeszcze większym niż dotąd stopniu – w gazie.
O jeszcze większych rezerwach mocy, aniżeli mowa w dokumentach, mówi kierownictwo firmy. – Jeśli nie uda się w żaden sposób przedłużyć życia bloków węglowych, na początku lat 30. będzie potrzeba co najmniej 12 GW mocy podszczytowych i szczytowych w źródłach gazowych. Tymczasem mamy pewne jedynie 3 GW zakontraktowane na rynku mocy. Do tego dochodzą magazyny energii, a skala potrzeb na początku dekady wyniesie, w tej technologii, 12 GW. Część dodatkowych jednostek gazowych będzie pracować tylko przez kilka procent godzin w roku. To będzie rezerwa uruchamiana tylko, gdy występuje tzw. susza pogodowa, czyli brak energii ze źródeł odnawialnych, z czym mieliśmy do czynienia choćby na początku listopada – mówi nam Grzegorz Onichimowski, prezes PSE.
Skąd problem braku mocy?
Od lat słyszymy, że OZE będą stanowić fundament naszych dostaw energii. Skąd więc ten problem? W najbliższych latach faktycznie źródła odnawialne będą fundamentem produkcji energii elektrycznej. Według danych na koniec sierpnia moc zainstalowana w farmach wiatrowych na lądzie i fotowoltaice wynosiła w Polsce już odpowiednio 19,6 GW i 10,5 GW. Łączna moc systemu elektroenergetycznego wynosi zaś ponad 66 GW. Oznacza to, że już blisko połowę mocy do produkcji energii stanowią OZE. To jednak nie oznacza, że te źródła mają taki sam udział w puli dostarczanej energii.
Z danych Polskich Sieci Elektroenergetycznych, nadzorcy polskiego systemu energetycznego, wynika, że mimo tak dużej mocy OZE odpowiadały za ponad 28 proc. produkcji energii elektrycznej w Polsce. Dodatkowo, jak wspomnieliśmy, np. na początku listopada w Polsce panowała tzw. susza pogodowa. I tak, dla przykładu, w nocy z 11 na 12 listopada na 10,5 GW wietrze pracowało ledwie 20 MW. Wiatraki z taką mocą pracowały też przez cały dzień 12 listopada. To ledwie 0,2 proc. zainstalowanej mocy.
Aby tę lukę pokryć, potrzebujemy stabilnych źródeł energii, a dysproporcja między mocą a wielkością realnej produkcji będzie rosła. Jak wynika z da … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS