To był obrazek, który zrobił wrażenie. Idąc do hali “La Fonteta”, gdzie odbywał się finał kwalifikacji olimpijskich, przez szybę dojrzeliśmy – razem z hiszpańskimi kibicami – koszykarzy ich kadry. “La Familia”, jak mówi się tutaj na drużynę narodową, tańczyła, śpiewała, motywowała się do walki.
Ich przedmeczowy rytuał wywołał uśmiechy wśród kibiców, ale i pytanie: czy hiszpańscy koszykarze będą też świętować za kilka godzin, gdy stanie się jasne, kto zgarnie bilety do Paryża: “La Familia” czy Bahamy?
Wspaniała atmosfera w “La Fontecie”
Wskazać faworyta było trudno. Z jednej strony Hiszpanie – gospodarze, mistrzowie Europy z 2022 r., ale i drużyna, która przechodzi rewolucję. Z drugiej Bahamy, zespół, który nigdy do igrzysk się nawet nie zbliżył, ale rok temu wyrzucił z walki o Paryż potężną Argentynę, a w Walencji – podczas turnieju kwalifikacyjnego – mknął od zwycięstwa do zwycięstwa, napędzany przez gwiazdy NBA.
– Jesteśmy małym krajem, a mamy tylu fantastycznych sportowców. To nas napawa dumą – mówił przed tym starciem Buddy Hield. – Bahamy są niesamowite, ale my mamy za sobą tłumy fanów – kontrował Willy Hernangomez z kadry Hiszpanii.
I rzeczywiście: hiszpańscy kibice “La Fontecie” robią niesamowitą atmosferę. W niedzielę znów wypełnili halę, znów grali na trąbkach i bębnach i głośno śpiewali. Na trybunach było widać grupki fanów z Finlandii i Polski – drużyn, które z turniejem kwalifikacyjnym już się pożegnały, ale wciąż miały swoich przedstawicieli wśród publiczności.
Ta mieszanka stworzyła w niedzielę fantastyczną atmosferę, a koszykarze Hiszpanii i Bahamów stanęli na wysokości zadania. Po pierwszej kwarcie był remis po 17, ale potem to gospodarze przejęli inicjatywę. Ich naturalizowany rozgrywający Lorenzo Brown trafił w drugiej kwarcie trzy trójki, które pozwoliły Hiszpanom się rozkręcić.
Igrzyska bez Hiszpanii? To się nie zdarzy
Hiszpanie w półfinale z Finlandią (wygranym 81:74) długo się męczyli, w całym turnieju nie zachwycali, ale nie wolno im odbierać doświadczenia. Aż dziewięciu z 12 graczy zespołu pamięta triumf z Berlina w 2022 r. Ta ekipa – z Sergio Llullem, Rudym Fernandezem, czy Willym Hernangomezem – wie, jak zwyciężać.
W niedzielę Hiszpania to potwierdziła. “La Familia” kontrolowała mecz. Od kiedy w połowie drugiej kwarty wyszła na prowadzenie, już go nie oddała, prowadziła nawet 14 punktami. Dopiero dwie minuty i 46 sekund przed końcem Bahamy zbliżyły się na osiem (71:79) i siedem punktów (74:81), ale sprawę szybko wyjaśnił Willy Hernangomez. Dwie udane akcje gracza Barcelony w ataku, a potem wymuszony faul ofensywny ze strony Buddy’ego Hielda sprawiły, że kibice mogli śpiewać swoje elektryzujące: “Espana! Espana!”.
Decydujące punkty z linii rzutów wolnych trafił Rudy Fernandez. Dla 39-letniej legendy europejskiej koszykówki będą to szóste (!) igrzyska w karierze. To absolutny rekord. I choć Hiszpania faworytem turnieju w Paryżu nie będzie, to igrzyska bez “La Familii” trudno sobie wyobrazić. A przede wszystkim – nie ma takiej potrzeby.
Hiszpania – Bahamy 86:78
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS