W ostatnim roku stan kont bankowych Polaków wzrósł o 100 miliardów złotych. Nigdy jeszcze nie mieli oni takich oszczędności. A ponieważ mija też strach przed koronawirusem i rośnie potrzeba wypoczywania, turyści powinni ruszyć do biur podróży po wycieczki – pisze ekspert.
W ostatnich trzech tygodniach nastąpiła w Polsce bardzo wyraźna poprawa głównych wskaźników epidemicznych – pisze na wstępie do najnowszego materiału poświęconego najważniejszym wydarzeniom mającym wpływ na turystykę wyjazdową prezes Instytutu Badań Rynku Turystycznego Traveldata Andrzej Betlej. Od razu zaznacza też, że m.in. z powodu długiego weekendu majowego ze zwykłego tygodniowego rytmu wypadły dwa kolejne teksty, dlatego większość odniesień w niniejszym materiale nie dotyczy poprzedniego tygodnia, ale okresu sprzed trzech tygodni. Wskaźnik nowych infekcji obniżył się z 3000 w tygodniu kończącym się 19 kwietnia do zaledwie 789 w pierwszym pełnym tygodniu maja, a tygodniowy wskaźnik liczby zgonów spadł z historycznego maksimum 95,5 do 51,4
Mimo to sytuacja jest nadal zdecydowanie gorsza niż przed rokiem, gdy wprowadzono wiele dolegliwych obostrzeń, a nawet odwołano przewidziane na maj wybory prezydenckie.
Ostatni tygodniowy wskaźnik nowych zakażeń (z 9 maja) jest aż 13-krotnie wyższy od wskaźnika sprzed roku (789 wobec 60,6), a 12,3-krotnie wyższy od wskaźnika dla maja 2020 jako całości (64,1).
Jeszcze większe są różnice, gdy bierzemy pod uwagę tygodniowe wskaźniki liczby zgonów. Ostatni wyniósł 51,4, co jest wartością 16-krotnie wyższą od wskaźnika sprzed roku (3,21), a 18,5-krotnie wyższą od jego poziomu dla maja 2020 jako całości (2,78).
Wniosek z takiego porównania może być tylko jeden. Społeczeństwo w znacznym stopniu przyzwyczaiło się już do stanu długotrwałej epidemii i nawet 300-500 jej śmiertelnych ofiar dziennie nie czyni już specjalnego wrażenia, podczas gdy przed rokiem zaledwie 20 budziło już obawy graniczące z przerażeniem.
Oznacza to daleko posuniętą tolerancję dla epidemii i jej skutków w postaci przypadków zainfekowania, a nawet zgonów. Codzienne komunikaty dotyczące nowych zakażeń i przypadków śmiertelnych budzą już coraz mniejsze emocje i powoli nabierają cech rutynowej statystyki.
Rośnie zamożność, maleją obawy
Tytułowe czynniki – pisze autor – stanowią bardzo dobry prognostyk dla szybkiego odrodzenia się i wzrostu turystyki wyjazdowej Polaków. Wiele osób odczuwa już znaczący głód zagranicznych wojaży. Jednocześnie obecna sytuacja materialna dużej części naszego społeczeństwa pozwala na bezproblemowe sfinansowanie wakacyjnych planów turystycznych.
Gospodarstwa domowe nigdy jeszcze nie dysponowały tak znacznymi środkami finansowymi. W ostatnim roku stan ich kont bankowych wzrósł o około 100 miliardów złotych (ponad 12 procent) do czego dochodzi jeszcze przyrost zasobów gotówkowych o około 70-80 miliardów złotych. W takiej sytuacji usunięcie psychologicznej bariery obaw przed zakażeniem i utratą zdrowia podczas wakacyjnych wyjazdów powinno mieć fundamentalne znaczenie dla powrotu silnego popytu na zagraniczne wyjazdy wypoczynkowe.
Co więcej, potencjalna czwarta jesienna fala epidemii nie powinna istotnie wpłynąć na obawy odnośnie do lubianych przez wielu turystów zimowych wyjazdów wypoczynkowych. Tym bardziej, że systematycznie rośnie liczba zaszczepionych – uważa Betlej.
Lato 2022 – duża szansa na rekord
Z tych samych powodów – ciągnie – lato 2022 roku powinno być okresem dużego powrotu do zagranicznej turystyki wypoczynkowej. Łączna liczba wyjazdów powinna nieco przekroczyć tę z najlepszego dotychczas sezonu, czyli z roku 2019.
Bez kolejnej nowej epidemii i dużych zawirowań gospodarczych trend upowszechniania się popularności turystyki wyjazdowej powinien być kontynuowany w kolejnych latach. Jeśli nie wydarzy się nic nadzwyczajnego, do roku 2025 powinien on spowodować 2-2,5-krotny wzrost liczby turystów wobec roku 2019 ze wskazaniem na wyższy koniec tego przedziału – Betlej przywołuje wniosek, jaki już kilka tygodni temu sformułował.
Otwarte pozostaje jedynie pytanie, jak touroperatorzy i linie lotniczy podzielą się tym rynkiem. W 2019 roku z około czterech milionów lotniczych wyjazdów wypoczynkowych, prawie 3,2 miliona przypadło na turystykę zorganizowaną (w tym około 0,95 mln na biuro TUI Poland), a około 800 tysięcy na wyjazdy samodzielne organizowane głównie w oparciu o tzw. tanie linie.
Proporcje te mogą się istotnie zmienić już w tym sezonie, co sugeruje znaczna rozbudowa siatki połączeń na kierunkach turystycznych przez obu głównych tanich przewoźników, czyli Ryanaira i Wizz Aira. Na razie ich oferowanie wobec sezonu 2019 wzrosło łącznie o około 65-70 procent, co jednak w zestawieniu z najprawdopodobniej niższymi wskaźnikami wypełnienia może oznaczać dynamikę przyrostu przewiezionych turystów o około połowę (lub nieco mniej).
Sytuacja epidemiczna Polski
Prezes Traveldaty wraca jeszcze do sytuacji epidemicznej w Polsce. W ostatnich trzech tygodniach uległa ona na tle otoczenia zdecydowanej poprawie. Wynikało to z przeważnie większych niż w innych krajach spadków obu głównych wskaźników epidemicznych, a w niektórych krajach (Dania, Litwa) doszło wręcz do ich umiarkowanego wzrostu – odnotowuje.
I przedstawia zestawienie wskaźników epidemicznych w unijnych krajach otaczających Polskę.
W komentarzu pisze, że otaczające Polskę kraje mają przeważnie (za wyjątkiem Słowacji) gorszą sytuację od Polski pod względem wskaźnika nowych zachorowań, ale za to wszystkie z nich wypadają wyraźnie korzystniej w przypadkach śmiertelnych.
Ta nietypowa sytuacja może mieć przyczynę podobną do tej, która występowała wcześniej w Czechach. Przez wiele miesięcy nie potrafiono tam w dostatecznym stopniu doprowadzić do ograniczenia rozprzestrzeniania się koronawirusa i to nawet mimo bardzo restrykcyjnych regulacji.
Przełom w walce z uporczywie utrzymującą się chorobą nastąpił dopiero gdy zorientowano się, że bardzo wydajnym kanałem transmisji są zakłady pracy. Zakażeni koronawirusem masowo przychodzili do pracy w obawie przed utratą znacznej części zarobków.
W zaledwie siedem tygodni Czechy przesunęły się z pierwszej na dopiero szesnastą pozycję w Europie pod względem tygodniowego wskaźnika liczby zakażeń (1028). Opuściły też pozycję lidera wskaźnika liczby zgonów i ostatnio (30,3) były już na dziesiątym miejscu z perspektywą dalszej znaczącej poprawy.
Na Seszelach rekordy zachorowań
„Dużym zaskoczeniem stał się rozwój sytuacji w zaszczepionym w wyjątkowo wysokim stopniu kraju, którym są Seszele. Pierwszą dawkę szczepionki przyjęło tam już ponad 70 procent obywateli, co jest wyższym wskaźnikiem nawet niż w Izraelu (60,0 procent). Tygodniowy wskaźnik nowych zakażeń osiągnął tam zupełnie monstrualna wielkość 16192 przypadków na milion mieszkańców, a 7-dniowy wskaźnik z ostatniego czwartku był nawet jeszcze wyższy i wyniósł 22343.
Ten turystyczny kraj wprowadził w tej sytuacji liczne restrykcje, które mają potrwać na razie trzy tygodnie. Według władz co szósty chory na wyspach to turysta, ale proporcja ta może być wyższa. Wskaźnik zgonów oscyluje na razie w okolicach 70, ale w kolejnych dniach może on wzrosnąć, gdyż zwykle postępuje on około dwa do trzech tygodni za krzywą zakażeń, która pozostaje w trendzie wzrostowym.
Tak krytyczna sytuacja wiąże się z południowoafrykańską odmianą koronawirusa uważaną za bardziej odporną na obecne szczepionki i ewentualnie z masowym użyciem chińskich szczepionek Sinopharm i Covishield, która jest wersją preparatu AstraZeneca produkowaną w Indiach” – relacjonuje Betlej.
Wraca też do zrelacjonowania postępów w walce z pandemią w Szwecji, która wskutek liberalnego początkowo podejścia „staje się powoli mekką koronawirusa” i „epidemiczną czarną owcą Skandynawii”, i do pozytywnego przykładu Izraela.
W tym ostatnim w minionym tygodniu liczba osób zaszczepionych jedną dawką osiągnęła 5,43 mln, czyli 60 procent ogółu populacji, a dwoma dawkami – sięgnęła prawie 5,09 miliona, czyli 56,9 procent ogółu obywateli. W kraju zaszczepionych jest już znacznie ponad 90 procent osób w wieku 60+ i ponad 85 procent w wieku 50-60 lat.
Ostatnio szczepienia postępują już jednak bardzo powoli m.in. z powodu niechęci do przyjęcia szczepionki, przez osoby niezaszczepione.
Gdyby w Polsce szczepiono w takim samym rozmiarze oznaczałoby to około 43,2 miliona dawek.
Obecnie w Polsce (dane z ostatnich 21 dni: 21 kwietnia – 11 maja) tempo zaszczepień przyspieszyło do 1,65 miliona, podczas gdy w ostatnim poprzedzającym te daty okresie 7-dniowym wyniosło 1,32 miliona. Jest to znacznie więcej niż średnie tempo szczepień w marcu – około 650 tysięcy i w lutym – 540 tysięcy osób, przy czym trzeba pamiętać, że głównym czynnikiem limitującym wówczas liczbę podawanych dawek była ograniczona dostępność szczepionek.
„W ostatnich tygodniach okazało się, że dostawy szczepionek mogą znacząco przekraczać wcześniejsze przewidywania, co spowodować powinno znaczące przyspieszenie całego procesu. Obecnie – tak jak zaznaczaliśmy już we wcześniejszych materiałach – pomimo braku całkowitej pewności odnośnie ograniczeń stosowania preparatów niektórych producentów – można ostrożnie przyjąć, że w miejsce wcześniej szacowanych 1,5 (lub nieco więcej) miliona zaszczepianych osób tygodniowo ich liczba będzie mogła trwale znaleźć się w przedziale 2,2-2,5 miliona. Przy takim założeniu, oznacza to, że podobny wskaźnik zaszczepienia naszego społeczeństwa jaki osiągnięto w ostatnich sześciu – siedmiu tygodniach w Izraelu, mógłby zostać uzyskany o miesiąc wcześniej, czyli już na początku sierpnia, a więc jeszcze w trakcie trwania wysokiego sezonu w turystyce wyjazdowej, czyli o ponad miesiąc wcześniej niż można było szacować na przełomie marca i kwietnia.
W świetle obecnych danych i doświadczeń, a zwłaszcza praktyki tegorocznego rozwoju sytuacji w zakresie akcji szczepień i dostaw preparatów należałoby przyjąć, że jest to wariant dość optymistyczny, ale całkowicie realny”.
Na koniec tej części materiału Betlej wraca do wątku przewidywań, jak udany może być sezon letni w turystyce wyjazdowej. Jego zdaniem osiągnięcie 50 – 60 procent ruchu z 2019 roku jest całkiem realne. I przywołuje argumenty z początku tekstu, że za takim scenariuszem przemawia systematyczne szczepienie i przyzwyczajenie się ludzi do statystyk epidemicznych, ale przeciw ciągle wysoki poziom wskaźników i to, że nawet proporcja zaszczepionej części ludności jak w Izraelu „może wcale nie gwarantować utrzymania korzystnej sytuacji epidemicznej bez dalszego równoległego utrzymywania w jakiejś formie ograniczeń i obostrzeń oraz przynajmniej umiarkowanej dyscypliny społecznej w ich przestrzeganiu, co będzie nadal utrudniało swobodne funkcjonowanie wielu obszarów usług, w tym turystycznych”.
Przegląd sytuacji epidemicznej
Drugą część materiału wypełnia raport z sytuacji pandemicznej w Europie i wybranych krajach poza nią, w podziale na kraje docelowe, czyli te, które przyjmują najwięcej turystów i tak zwane rynki źródłowe, czyli państwa, z których najwięcej turystów wyjeżdża. Wiele danych umieszcza na mapach, wykresach i w tabeli.
„W ostatnich trzech tygodniach wskaźnik liczby zgonów dla Polski obniżył się z 95,5 do 51,4 czyli o 46,2 procent. Oznaczało to korzystniejszą relatywną zmianę sytuacji naszego kraju na tle zmiany wskaźnika zgonów dla ogółu pozostałych krajów źródłowych, którego wartość w tym samym czasie spadła o 31,1 procent (z 33,1 do 22,8).
W porównaniu z Polską korzystne wskaźniki liczby zgonów nadal notuje się w tych krajach, które nie eksperymentują zanadto lub wcale z ustawicznymi modyfikacjami obostrzeń i ograniczeń, ale stabilnie utrzymują wprowadzone lockdowny i odnoszą dodatkowe korzyści ze znacznej dyscypliny społecznej w ich przestrzeganiu. Należą do nich zwłaszcza Wielka Brytania (wskaźnik 0,99), Dania (1,21), Irlandia (3,06) i Austria (4,11).
Warto zauważyć, że zdecydowanie bardziej korzystny przebieg zmian sytuacji epidemicznej – zwłaszcza w zakresie wskaźnika liczby zgonów – dotyczą krajów zachodniej części kontynentu (ostatnio 13,4), gdzie od pewnego czasu władze postanowiły bardziej poważnie traktować utrzymujące się zagrożenie rozprzestrzenianiem się koronawirusa. Do poprawy sytuacji epidemicznej w tych krajach przyczyniły się dodatkowo wyraźnie wzmożone obawy tamtejszych społeczeństw związane z bardziej zaraźliwą i prawdopodobnie bardziej śmiertelną brytyjską odmianą wirusa”.
„Na wykresie wskaźników nowych zakażeń widoczne jest bardzo wyraźnie utrzymywanie wskaźnika dla zarażanej nową odmianą wirusa Wielkiej Brytanii na bardzo niskich poziomach. W źródłowych krajach zachodnioeuropejskich i krajach środkowo-wschodniej części kontynentu był on w ostatnich trzech tygodniach średnio odpowiednio prawie 7 oraz 4-krotnie wyższy od średniej jego wartości dla Wielkiej Brytanii.
Jeszcze większa jest różnica pomiędzy resztą Europy, a Wielką Brytanią jeśli brać pod uwagę relację wskaźników liczby zgonów. W ostatnich trzech tygodniach dla zachodnioeuropejskich i środkowoeuropejskich krajów źródłowych był on w okresie ostatnich trzech tygodni średnio odpowiednio ponad 9 oraz 24-krotnie wyższy od średniej wartości dla Wielkiej Brytanii.
Odnosząc się do ewidentnego sukcesu Wielkiej Brytanii w dość szybkim ograniczeniu rozmiarów epidemii i to warunkach rozprzestrzeniania się tam bardziej zaraźliwej odmiany wirusa, mieć należy na względzie bardzo pozytywny wpływ tamtejszego restrykcyjnego lockdownu , który był w znacznym stopniu przestrzegany przez brytyjskie społeczeństwo pełne bardzo dużych obaw przed niekontrolowanym przebiegiem epidemii. Wraz z upływem czasu, coraz większe znaczenia na dalsze ograniczanie wskaźników epidemicznych w tym kraju ma i będzie mieć duży i szybko rosnący stopień zaszczepienia tamtejszego społeczeństwa, gdyż pierwszą dawką zaszczepiono już 53,6 procent populacji Brytyjczyków, a dwoma dawkami 27,7 procent.
Co jest jednak znamienne w swoim oświadczeniu dotyczącym sytuacji epidemicznej kraju i jego sukcesu w jej ewidentnej poprawie, premier Boris Johnson podkreślał kluczowe znaczenie rzetelnego przestrzegania obostrzeń przez brytyjskich obywateli, a nie szczepień, których wpływ na tak duży spadek liczby zakażeń był w pierwszych miesiącach mniej istotny”.
„Już od ponad trzech miesięcy tygodni najwyższe współczynniki zakażeń w krajach źródłowych zachodniej Europy nie występują już w tych, do których najwcześniej dotarła nowa i jak dotychczas zdecydowanie bardziej zaraźliwa mutacja koronawirusa, czyli w Wielkiej Brytanii (wskaźnik 216) i w Irlandii (612), ale w Holandii (3064), Francji (1913) i Belgii (1810). Sytuacja taka wydaje się być rezultatem bezkompromisowych lockdownów wprowadzonych w pierwszych dwóch krajach, a w Wielkiej Brytanii dodatkowo ujawnia się korzystny wpływ wysokiego stopnia zaszczepienia tamtejszego społeczeństwa.
Najniższe wskaźniki (obok Wielkiej Brytanii) mają obecnie Austria (1000), Dania (1069) i Niemcy (1216), a więc w kraje, które dość wcześnie wprowadziły daleko posunięte lockdowny i gdzie stopień ich przestrzegania przez społeczeństwo był znaczny. (…)
Pomimo postępów w ograniczaniu zasięgu epidemii [we Francji] tygodniowy wskaźnik nowych zachorowań jest jeszcze prawie 13-krotnie większy niż w sąsiadującej przez kanał La Manche Wielkiej Brytanii, która przestrzegała restrykcyjnego lockdownu. Wskaźnik liczby zgonów dla Francji przekroczył natomiast aż 24-krotność wskaźnika dla Wielkiej Brytanii, ale sytuacja i w tym względzie może ulec jeszcze zmianie na jej niekorzyść, gdyż wskaźniki liczby zgonów postępują zwykle około dwa-trzy tygodnie za wskaźnikami liczby infekcji. (…)
W Polsce po przejściowej dużej obniżce wskaźnika zakażeń przed 32 tygodniami do poziomu 88 – z dzisiejszego punktu widzenia już abstrakcyjnie niskiego – w kolejnych ośmiu tygodniach wzrastał on stopniowo z 135 do 4425, w następnych sześciu systematycznie zniżkował do 1458, aby po dwutygodniowym wzroście do 1824, w kolejnych czterech obniżyć się do minimalnej wartości 975 zakażeń na milion mieszkańców. W kolejnych siedmiu tygodniach wskaźnik notował sukcesywne wzrosty do maksymalnego poziomu 5091 przypadków na milion mieszkańców, a w sześciu ostatnich tygodniach wskaźnik spadł do wielkości 4963, 3600 i 3000, 1874, 1174 i 789. Poziom ten jest już … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS