A A+ A++

Loteria mająca zachęcać do szczepień nie spełnia swojej roli, bo jest zbyt statyczna i nie budzi emocji. To jeden z błędów rządu, który może dużo kosztować gospodarkę, kiedy trzeba będzie wprowadzić lokckdown w razie wysokiej czwartej fali zakażeń – przekonuje ekspert.

Co tydzień Instytut Badań Rynku Turystycznego Traveldata i jego prezes Andrzej Betlej podsumowuje przebieg pandemii w wybranych krajach, uznając że to najważniejszy czynnik mający wpływ na turystykę wyjazdową. W najnowszym materiale wraca na początek do myśli z poprzedniego tygodnia, że zdziwienie może budzić, że polski rząd prawie nie informuje, jak korzystna jest sytuacja epidemiczna w kraju. Za to regularnie i chyba nawet przesadnie straszą czwartą falą epidemii.


„Prawdopodobnie główną przyczyną takiej narracji jest chęć skłonienia niezaszczepionych jeszcze Polaków do przyjęcia preparatu, stopień zaszczepienia naszego społeczeństwa na tle innych krajów Unii stał się bowiem ostatnio stosunkowo niski” i taka informacja demobilizowałaby wiele osób, „neutralizując tym samym wysiłki w kwestii różnorodnych zachęt do poddania się temu zabiegowi”.

Wskaźnik zakażeń w Polsce jest 80 do 100 razy mniejszy (sic!) od średniej dla źródłowych krajów zachodnioeuropejskich. Jak udaje się utrzymywać tak dobry wynik?- pyta Betlej.

I odpowiada, że paradoksalnie może to wynikać z małego stopnia zaszczepienia społeczeństwa, zwłaszcza wśród mieszkańców Polski B. Ponieważ osoby niezaszczepione zaczęły już zdawać sobie sprawę, że są bardziej narażone na zachorowanie i cięższy przebieg choroby, starają się uchronić przed nimi przez dość rzetelne stosowanie konwencjonalnych środków ochrony przeciwepidemicznej.

Ponieważ z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że dla sytuacji epidemicznej – w krótkim terminie i w lecie – nieduże znaczenie ma nieco mniejszy stopień zaszczepienia społeczeństwa niż w innych krajach, natomiast znacznie większe wyższy stopień codziennej dyscypliny w stosowaniu się do antyepidemicznych zaleceń i obostrzeń.

Betlej wyjaśnia, że tezę taką potwierdza przykład Holandii, w której w obliczu mocno rosnącej liczby zakażeń powtórnie wprowadzono regulacje antyepidemiczne, a rezultatem jest bezprecedensowo szybki spadek liczby infekcji i to w sytuacji, gdy stopień zaszczepienia społeczeństwa jest tam nawet nieco mniejszy niż w wielu krajach bliskiego sąsiedztwa (zwłaszcza w Belgii).

To jednak nie może przysłaniać faktu, że szczepienia są absolutnie kluczowe dla hamowania epidemii w okresie jesienno-zimowym – podkreśla autor.

„Wyhamowywanie lub stagnacja tempa rozprzestrzeniania się koronawirusa w wielu krajach może skłaniać do poglądu, że czwarta fala epidemii nie jest wcale tak oczywista, a przynajmniej może być mniej dolegliwa niż pierwotnie przypuszczano. (…) Problemem są nie do końca rozpoznane właściwości wariantu [koronawirusa] delta, które powodują, że może on okazać się dużo bardziej skuteczny w okresie jesienno-zimowym, co sprawia, że ryzyko z nim związane może być istotnie niedoszacowane”.

Delta jest znacznie bardziej zaraźliwa niż poprzednie warianty koronawirusa – przypomina ekspert – a jedną z jej cech jest znacznie większa zdolność do unoszenia się w powietrzu (nawet 3 do 4 minut), w tym zwłaszcza w pomieszczeniach zamkniętych, w których nie ma odpowiedniego wietrzenia. Zaraźliwość tej odmiany powoduje duże ryzyko zakażenia nawet przy szybkim przejściu przez zawiesinę wirusa, w tym np. pozostawioną przez mijaną zakażoną osobę. To sprawia, że dość skuteczne latem i stosowane przez wielu ludzi konwencjonalne sposoby ochrony przed zakażeniem mogą z dużym prawdopodobieństwem okazać się niewystarczające w okresie jesienno-zimowym, gdy na korzyść wirusa będzie działał odmienny tryb spędzania czasu z dominującym udziałem przebywania w słabo przewietrzanych pomieszczeniach.

Dwa błędy rządu

Zdaniem Betleja rząd w walce o ograniczenie epidemii popełnia co najmniej dwa duże błędy.

Pierwszy to „mało przemyślane próby wywołania powszechnych obaw przed tzw. czwartą falą epidemii poprzez ustawiczne kreślenie scenariuszy grozy, w tym przepowiadanie ze znacznym wyprzedzeniem jej nadejścia już w połowie sierpnia. Tymczasem zbliżamy się do tej daty, a sytuacja epidemiczna jest w dalszym ciągu kilkadziesiąt razy lepsza niż w innych krajach (patrz druga część materiału) i to w takich, w których narracja medialna w kwestii koronawirusa jest znacznie mniej katastroficzna”.

Powoduje to, że rząd traci wiarygodność, co może mieć negatywne skutki w sytuacji, gdy jego ostrzeżenia będą rzeczywiście potrzebne i zasadne.

Drugim błąd polega na stanowczo za mało ofensywnym podejściu do promowania szczepień. Loteria jaką przy tym stosuje jest „niezbyt atrakcyjna, w tym odnośnie wysokości i prawdopodobieństwa wygranych, które przypominają raczej coś w rodzaju spokojnej, powszechnie znanej i mało efektywnej gry w totolotka, a nie prowadzą do pobudzenia dużych emocji związanych ze znacznie wyższymi szansami wygranych niż te, do których społeczeństwo jest już od lat przyzwyczajone.

(…) System zachęt w postaci losowań nagród rzeczowych i pieniężnych i prawdopodobieństwo ich wygrania powinien zdecydowanie stanowić nową jakość”.

Tym bardziej, ze koszty gospodarcze ewentualnego powrotu pandemii i lockdownu będą gospodarkę kosztować dużo więcej.

Na chwilę prezes Traveldaty wraca jeszcze do wątku bardzo dobrych wyników pandemicznych Polski na tle Europy i przedstawia wykres pokazujący zmiany tygodniowych wskaźników nowych zakażeń w roku 2021 wobec tego samego rytmu roku 2020 w krajach zachodniej i środkowej (bez Rosji) Europy oraz Wielkiej Brytanii i Polski. Porównanie obejmuje okres od pierwszego tygodnia kwietnia do ostatniego tygodnia lipca, a relacja obu wskaźników wyrażona jest w procentach.

Z wykresu wynika, że obszarem najdynamiczniejszych zmian sytuacji była Polska i Wielka Brytania, ale ich przebieg był w znacznej mierze odwrotny. Widać wpływ delty na zakażenia.

„Dalsze perspektywy (…) dla Polski są dość dobre. Wartość minimalną powinna ona osiągnąć w kolejnym tygodniu, po czym nastąpi jej umiarkowany wzrost, który powinien przyspieszyć w pierwszym i drugim tygodniu września. Później zwyżki wskaźnika powinny być mniejsze. Prawdopodobnie do końca roku wskaźnik nowych zakażeń będzie stale pozostawał dość znacząco poniżej poziomów notowanych w roku 2020” – przewiduje autor opracowania.

Jak co tydzień prezes Traveldaty przedstawia też zestawienie obu głównych wskaźników epidemicznych w unijnych krajach otaczających Polskę, dla których dane medyczne dotyczące epidemii koronawirusa cechują się dużą wiarygodnością.

Masywniejsze niebieskie słupki oznaczają średni wskaźnik liczby zachorowań (lewa skala), a węższe słupki czerwone średni wskaźnik liczby zgonów, który w celu lepszej wizualizacji przedstawiony jest w dostosowanej skali prawej.

„Wykres wskazuje, że otaczające nas kraje, czyli sześć ustawionych według ruchu wskazówek zegara, mają obecnie pod względem wskaźnika nowych zachorowań w dalszym ciągu, albo bardziej niekorzystną, albo nawet zdecydowanie bardziej niekorzystną sytuację od Polski. Najbliższymi nam krajami pod względem tego wskaźnika są Słowacja (wskaźnik 2,7-krotnie wyższy) i Niemcy (7,8 -krotnie wyższy), a najodleglejszymi Dania (46-krotnie wyższy) i Litwa (prawie 33-krotnie wyższy)” – wyjaśnia Betlej.

W Izraelu i Brytanii ograniczone znaczenie szczepień

O sytuacji epidemicznej w Izraelu Traveldata informuje regularnie od miesięcy. Charakteryzowała się ona bardzo dużą zmiennością i kilkakrotnymi spektakularnymi zwrotami.

W ostatnim tygodniu wskaźnik liczby zakażeń podniósł się, tym razem aż o prawie 70 procent (poprzednio o 35 procent) z 960 do 1629 przypadków na milion mieszkańców. Jest to poziom prawie 70-krotnie wyższy (sic!) niż w Polsce.

W minionym tygodniu – pisze dalej Betlej – w Izraelu liczba osób zaszczepionych jedną dawką osiągnęła ponad 5,79 miliona, czyli 63,9 procent ogółu populacji, a dwoma dawkami ponad 5,39 miliona, czyli 59,4 procent ogółu obywateli. Oznacza to, że w ostatnim tygodniu wykonano 100 tysięcy szczepień, podczas gdy w poprzednim było ich 90 tysięcy. To wprawdzie wyraźnie więcej niż w maju (około 25 tysięcy tygodniowo), ale zdecydowanie mniej niż w lutym (760 tysięcy tygodniowo).

„Nadal bardzo mała krańcowa liczba chętnych do szczepienia (zwłaszcza pierwszą dawką) negatywnie wróży zamiarom władz szybkiego ponownego ograniczenia tempa rozpowszechniania się koronawirusa.

Dla porównania – w Polsce liczba osób zaszczepionych do końca ostatniego tygodnia jedną dawką szczepionki wyniosła 18,36 miliona (48,3 procent społeczeństwa), a dwoma 17,5 miliona (46 procent). W ostatnim tygodniu łączna liczba osób zaszczepionych pierwszą, bądź drugą dawką sięgnęła 810 tysięcy osób (we wcześniejszym tygodniu 930 tysięcy osób), czyli w relacji do liczby ludności już jedynie 2-krotnie więcej niż w Izraelu – wylicza Betlej.

W Wielkiej Brytanii, która jest zachodnioeuropejskim liderem szczepień, do końca ostatniego tygodnia zaszczepiono 46,84 miliona ludzi (70,3 procent społeczeństwa), a dwoma 38,44 mln (57,7 procent). W ostatnim tygodniu wykonano 1,4 miliona szczepień.

Jak wynika z tych danych poprzedni liderzy zwalczania epidemii koronawirusa, czyli zarówno Wielka Brytania, jak i Izrael, wcale nie zostali uchronieni przed nowymi falami epidemii. Nasuwa to niemal oczywisty wniosek, że w zwalczaniu koronawirusa nadal istotną rolę będą odgrywały dostosowane do sytuacji ograniczenia zarówno w życiu społecznym, jak i gospodarce – konkluduje autor.

Przegląd sytuacji epidemicznej

Na koniec przechodzi do zrelacjonowania wyników epidemicznych w wybranych, monitorowanych od początku pandemii, krajach. Opis uzupełnia danymi umieszczonymi na grafikach, wykresach i w tabeli.

W ostatnim tygodniu – pisze Betlej – wskaźnik liczby zakażeń w krajach źródłowych dla turystyki w Europie Zachodniej odnotował znaczący wzrost z 1629 do 1984, czyli o 21,8 procent (poprzednio wzrósł o 1 procent).

Liderem zakażeń stała się Francja, w której wskaźnik nowych zakażeń osiągnął poziom 3257 (poprzednio 1933) i która jest krajem dużego ruchu turystycznego. W ramach przeciwdziałania lawinowemu wzrostowi liczby zakażeń tamtejszy rząd wprowadził daleko posunięte ograniczenia w dostępie m.in. do lokali gastronomicznych i budynków użyteczności publicznej dla osób niezaszczepionych.

We niektórych pozostałych krajach tej grupy wskaźniki liczby zakażeń również wzrosły, w tym relatywnie najbardziej w Irlandii (z 1347 do 1857) i Finlandii (z 512 do 791), a w niedużym stopniu w Szwajcarii (z 540 do 575), Danii (z 931 do 1069) i Belgii (z 871 do 966). Kolejny raz bardzo znacznie obniżył się wskaźnik w Holandii z 2626 do 1426, który przed dwoma tygodniami wynosił jeszcze 4105. W tym kraju powrócono do większości poprzednich obostrzeń, które mają na razie obowiązywać do 13 sierpnia, a premier kraju oficjalnie przeprosił Holendrów za stanowczo zbyt duży pośpiech przy luzowaniu poprzednich obostrzeń.

Ten przykład bardzo zdecydowanego ograniczenia zasięgu wariantu delta pokazuje, że obostrzenia są najskuteczniejszym krótkoterminowym czynnikiem walki z epidemią, podczas gdy szczepienia mają wpływ, ale dopiero w dłuższym terminie – zaznacza ekspert.

Najniższe wskaźniki w grupie krajów zachodnioeuropejskiej nadal konsekwentnie mają Niemcy (183) i Austria (356), w których generalnie stopień przestrzegania zarządzeń i zaleceń władz przez społeczeństwo jest znaczący.

„Czynnikiem wspierającym niższą zakaźność w rejonie Europy Środkowej może być w tym roku generalnie korzystniejsza pogoda w porównaniu z zachodnią częścią kontynent … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułŚmierć w Gorcach (zdjęcia)
Następny artykułAndaluzyjski sąd zakazał wymagania paszportów Covid w restauracjach. Nie są „niezbędne”