TUI traci ponad miliard euro, ale z odsieczą nadciąga niemiecki rząd. Nieefektywne linie lotnicze kontra tanie linie lotnicze. Coraz bardziej wyrównane wyniki pandemii w krajach europejskich.
Epidemia koronawirusa cofa się, przy czym w większości zachodnioeuropejskich krajów proces ten przyspieszył. Wyraźny postęp w ograniczaniu rozprzestrzeniania się epidemii odnotowano tak znaczących krajach jak Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Włochy i Hiszpania. Istotnego postępu nie widać jedynie w Skandynawii i w Europie Środkowej, gdzie brak większych zmian odnotowano w krajach nadbałtyckich, na Ukrainie, Węgrzech, w Czechach i w Polsce. Przyspieszenie tempa rozprzestrzeniania się choroby zauważono tylko na Białorusi, na Malcie, w Grecji i Austrii – pisze na wstępie cotygodniowego materiału prezes Instytutu Badań Rynku Turystycznego Traveldata Andrzej Betlej.
CZYTAJ TEŻ: Betlej: Wyrównać szanse polskich biur podróży w konkurencji z TUI
Stopniowe wyrównywanie
Widocznym skutkiem postępów w rozprzestrzenianiu się koronawirusa w krajach Europy Zachodniej i dość już długotrwałej stagnacji w rejonie środkowoeuropejskim jest stopniowe zbliżanie się do siebie wskaźników zachorowań , czyli wyrównywanie się sytuacji epidemicznej. W sytuacji zbliżonej do naszego regionu znalazły się już Niemcy, Austria (mimo wspomnianego wzrostu liczby nowych wypadków) oraz Szwajcaria, Dania, a nawet Holandia. W tym obszarze znalazł się już kraj, który na skutek bardzo niskich wskaźników zachorowań i przypadków śmiertelnych ogłosił już nawet koniec epidemii, a jest nim Słowenia – opisuje ekspert.
I, jak dodaje, w ten sposób w coraz większym stopniu spełniane jest więc kryterium podobnej sytuacji epidemicznej, które jest wskazywane jako warunek pierwszego etapu przywracania ruchu transgranicznego pomiędzy poszczególnymi krajami.
W wielu zachodnioeuropejskich krajach mamy jednak nadal – zauważa – do czynienia z relatywnie wysokimi wskaźnikami zgonów, które są odsuniętym w czasie efektem bardzo wysokiej fali zachorowań, jaka miała tam miejsce w tygodniach wcześniejszych. Sytuacja w tym zakresie jest jednak i tak znacznie korzystniejsza niż jeszcze przed kilkoma tygodniami. Kraje te na ogół spóźniały się z wprowadzaniem restrykcji wewnętrznych i zamykaniem granic mających ograniczać rozwój wirusa.
Dwuetapowe odmrażanie turystyki
Prezes Traveldaty przywołuje zeszłotygodniową konferencję, na której Komisja Europejska przedstawiła plany stopniowego, dwuetapowego, powrotu do podróży, zarówno w obrębie Unii Europejskiej, jak i poza nią. W pierwszym etapie należałoby łagodzić ograniczenia między regionami o podobnej sytuacji epidemicznej lub tymi, które w znacznym stopniu opanowały problem koronawirusa.
Dla ustalenia, jakie kraje i od kiedy mogłyby uczestniczyć w transgranicznym podróżowaniu potrzebne są odpowiednie dane. Ma je zbierać na temat poszczególnych krajów i regionów Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC). Mają one posłużyć do stworzenia odpowiednich map pokazujących rozprzestrzenianie się choroby – dodaje Betlej.
Wyniki TUI mocno osłabione przez wirus
Autor omawia też sprawozdanie finansowe koncernu TUI Group przedstawione 13 maja z pierwszego półrocza roku obrachunkowego (1 października 2019 – 31 marca 2020 roku). To pierwszy raport w branży z wynikami obejmującymi rezultaty z początkowego okresu pandemii koronawirusa – zwraca uwagę.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: TUI tnie koszty i zwalnia pracowników
Półroczne przychody koncernu obniżyły się bardzo nieznacznie z 6,676 miliarda do 6,639 miliarda euro, czyli o 0,6 procent. Większy był spadek w samym drugim kwartale, który wyniósł 10,6 procent, a zatem z 3,102 miliarda do 2,788 miliarda euro.
Półroczna strata Grupy wyniosła prawie 846 mln euro, z czego aż 740,5 mln euro przypada na rezultat działalności w drugim kwartale. Przed rokiem wielkości strat w tych okresach wyniosły odpowiednio 289 i 177 mln euro. Wielkość funduszy własnych koncernu wyniosła na koniec marca 2,792 miliarda euro (przed rokiem 3,290 mld euro), a dług netto 4,903 miliarda euro, podczas gdy przed rokiem wynosił on 1,964 miliarda euro.
Tak olbrzymi przyrost wynika jednak nie tyle z realnego rozwoju sytuacji, ile z zastosowania nowych standardów księgowych dla wyliczania tej wielkości (IFRS 16 w miejsce IAS 17). Przy obliczaniu długu według poprzedniej metodologii wyniósłby on 2,650 miliarda euro, czyli o 686 milionów (35 procent) więcej niż w tym samym okresie roku ubiegłego – opisuje Betlej.
Hotele i rejsy bronią się lepiej
W części obejmującej biznes hotelarski tzw. zasadniczy wynik brutto przed odsetkami (underlying EBIT) wyniósł 42,1 mln euro (przed rokiem plus 134,5 mln), a w samym drugim kwartale minus 1,2 mln euro (przed rokiem plus 65,3 mln). Wskaźnik obłożenia hoteli Grupy obniżył się w półroczu z 77 do 75 procent, licząc rok do roku.
Z kolei biznes rejsów zanotował 26,5 mln euro (przed rokiem 134,5 mln) zysku, chociaż w samym drugim kwartale wystąpiła strata 22,4 mln euro (przed rokiem zysk 59,4 mln euro). Wskaźnik obłożenia w półroczu spadł z 99 procent przed rokiem do 88 procent obecnie.
Ogółem cały obszar tzw. Holiday Experiences obejmujący obok hoteli i wycieczkowców jeszcze intensywnie rozwijane usługi w destynacjach zdołał w całym półroczu osiągnąć dodatni wynik 39,1 mln euro, wobec 230,5 mln przed rokiem, ale w samym drugim kwartale wystąpiła już strata 44 mln euro, podczas gdy przed rokiem uzyskano zysk 119,1 mln euro.
Zdecydowanie słabiej w tym ujęciu prezentował się wynik biznesu touroperatorskiego, który wykazał po półroczu stratę prawie 803 mln euro (przed rokiem 456 mln), a w samym drugim kwartale stratę 596,5 mln euro (przed rokiem 300,1 mln).
Spadek notowań akcji TUI Group jako całości wyniósł między 15 maja a 21 lutego (początek uświadomienia sobie wpływu pandemii na gospodarkę i turystykę) 70,7 procent – zauważa autor.
Rząd nadciągnął z odsieczą
Jak dalej pisze Betlej, pierwszych pięciu miesiącach roku obrotowego (1 października 2019 – 28 lutego 2020 roku) koncern ocenił koniunkturę jako bardzo korzystną. Pod względem rezerwacji styczeń 2020 roku był wymieniany jako najlepszy miesiąc w historii firmy. Przychody wyniosły około 6 mld euro, co oznaczało wzrost o 6 procent wobec takiego samego okresu przed rokiem. Korzystniejszy o 62 miliony euro był również zasadniczy (w tym wypadku bez uziemienia maszyn B737 Max i wyników na zabezpieczeniach) wynik brutto przed odsetkami (underlying EBIT), który wyniósł minus 240 mln euro wobec minus 302 mln przed rokiem.
W samym marcu sytuacja wyglądała już zdecydowanie gorzej. Grupa TUI szacuje wynik w tym samym ujęciu na minus 470 mln euro, z czego 242 mln euro wyniosły straty na bezpośrednich marżach, minus 146 mln euro to wynik dokonanych zabezpieczeń (głównie cen paliw), a 29 mln euro to dodatkowe koszty sprowadzenia turystów do kraju.
Wynik za marzec był szczególnie niekorzystny również ze względu na wydarzenia jednorazowe, które nie powinny się powtórzyć w kolejnych miesiącach. Koncern ograniczył swoją bazę kosztów stałych do około 250-300 mln euro miesięcznie w okresie, w którym nie będzie generował przychodów, czyli najprawdopodobniej w II kwartale 2020 roku. Oszczędności w kosztach stałych segmentu hotelowego mają sięgać 70 procent, a wycieczkowców 50 procent, podobne mają być też w kosztach osobowych.
W takiej sytuacji w kolejnym kwartale koncern powinien ponieść stratę 800-900 mln euro, nie licząc wyniku na zabezpieczeniach, w czym sytuacja mocno się zmienia, jest więc trudna do przewidzenia.
W kolejnym kwartale firma powinna już mieć przychody, przy czym z jednej strony należy pamiętać o bardzo prawdopodobnym wycofaniu z ruchu statków wycieczkowych, a z drugiej o możliwych znacznie większych marżach w wypadku pakietów turystycznych, uzyskanych dzięki wyższym średnio o 11 procent cenom ich sprzedaży i równolegle mniejszym kosztom, dzięki lepszym kontraktom z hotelarzami.
Prawdopodobnie wyniki koncernu nadal będą obciążane przez nieefektywne zabezpieczenia cen paliwa, które muszą być rozliczane mimo najprawdopodobniej mniejszego jego zużycia niż wynikające z kontraktów. W takiej sytuacji kolejny kwartał może przynieść jedynie niewielki wynik dodatni, co pozwala szacować roczną stratę w przedziale przynajmniej 1,5 – 2 mld euro.
Betlej przypomina, że koncern będzie miał jednak zapewnioną płynność finansową dzięki pożyczce rządu Niemiec w wysokości 1,8 mld euro, z terminem spłaty od października 2021 do lipca 2022 roku.
Zmieni się układ sił na rynku
Zwykle okresy kryzysu lub dekoniunktury przyspieszają zmiany na rynkach, w tym eliminowanie słabszych firm, i prowadzą do „przyspieszenia wzrostu ogólnej efektywności”. Publiczne zaś wspieranie słabo radzących sobie podmiotów jest bardzo utrudnione i obwarowane szczegółowymi i daleko idącymi przepisami z pozytywną decyzją organu dbającego o zachowanie racjonalnej konkurencji włącznie – wyjaśnia dalej Betlej.
Kryzys wywołany pandemią koronawirusa jest jednak tak gwałtowny i tak groźny gospodarczo, że spowodował też uruchomienie ogromnej pomocy publicznej przyznawanej „często bez szczególnych procedur i na zasadzie, że trzeba pomóc szybko i najlepiej wszystkim”.
Pół biedy, jeśli pomoc dostają wszystkie podmioty „po równo”, zarówno te efektywne, jak i te, które na rynku działać już nie powinny. Wtedy po prostu na jakiś czas utrwala się już istniejąca struktura i gospodarka traci pewien okres, który w normalnej sytuacji mógłby być przeznaczony na postęp i ewolucję.
W obecnym kryzysie – podkreśla autor – trudno oprzeć się wrażeniu, że zwłaszcza w wypadku dużych podmiotów przeważa zasada rodem z komunizmu – każdemu według potrzeb. W ten sposób duże wsparcie dostają najmniej efektywni, którym do przetrwania potrzeba najwięcej, a lepsi i efektywniejsi dostają relatywnie mniej lub wcale. Radzą sobie przecież tak dobrze, że żadnej pomocy nie potrzebują. W ten sposób można nawet zawrócić koło gospodarczej historii, czyli zniweczyć na dłuższy czas pożyteczne efekty wcześniejszej pozytywnej selekcji w poszczególnych branżach.
Droższe bilety za progiem
Trudno w tym względzie o lepszy przykład niż europejska branża lotnicza – pisze dalej prezes Traveldaty. Bezspornie najefektywniejszymi przewoźnikami były dotychczas tanie linie, zwłaszcza Ryanair i Wizz Air. W większości wskaźników wyprzedzały nieefektywnie i często po bizantyjsku zarządzane linie tradycyjne. Niskie ceny biletów, które mimo wysokich zysków i rentowności były przez nie konsekwentnie oferowane, bardzo upowszechniły lotnicze podróże wśród nawet niezamożnych osób.
WARTO: Ryanair likwiduje 250 etatów i zapowiada dalsze zwolnienia
Przed kryzysem były więc one w znacznie lepszej sytuacji finansowej niż duzi przewoźnicy tradycyjni. Ci ostatni w liczbie sześciu (Lufthansa, British Airways, Iberia, Air France, KLM, Alitalia) mają jednak dostać łącznie ponad 30 mld euro rządowego wsparcia finansowego, które ma im pozwolić przetrwać kryzys.
WIĘCEJ: O’Leary zaskarży pomoc rządów dla konkurentów
W ten sposób gra o pozycje rynkowe może zacząć się od nowa, bo płynność finansowa poszczególnych przewoźników zostanie wyrównana. Może jednak być i tak, że dot … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS