Baza książek
Dzieje się
Gwiazdy piszą
Poradniki
W drodze
Kryminał
Love story
Biografie
Książki dla dzieci
Recenzje
Wideo
Najnowsze
Popularne
bokser
29-09-2020 (12:35)
Do niemieckich obozów zagłady trafiło wielu sportowców, w tym legendy światowego boksu. Jednym z nich był polski Żyd okrzyknięty “Bestią z Jaworzna”. Hercka Heft od najmłodszych lat walczył o przetrwanie i przeżył piekło, przez które stracił wiarę w Boga.
Podziel się
Hercka Haft po wojnie walczył m.in. z Rockym Marciano (Materiały prasowe)
Hercka Heft jest jednym z bohaterów książki “Gladiatorzy z obozów śmierci” Andrzeja Fedorowicza, która ukaże się 30 września. Dzięki uprzejmości wyd. Bellona publikujemy jej fragment.
Hercka Haft. Bestia z Jaworzna
Hercka leżał na podłodze baraku Strafkommando i próbował się ruszyć. Nie dał rady – bolała go każda część ciała. Strażnicy pastwili się nad nim wszystkim, co mieli pod ręką – pałkami, łańcuchami, kolbami karabinów, kopali, gdzie popadło. Kiedy tracił przytomność, polewali go wodą i wszystko zaczynało się od nowa. Miał dopiero osiemnaście lat, ale nie sądził, że wyjdzie w tego żywy. Za takie przestępstwo kara mogła być tyko jedna – śmierć. Jednak Niemcy nie spieszyli się z wysłaniem go na tamten świat i to nie tylko dlatego, że zadawanie bólu sprawiało im przyjemność.
Przed zakatowaniem chcieli wyciągnąć z niego informację, dla kogo kradł diamenty z magazynu zwanego Kanadą, w którym gromadzone było mienie zgładzonych ofiar obozu Auschwitz-Birkenau. Jednak Hercka milczał. W końcu esesmani zmęczyli się i poszli odpocząć, zostawiając go zakrwawionego na podłodze. I wtedy Hercka usłyszał głos swojego “anioła stróża”. Zanim to nastąpiło, przez opuchnięte oczy zobaczył wysokie, czarne esesmańskie buty.
“Gladiatorzy z obozów śmierci”
– Ten człowiek jest mój. Jest mi potrzebny. Zaprowadźcie go pod bramę – powiedział esesman, zwracając się do katów Hercki. Ci stanęli na baczność. Po chwili dwóch podniosło go z podłogi i zawlekło przed barak. Tam z trudem postawili go na nogi, po czym słaniającego się zaprowadzili we wskazane miejsce, gdzie stała już ciężarówka pełna ludzi. “Jego” esesman, nie namyślając się, chwycił za pasiak pierwszego z brzegu więźnia i zrzucił go na ziemię.
– Wsiadaj – powiedział. Hercka z trudem wspiął się na pakę. Bolało go wszystko, jednak świadomość, że dostał kolejną szansę na przeżycie, na chwilę przywróciła mu siły. Kiedy wcisnął się pomiędzy ludzi i kucnął, nagle wyczuł coś w spodniach. To była butelka. Esesman musiał włożyć mu ją do kieszeni, kiedy wspinał się na ciężarówkę. Wyciągnął powoli flaszkę i podniósł niemal pod sam nos. Przez zapuchnięte powieki zobaczył, że jest pełna. Otworzył i pociągnął łyk. Poczuł, jakby ktoś wlał mu do gardła płynny ołów, jednak po chwili ogarnął go błogi spokój. Przestał nawet czuć ból z porozbijanych mięśni.
Ciężarówka ruszyła spod bramy obozu Birkenau, a on raczył się whisky podarowaną mu przez esesmana. W pewnym momencie zauważył, że inni więźniowie przyglądają mu się ze zdumieniem.
– Co się tak gapicie? – wybełkotał. – Moja matka zawsze mówiła, że jestem dzieckiem szczęścia.
Urodził się 25 lipca 1925 roku w Bełchatowie, w rodzinie Mojżesza i Hindy Haftów. Matka, z domu Waimann, pochodziła z sąsiedniego Kamieńska i była wysoką, mocno zbudowaną kobietą. Ojciec stanowił jej zupełne przeciwieństwo. Był szczupły i delikatny, ale jak to w żydowskich rodzinach było w zwyczaju, małżeństwo zostało skojarzone przez swatów. Za posag żony Mojżesz kupił wóz i konia, dzięki czemu zarabiał jako dostawca warzyw na bełchatowski targ. Pracował ciężko, jednak w domu się nie przelewało, bo gęb do wyżywienia przybywało błyskawicznie. Pierwszy, w 1906 roku, urodził się Israel zwany Arie. Po nim przyszli na świat bracia Machel, Birach i Perec oraz siostry Roza, Brandel i Ryfka. Hercka urodził się jako ostatni, kiedy jego matka miała 39 lat. Była już wówczas tak otyła, że nawet nie zauważyła swojej ósmej ciąży. Dziecko po prostu wypadło z niej na podłogę, kiedy robiła pranie. Poza guzem na głowie noworodek nie miał jednak żadnych obrażeń. To wtedy Hinda zaczęła nazywać go dzieckiem szczęścia.
Dziesięcioosobowa rodzina mieszkała w niewielkim domu przy bełchatowskim rynku, żywiąc się głównie warzywami, które zostały ojcu z dowożonego na rynek towaru. Mięso było rzadkością, jednak Hercka rósł jak na drożdżach. Widać było, że budowę ciała odziedziczył po matce i kiedy dorośnie, będzie najpotężniejszym mężczyzną w całej rodzinie. Mojżesz Haft zmarł, kiedy Hercka miał pięć lat, zarażony przez najmłodszego syna przywleczonym do domu durem brzusznym. Nikt się specjalnie nie dziwił, bo dzieciak już od trzeciego roku życia włóczył się sam po targu i zaułkach Bełchatowa, bawiąc się ze wszystkimi napotkanymi psami i kotami. Jednak Arie i Roza, którym przypadła teraz rola ojcowania i matkowania młodszemu rodzeństwu, nie ukrywali, że o śmierć ojca obwiniają właśnie Herckę. To bolało, a frustrację trzeba było jakoś rozładować.
(Materiały prasowe)
Chłopak zaczął się bić – w szkole nie brakowało okazji do konfliktów między chrześcijańskimi i żydowskimi dzieciakami, tym bardziej że ci pierwsi byli wyraźnie faworyzowani przez nauczycieli. Kiedy jednak w bójce nauczyciel zdecydowanie stanął po stronie przeciwnika, Hercka nie namyślając się zaatakował również jego. Aby powstrzymać agresję jedenastolatka, potrzebnych było trzech dorosłych. Na tym incydencie skończyła się edukacja Hercki, który z hukiem wyleciał ze szkoły. Brat Arie miał tego dość. Przejął interes po zmarłym ojcu i ciężko pracował. Starszy o 19 lat i przytłoczony odpowiedzialnością za rodzinę uznał, że pora wreszcie zrobić porządek z nieobliczalnym beniaminkiem. Odtąd Hercka był bity przez niego przy każdej okazji, za najdrobniejsze przewinienie. Kiedy próbował się bronić, brat po prostu rzucał go na ziemię i kopał. Zapędził go też do pracy przy tkaniu – pobudka była o 4.30 rano, a ociąganie się karane biciem.
Tak minęły kolejne lata, w czasie których część rodzeństwa pożeniła się i powychodziła za mąż, inni wyjechali w poszukiwaniu pracy do pobliskiej Łodzi. W domu przy bełchatowskim rynku została tylko Hinda, Arie i Hercka.
Gdy skończył 14 lat, wybuchła wojna. Arie został wcielony do wojska i wysłany na front pod Wieluń. Hercka z matką zaprzęgli wóz i próbowali uciekać, jednak niemieckie samoloty bezlitośnie ostrzeliwały kolumny takich jak oni cywilnych uchodźców. Wrócili więc do Bełchatowa, który po zajęciu przez Niemców został podzielony na część aryjską i żydowską, a następnie włączony do Niemiec. Władzę w mieście objęli miejscowi folksdojcze, wprowadzając brutalny terror. Arie przeżył walki i wrócił do domu, wkrótce pojawił się też Perec.
Starsi bracia szybko zorganizowali grupę przemytników, których zadaniem było dostarczanie deficytowych towarów do Piotrkowa Trybunalskiego. Chociaż oba miasta były odległe o zaledwie 30 kilometrów, teraz dzieliła je granica między III Rzeszą a Generalnym Gubernatorstwem. Chociaż Arie i Perec nie brali bezpośrednio udziału w tych eskapadach, bez skrupułów wysyłali na nie najmłodszego brata. Tak Hercka stał się członkiem grupy, której zadaniem było szmuglowanie nocami, przez pola i niestrzeżone drogi, towarów do Piotrkowa i z powrotem.
Interes okazał się tak dochodowy, że Haftowie z jednej z biedniejszych żydowskich rodzin w Bełchatowie stali się prawdziwymi krezusami. W domu mieli wszystko, czego brakowało im przed wojną, a Hinda mogła wreszcie pospłacać zaciągnięte wcześniej u sąsiadów długi oraz pomóc krewnym w potrzebie. Przy okazji rosła też pozycja Hercki. Chłopak nabrał pewności siebie i zaczął spotykać się ze śliczną Leą. Znajomość rozwijała się wspaniale do momentu, w którym popełnił straszliwy błąd.
Kadr z nadchodzącego filmy o Hafcie. W roli głównej Ben Foster (Materiały prasowe)
Pewnego dnia zobaczył na ulicy grupę kłócących się mężczyzn, wśród których rozpoznał Ariego. Brata trzymał jakiś mężczyzna. Nie namyślając się, wpadł między nich, odepchnął intruza i wymierzył mu potężny cios w szczękę. Dopiero gdy ten wstał z ziemi, otarł zakrwawioną twarz i wypluł zęby, Hercka z przerażeniem zrozumiał, że znokautował właśnie Meira, ojca swojej ukochanej! Co gorsza, wcale nie zamierzał on bić Ariego, a jedynie powstrzymywał go przed bójką z Żydem z innej grupy przemytników. Powodem konfliktu były wzajemne oskarżenia o donoszenie na konkurencję policji. Tydzień trwało, zanim Hercka nabrał odwagi, by pójść z przeprosinami. Jako podarunek przebłagalny wziął ze sobą dużą torbę żywności.
– Masz jaja, żeby się tu pokazywać! – usłyszał w drzwiach głos Meira. Ojciec Lei wpuścił go jednak i pozwolił dalej spotykać się z córką; najwyraźniej zrobiła na nim wrażenie determinacja, z jaką chłopak stanął w obronie rodziny.
W życiu Hercki nastąpiły słodkie chwile. Polska była pod okupacją, rozpoczynały się prześladowania Żydów, którym konfiskowano domy i majątki, a on chodził z Leą na randki nad rzeczkę Rakówkę, całował się i planował ślub. Po niefortunnej akcji z pobiciem Meira z szacunkiem zaczął też patrzeć na niego najstarszy brat. Arie zrozumiał w końcu, że Hercka nie bronił się przed jego razami tylko dlatego, że okazywał mu respekt należny ojcu. Jednak teraz ten mierzący niemal 180 centymetrów wzrostu i ważący ponad 70 kilogramów nastolatek mógł jednym ciosem powalić go na ziemię. Nigdy już więcej nie tknął najmłodszego brata.
Sielanka Hercki została jednak brutalnie przerwana, gdy Arie nie stawił się na zarządzoną przez Niemców rejestrację Żydów. Zamiast niego żandarmi wzięli Herckę. Najpierw połamali mu połowę palców w jednej dłoni, przytrzaskując je drzwiami, żeby powiedział, gdzie ukrył się brat. Nie dowiedzieli się niczego, więc zatrzymali go zamiast Ariego. I tak szesnastoletni chłopak znalazł się w grupie kilkuset bełchatowskich Żydów, którzy mieli zostać wysłani do obozu pracy.
Po całonocnej jeździe konwój ciężarówek zatrzymał się w Poznaniu, w dzielnicy Dębiec, gdzie stały już przygotowane wcześniej baraki. Herckę przydzielono do rozładunku wagonów. Szybko zorientował się, że takie miejsca jak Dębiec są dla Niemców doskonałą okazją do napełnienia sobie kieszeni. Majstrem w jego komandzie był blondyn w wieku około 40 lat o nazwisku Naparella. Był cywilem, pochodził z Berlina i Hercka wyczuł, że może mu zaufać. Opowiedział mu historię swojego aresztowania i miał wrażenie, że Niemiec nawet mu współczuje. Jego brat po dojściu Hitlera do władzy został aresztowany jako komunista i wysłany do obozu koncentracyjnego w Dachau. Naparella miał rodzinę w Berlinie, żonę i dwójkę dzieci, które czasem odwiedzał. W Poznaniu natomiast utrzymywał trzy kochanki, obdarowując je kradzionymi z transportów rarytasami.
(Getty Images)
Hercka szybko zawarł z majstrem porozumienie – miał wyciągać dla niego z przychodzących na Dębiec wagonów papierosy, cygara i alkohol w zamian za ochronę i dodatkowe jedzenie. Znów miał szczęście – Naparella pozwalał mu nawet korzystać z jednej ze swoich poznańskich garsonier. Hercka mógł tam najeść się do syta, a nawet wykąpać w wannie. Cały czas jednak myślał o Lei, matce i swojej rodzinie.
Hercka szalał z niepokoju. W końcu, wykorzystując chciwość Naparelli, przekonał go do eskapady do odległego o 250 kilometrów Bełchatowa. Majster miał zabrać złoto, które planowali wymienić z zyskiem na towary przemycane przez Ariego. Wyposażeni we wszystkie niezbędne przepustki wyruszyli autem i wieczorem dotarli na miejsce. Żydowska część miasteczka wyglądała jednak jak wymarła – dom Haftów i dom Lei też były całkowicie puste. Hercka poprosił więc Naparellę, by pojechali na obrzeża Bełchatowa, gdzie mieszkała jego siostra Brandel z mężem. Kiedy on trafił do Poznania, ona właśnie była w pierwszej ciąży. Gdy dojechali na miejsce, przed oczami Hercki rozegrała się scena jak z najgorszego koszmaru.
Przed domem stała pełna ludzi ciężarówka otoczona przez uzbrojonych Niemców. Właśnie pędzono do niej Brandel i jej męża. Siostra krzyczała, że w domu zostało małe dziecko. Jeden z policjantów poszedł po nie, po czym, będąc już na ulicy, nagle upuścił niemowlę. Rozległ się rozdzierający krzyk i inny Niemiec, bez słowa wyciągnął pistolet i strzelił w główkę chłopczyka. Hercka nie pamiętał już, co było dalej. Jak sparaliżowany siedział w aucie, gdy spanikowany Naparella z piskiem opon ruszył do Poznania. Przez całą drogę nie powiedzieli ani słowa. To był dzień, w którym Hercka stracił wiarę w Boga.
Powyższy fragment pochodzi z książki “Gladiatorzy z obozów śmierci” Andrzeja Fedorowicza, która ukaże się nakładem wyd. Bellona 30 września.
Anne Applebaum o sytuacji na Białorusi. Najgorszy scenariusz? “Stan wojenny”
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Podziel się opinią
Bądź z nami na bieżąco
na Instagramie
👍Lubię to!
na Facebooku
Komentarze
Trwa ładowanie
.
.
.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS