W Beskidach od piątku znowu można jeździć na nartach i zakwaterować się w hotelu lub pensjonacie. To efekt warunkowego – jak podkreśla rząd – zniesienia pandemicznych obostrzeń w tych branżach. Wciąż nie można jednak usiąść w restauracji.
Przewidywano, że w ciągu pierwszych dni po otwarciu góry przeżyją prawdziwe oblężenie. Faktycznie, już w weekend przyjechało tu wiele osób, ale wszystko wskazuje na to, że było to dopiero preludium.
Jolanta Lechowicz, która oferuje prywatne kwatery Julia w Szczyrku, cieszy się, że tutejsi hotelarze i właściciele pensjonatów wreszcie mogli otworzyć drzwi dla gości. – To, co można było wynająć, zostało wynajęte. Na pewno było też dużo turystów jednodniowych ze Śląska. Ale w mieście i tak nie było wielkich tłumów, chyba większość ludzi pojechała do Zakopanego. Mam wrażenie, że w te weekendy, gdy można było jeździć tylko na saneczkach, przyjezdnych było więcej – mówi Jolanta Lechowicz.
Dodaje, że właściciele kwater ze Szczyrku miniony weekend traktują jako swego rodzaju rozruch. – Teraz mamy dużo rezerwacji już od środka tygodnia i na przyszły weekend – dodaje Lechowicz.
Minimalizowanie strat
Antoni Byrdy, burmistrz Szczyrku, przez ostatnie tygodnie musiał głównie opowiadać dziennikarzom, jak bardzo zdesperowani są tutejsi przedsiębiorcy i jak miasto z tego powodu ucierpi. Teraz może pozwolić sobie na nieco weselszy ton.
– Szczyrk wreszcie wygląda tak, jak powinien wyglądać w trakcie zimy. Są ludzie, jest życie, a przedsiębiorcy, choć wciąż nie wszyscy, mogą pracować. Tych kilku tygodni już nie odzyskają, ale mogą chociaż trochę zminimalizować straty. I nie chodzi już tylko o pieniądze, ale o to, że nastroje będą lepsze – mówi burmistrz Antoni Byrdy.
Te w górach da się już wyczuć. – Weekend był bardzo dobry. Wszystkie miejsca, które można było zaoferować gościom, zostały zajęte. To nasz powrót do normalności. Mam nadzieję, że tak będzie do marca, a nawet kwietnia. Czy jednak optymizm zagości tu na stałe, to się dopiero okaże – mówi Karolina Wantulok, prezeska Wiślańskiej Organizacji Turystycznej.
Z zachowaniem ludzi różnie bywa
W górach podkreślają, że bardzo wiele zależy teraz od pogody i od tego, jak będą się zachowywać ludzie. Jeśli nie będą przestrzegać zasad sanitarnych i doprowadzą do wzrostu zakażeń, to wszystko znowu może zostać zamknięte.
– Narciarzy jest dużo, ale ponieważ wszystkie ośrodki są otwarte, to ruch jakoś się rozkłada. Z zachowaniem ludzi różnie bywa, ale pilnujemy, żeby przestrzegali zasad, upominamy, jak trzeba. Większość jest rozsądna, ale zdarzają się też trudne przypadki – mówi Janusz Tyszkowski z ośrodka narciarskiego Skolnity w Wiśle.
W Beskidach do tej pory nie dochodziło do takich ekscesów jak w Zakopanem, gdzie w weekend nie wszyscy przyjezdni zdali egzamin z odpowiedzialności. Na nagraniach z Krupówek można zobaczyć pijany, świętujący tłum, wśród którego wiele osób nie ma maseczek i nie zachowuje żadnego dystansu.
– U nas było spokojnie. Rozmawiałem z policją, która nie informowała mnie o żadnych takich zajściach. Dobrze, że nie było tutaj szaleństwa. Oby niemądre zachowanie niektórych nie doprowadziło do kolejnego lockdownu – mówi burmistrz Antoni Byrdy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS