Rzucili wszystko i pojechali w Bieszcz… przed siebie!
Ile miesięcznie jeździcie na rowerze? Czy to Wasz główny środek transportu? Dla nas jednoślad to głównie rekreacyjny środek transportu, dla nich jedyny pojazd, dzięki któremu czują się wolni. Dawid Niesłańczyk i Magda Klapuch pokonali w ciągu 206 dni bagatela 8600 kilometrów! Aktualnie są w Chicago, by tam dotrzeć musieli pokonać kawał Europy i Stanów Zjednoczonych. Zacznijmy jednak od początku.
Dawid jest rybniczaninem, konkretnie pochodzi z Chwałowic i pracował jako górnik. Magda jest z Łazisk (powiat wodzisławski). Znają się już od 6 lat.
Zobacz także
Poznaliśmy się na motocrossie. To fajny sport, ale kontuzjogenny, zrezygnowaliśmy z niego – mówi nam Dawid.
Magda dodaje natomiast, że para wróciła do rowerów i górskich wypadów.
W pewnym momencie doszliśmy do wniosku, że trzeba zrobić coś „długotrwale ekstremalnego”. Głównym bodźcem było jedno z naszych marzeń – spędzić zimę bez naszej śląskiej pluchy. Stąd decyzja, że na okres zimowy jedziemy na południe – śmieje się.
Bohaterowie przez rok pracowali w Holandii. Rzucili robotę, spakowali się i wyruszyli w bardzo długą drogę.
Wyprawa miała rozpocząć się z Rybnika, ale długo pracowaliśmy w Holandii, stąd decyzja o starcie właśnie za granicą – dodaje Magda.
Jej chłopak wyjaśnia, że pobyt w Holandii pozwolił uzbierać wystarczającą ilość pieniędzy.
Bez tego nie da się podróżować. A jak już to lepiej mieć euro niż złote – zauważa Dawid.
6400 kilometrów Europy
Para rozpoczęła podróż dokładnie 3 października 2021 roku. Z tego dnia pochodzi ich pierwszy wpis na fanpage’u – Bele na kole. Wyruszyli z miejscowości Erichem w Holandii, by 3 dni później być już w belgijskiej Antwerpii. Podróżnicy zwracali przede wszystkim uwagę na sieć dróg rowerowych, w które bogate są kraje Beneluksu. Przez Belgię do Luksemburga jechali m.in. RAVeL-em – autonomiczną siecią wolnych dróg, które powstały dzięki przerobionym, starym liniom kolejowym.
W Paryżu byli już 21 października, a trasą eurovelo dojechali aż do wybrzeża Morza Śródziemnego. Kilka tygodni później (3 grudnia) zameldowali się w Barcelonie, a 14 lutego dojechali do Gibraltaru. Stąd już blisko do Portugalii, do Lizbony dotarli dokładnie 13 marca – po 5 miesiącach i 11 dniach oraz 6400 kilometrach.
Jak Dawid i Magda zapamiętali tournée po europejskich krajach? Oto fragment ich postu podsumowującego podróż po Starym Kontynencie:
„Holandia to był moment. Pedałowaliśmy w tym kraju prawie półtora roku przed wyruszeniem. Do znudzenia wszędzie płasko.. ale za to setki kilometrów przygotowanych ścieżek rowerowych.
Belgia (jeszcze bardziej) rozkochała nas w czekoladzie. Mały rowerowy raj z urozmaiconymi terenem.
Luksemburg jako państwo nie zapadł nam szczególnie w pamięć. Dużo lasów, dużo zieleni i dużo nijakich miasteczek, poza cudownie położonym w wąwozie Luksemburgiem.
Francja to setki kilometrów przepięknych ścieżek wzdłuż rzek i kanałów. Paryż, chrupiące bagietki i winnice opatulone słońcem.
Wybrzeże Morza Śródziemnego w Hiszpanii obudziło w nas potężny zachwyt bliskości z otaczającymi górami. Na przemian kilka dni spędzaliśmy na wyżynach łapiąc oddech od turystycznych regionów, a po kilkudziesięciu kilometrach cieszyliśmy się zachodem słońca na plaży.
Owiani atlantyckim wiatrem wjechaliśmy do Portugalii. Oceaniczne klify i rozległe plaże… szkoda tylko, że na tak krótkim odcinku w naturalnej, nietkniętej przez człowieka scenerii.”
Zwracają też uwagę na ludzi – wielu napotkanych mieszkańców Europy Zachodniej pomogło im bezinteresownie w różny sposób proponując darmowy nocleg, prysznic, czy kolację.
Kierunek: Ameryka Północna
Wielu dałoby sobie już spokój z pedałowaniem, ale nie Magda i Dawid. Oni wsiedli w samolot i 16 marca byli już w amerykańskim Newmark (New Jersey). Trzy dni później dojechali do dzielnicy Queens w Nowym Jorku. Jak opisali to na fanpage’u, już dawno nie czuli na skórze tylu bodźców.
W nowojorski styl jazdy na rowerze wprowadził nas Saleh, u którego zatrzymaliśmy się na kilka dni. Oczy dookoła głowy szeroko otwarte, rowerzysta jest tutaj ostatnim ogniwem w łańcuchu kolejności. Samochody nie zawsze zatrzymują się na czerwonym świetle, nie zawsze patrzą w lusterka i lubią trąbić – czytamy.
Tym razem nasi podróżnicy mieli inny cel podróży – chcieli dotrzeć do Chicago, gdzie mieszka brat Magdy.
Połączyliśmy więc rowerową podróż z odwiedzinami rodziny – śmieje się para.
W linii prostej z Nowego Jorku do Chicago jest około 1,5 tys. kilometrów. Rowerzystom nazbierało się ich 2100!
Jechaliśmy i słuchaliśmy ludzi. Moim zdaniem to jest właśnie najważniejsze – słuchać ludzi. Ci natomiast są otwarci i życzliwi. Co prawda w dużych miastach jeździmy praktycznie niezauważeni, to w mniejszych miejscowościach zawsze jest furora. Nie spotkaliśmy się z negatywnym odbiorem, wręcz przeciwnie. Ludzie pytają się, skąd jesteśmy i czy potrzebujemy pomocy – mówi nam Magda.
Niczym Rocky Balboa i Kevin sam w domu
USA to kraj symboli, również tych znanych z filmów. W Filadelfii Dawid nie mógł się powstrzymać i wbiegł po słynnych schodach prowadzących do Muzeum Sztuki – niczym Rocky Balboa:
Bohaterowie artykułu odwiedzili miejscowość Dalton, gdzie żyje największe skupisko Amiszy. Dojechali również do hrabstwa Grant, gdzie urodził się Jim Davis – twórca słynnego kota Garfield’a. Koniec końców dotarli niedawno, bo 30 kwietnia do Chicago. W sumie przejechali 8600 kilometrów od początku podróży, by móc odpocząć u swojej rodziny. Tu natknęli się jeszcze na jeden ciekawy filmowy symbol. Kojarzycie dom, w którym mieszkał Kevin i rodzina McCallister ze słynnego filmu? Nasi widzieli go na żywo.
Na razie nam się nie nudzi
Co dalej? Czy para wraca do Polski? Nic z tych rzeczy!
Jesteśmy tutaj ledwie 2 miesiące. Przed nami jeszcze sporo drogi – stwierdza Magda.
Z kolei Dawid wskazuje na Kanadę.
Celem jest Ameryka Północna, a marzeniem Ameryka Środkowa i Południowa. Do domu więc jeszcze nie wracamy. Na razie nie nudzi nam się, każdy dzień jest inny. Nie wiemy co nas czeka – śmieje się Dawid.
Nasi rozmówcy są zresztą doskonale przygotowani. Rzecz jasna mają namioty, w których najczęściej śpią. Do tego dorzućmy śpiwory zimowe, odzież, prowiant, artykuły biwakowe, itp. Nie może też zabraknąć części rowerowych oraz sprzętu do naprawiania jednośladów o łatach do dętek nie wspominając. No właśnie, czy często zdarzały im się awarie na drogach?
Na szczęście nie uprawiamy sportu ekstremalnego. Części zużywają się, ale wiele tysięcy kilometrów można na nich przejechać. Mam zresztą doświadczenie w mechanice rowerowej. Posiadam narzędzia, w zasadzie wszystko mogę naprawić, a części rowerowe kupić – zaznacza rybniczanin.
Nie ma presji, nie ma pracy, zbieramy doświadczenie życiowe
Jak Magdzie i Dawidowi podobają się Stany Zjednoczone? Podkreślają, że wszystko wygląda tak samo, ale jest naprawdę duże.
Jak wychodzić na ulicę z lotniska to widzisz ogromne ciężarówki z długimi maskami. Ulice są naprawdę szerokie, nie mówiąc już o dużych budynkach. Tu nawet lodówki są dwa razy większe niż nasze – śmieją się.
Ta podróż odmieniła naszych bohaterów. Teraz patrzą na świat z innej perspektywy.
Dziennie jedziemy maksymalnie 70 kilometrów. Nie przemęczamy się, obserwujemy ludzi i świat. Budzisz się i wiesz tylko, że masz jechać, po czym rozbijasz namiot i odpoczywasz. Nie myślisz o niczym innym. My nic nie musimy, możemy jedynie jechać. Nie ma presji, nie ma pracy, zbieramy nasze doświadczenie życiowe – mówią zgodnie.
Jak żartują na koniec, jeżeli przetrwają podróż, to przetrwają ze sobą całe życie.
Magdę i Dawida możecie obserwować na fanpage’u Bele na kole. Zobaczcie też zdjęcia z podróży! Obejmują takie kraje jak: Holandia, Belgia, Francja, Hiszpania, Portugalia czy USA.
Tagi:
Bele na kole,
Dawid Niesłańczyk,
Magdalena Klapuch,
rowery,
Europa,
USA,
Chicago,
Nowy Jork,
Paryż,
Holandia,
rowerem przez Europę,
rowerem przez USA
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS