Do wakacji z naszego miasta zniknie 39 drzew. Wycinka się zaczęła, a widać to szczególnie na głównej ulicy miasta. Nagle przy Zamkowej zrobiło się „łyso”. Pod piłami padły klony, jesiony i lipy rosnące tu od lat pięćdziesiątych ubiegłego stulecia.
Pabianiczanie się burzą. „Będziemy betonowym miastem”, „Niszczą płuca Pabianic” – piszą do redakcji. Zbierają też podpisy pod petycją do prezydenta, by wstrzymał „rzeź”.
Jak nas zapewnił Andrzej Barański – dyrektor Zarządu Dróg Miejskich, spełniono wszystkie warunki i uzyskano zezwolenia na wycinkę.
Procedura była długa i starannie udokumentowana. Zgodę dało Starostwo Powiatowe i Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Przed wycinką był przegląd miejskiego drzewostanu po jesiennej inwentaryzacji w ubiegłym roku.
– Do wycinki przeznaczono drzewa spróchniałe, stwarzające zagrożenie dla przechodniów, a także ograniczające widoczność – ujawnia dyrektor. – Były też wskazania przez mieszkańców.
Dwa drzewa uratowały ptaki, które w ich koronach uwiły sobie gniazda. Inne uratowały się same. Zimą wyglądały, jak martwe, a na wiosnę zaczęły ciągnąć soki.
Za każde wycięte drzewo, miasto jest zobowiązane posadzić co najmniej dwa nowe i to w pobliżu tych wyciętych. Miasto też przez 3 lata ma pielęgnować je i doglądać, by się przyjęły. Przybędzie nam 90 drzew, ale nim zaszumią, trochę potrwa.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS