Beata Ścibakówna wspomniała ostatnio początki znajomości ze swoim mężem Janem Englertem. Zdjęcie pochodzi z 1992 r., wtedy też zagrali razem w filmie “Wielka Wsypa”. Na ślubnym kobiercu stanęli natomiast w 1998 r.
Związek Beaty Ścibakówny i Jana Englerta od początku wzbudzał dużo emocji, ale uczucie pozwoliło im przetrwać wszystkie przeciwności losu. Aktorka początkowo była dla swojego przyszłego męża tylko jedną z wielu studentek, z którymi wyjechał do Australii.
Jednak szybko zawróciła mu w głowie. Gdy nie chciała wejść do wody, namówił ją do tego. Ścibakówna nie pływała zbyt dobrze, a fale były duże. Englert porwał ją jednak do wody, a gdy studentka straciła grunt pod nogami – uratował ją.
Po powrocie do Polski studentka dalej wpatrywała się w swojego wykładowcę, ale wciąż nie przypuszczała, że z tej znajomości może wyjść coś więcej. Nie zauważała też, że Englert zatrzymuje na niej wzrok częściej niż na innych studentkach. Wkrótce jednak aktor zrobił pierwszy krok i zaczęli ze sobą randkować. Nie trzeba było długo czekać na płomienny romans.
Początkowo rodzice Ścibakówny nie popierali jej relacji z dużo starszym mężczyzną. Kiedy jednak okazało się, że całą przeszłość Englert zostawia za sobą, a jego małżeństwo zakończone jest rozwodem, przestali komentować wybór córki.
Oczkiem w głowie rodziców szybko stała się ich córeczka – Helena. To dla niej Jan Englert zaczął spędzać w domu więcej czasu i doceniać życie rodzinne. Znajomi aktora twierdzili nawet, że w związku ze Ścibakówną wreszcie się ustatkował i stał odpowiedzialnym ojcem i mężem.
Przypomnijmy, że Jan Englert z pierwszą żoną, Barbarą Sołtysik, ma troje dzieci, syna Tomasza oraz dwie córki, Katarzynę i Małgorzatę,
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS