Bayern Monachium wygrał z meksykańskim UANL Tigres 1:0 i zdobył Klubowe Mistrzostwo Świata. To oznacza, że Robert Lewandowski sięgnął po wszystko co możliwe w piłce klubowej.
Marek Wawrzynowski 11 Lutego 2021, 20:54
Robert Lewandowski miał kluczowy udział w bramce, która zapewniła Bayernowi Monachium klubowe mistrzostwo świata. W 59. minucie Joshua Kimmich wrzucił piłkę na głowę Polaka, jego strzał obronił jeszcze bramkarz Tigres UANL, Nahuel Guzman, jednak przy dobitce Benjamina Pavarda Argentyńczyk był bezradny.
Był to interesujący przerywnik w tym meczu momentami pasjonującym jak obraz z kamery przemysłowej na parking centrum handlowego poza godzinami otwarcia.
Bayern na stadionie w Dosze, stolicy Kataru, grał tak jak w Bundeslidze. Niby prowadził grę, ale bardziej grał na przetrwanie niż chciał dominować. Bawarczycy sprawiali wrażenie, jakby wygrana po prostu im się należała i powinna przyjść sama z siebie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Robert Lewandowski został aktorem
Początek był nawet obiecujący, bo mistrz Europy narzucił tempo. Wychodził szybkim atakiem, oddawał strzały z dystansu. Najciekawiej było po strzale Kingsleya Comana z kilkunastu metrów. Uderzenie obronił jednak Guzman. W tym okresie w powietrzu unosił się zapach bramki dla niemieckiego giganta, ale skończyło się na strachu. Bayern nie był w stanie zadać ciosu.
Tigres to pierwsza drużyna ze strefy północnoamerykańskiej, która zagrała w finale klubowych Mistrzostw Świata. I wstydu nie przyniosła. Co prawda “Tygrysy” nie były w stanie przebić się przez zasieki rywala, jednak zawodnicy Ricardo Ferrettiego pokazali wysoką kulturę gry. Utrzymywali się przy piłce, nie panikowali, byli nieźle przygotowani technicznie. Tu jednak przewaga Bayernu była duża. Gdy do ataku ruszał ktoś z trójki Leroy Sane – Serge Gnabry – Kingsley Coman, obrońcy rywali mieli poważne problemy. To jednak były role epizodyczne gwiazdorów Bayernu.
Nasz Robert Lewandowski w pierwszej połowie był mało widoczny. Na początku spotkania nie trafił czysto w piłkę po podaniu Davida Alaby, a potem był raczej odcięty od podań. Cofał się, próbował rozgrywać, ale nie była to gra, do której nas przyzwyczaił. Gdy w 20. minucie Joshua Kimmich strzelił bramkę dla Bayernu, Lewandowski – będąc na pozycji spalonej – zasłonił bramkarzowi piłkę. Sędziowie bramki nie uznali.
Przy golu Pavarda też początkowo nie byli chętni, by wskazać na środek boiska, ale ostatecznie uznali, że Lewandowski nie był na spalonym, ani nie faulował bramkarza rywali. Lewandowski zrobił więc swoje i kilkanaście minut później mógł zejść. Nie był to – delikatnie mówiąc – jego wielki mecz. Ale swoje zrobił. Poza tym dodał ostatnie brakujące trofeum do kolekcji. Ma mistrzostwo Niemiec, Puchar Niemiec, Superpuchar Niemiec, Mistrzostwo Europy, Superpuchar Europy i mistrzostwo świata. A do tego tytuły króla strzelców Bundesligi i Ligi Mistrzów. Więcej wygrać się nie da.
W końcówce Bayern miał kilka okazji, blisko zdobycia bramki byli Tolisso, Costa oraz Kimmich, ale Guzman wyszedł z tej nierównej walki zwycięsko.
ZOBACZ relację minuta po minucie
Bayern Monachium – Tigres UANL 1:0 (0:0)
1:0 Pavard 59’
Składy drużyn
Bayern: Neuer – Pavard, Suele, Hernandez, Davies – Kimmich, Alaba – Sane (73. Musiala), Gnabry (64. Tolisso), Coman (73. Costa) – Lewandowski (73. Choupo-Moting)
Tigres: Guzman – Rodriguez (83. J.Quinones), Reves, Salcedo, Duenas – Rafael Carioca, Pizarro, Aquino, L. Quinones – Gonzalez, Gignac
Sędziował: Esteban Ostojich (Urugwaj)
Czy Bayern Monachium wygra Ligę Mistrzów w sezonie 2020-21?
zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Komentarze (19)