Tzw. “trzeźwe bary” to niszowy, ale rozwijający się trend w dużych miastach Ameryki i Zachodniej Europy. Czy przyjąłby się w Trójmieście? Zdania barmanów są podzielone.
Pomysł na “sober bars” – “trzeźwe” bary, gdzie serwowane są wyłącznie bezalkoholowe napoje (ale również koktajle) – był z początku terapeutyczny. Miało to być miejsce, gdzie osoby z problemami alkoholowymi mogłyby spotykać się i poczuć, jak w prawdziwym pubie czy koktajlbarze. Obecnie to niszowy, ale też coraz bardziej modny trend, a miejsca tego typu stają się na Zachodzie popularne również i wśród osób, które alkoholu nie nadużywają, ale na przykład nie chcą go pić.
Dawid Gierjatowicz, szef baru w Stacji Food Hall, komentuje: – Cały czas śledzimy przez lornetkę, co się dzieje na Zachodzie, i faktycznie tzw. no-alco i low abv (niskoprocentowe koktajle) stają się coraz wyraźniejszymi trendami. Mimo że Polska, a tym bardziej Trójmiasto, to nadal za mały i za młody rynek na “non-alcoholic spirits” i bezalkoholowe bary koktajlowe, to na pewno widać wzrost zainteresowania piwem bezalkoholowym. Co ciekawe, właśnie wczoraj rozmawiałem na ten temat z Jankiem Kilańskim, szefem kuchni Neonu o zorganizowaniu kolacji z paringiem bezalkoholowym.
Choć panuje powszechne przekonanie, że to właśnie alkohol powoduje gros dziennego utargu w przeciętnym lokalu, jest to spore uproszczenie. Są miejsca, które świetnie sobie radzą bez napojów wyskokowych, nawet piwa.
Dawid Jaroć, szef Falovca na Przymorzu, mówi: – Oczywiście, że się da prowadzić lokal gastronomiczny bez alkoholu. Sam prowadziłem wegańską knajpę, w której nie było alkoholu i nikt nie miał z tym problemu, ponieważ goście wiedzieli, że przychodzą zjeść dobry obiad, a nie pić. W Falovcu na samym początku też nie było alkoholu, obecnie mamy alkohol do 11 proc., czyli wino grzane i piwa, w tym oczywiście piwo bezalkoholowe, które bardzo dobrze się sprzedaje. Tak naprawdę w moim przypadku alkohol to ułamek obrotu, tak jakby go nie było.
Coraz więcej osób nie pije i nie zawsze mają one ochotę wyjść wieczorem do pubu czy baru, gdzie alkohol leje się strumieniami. Jaroć, który sam jest abstynentem, dodaje, że gdyby “trzeźwy bar” w Trójmieście powstał, chętnie by do niego chodził.
Co warto podkreślić, bary no-alco nie serwują wyłącznie bezalkoholowego jasnego piwa i coli. Ich oferta jest równie nieograniczona, co oferta zwykłego baru. Wypijemy szota, zamówimy prostego drinka i wymyślny autorski koktajl.
w rankingu Puby
Młyńska 15, Gdańsk
Oskar Pryczyniec, szef Jägspotu, a wcześniej przez lata barman, mówi, że miał okazję próbować bezprocentowego rumu, ginu czy wódki i napoje te miały smak do złudzenia przypominający ten alkoholowych odpowiedników. Dodaje jednak, że to ciekawostka, która nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości podczas wieczornych spotkań przy barze.
Modne wina: bezalkoholowe i wegańskie
– W ostatnich latach trend zdrowego trybu życia w Polsce rośnie, ale nie przekłada się to na liczbę pytań o coś bezalkoholowego, po prostu osoby ze ścisłą dietą nie odwiedzają barów. Alkohole free też mają zbędne kalorie, pewnie w jakimś stopniu są zdrowsze, ale wychodząc w weekend “na miasto”, szukamy raczej odstresowania się i zabawy, a ta jest łatwiejsza po jednym czy trzech koktajlach – kończy Pryczyniec.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS