Bartosz Romowicz jest wieloletnim burmistrzem Ustrzyk Dolnych. Jest nietuzinkowym samorządowcem, który ma własne zdanie i potrafi je mocno zaakcentować. Cała Polska poznała go między innymi jako człowieka, który mocno angażuje się w pomoc dla Ukrainy, głośno akcentuje (bilbordy) sprzeciw wobec władzy PiS, czy szczerze zachęca do odrzucenia podręcznika HiT. Niedawno ogłosił swoją kandydaturę na posła do sejmu. W związku z tym zaprosiliśmy Bartosza Romowicza na rozmowę.
Co było głównym powodem decyzji o ubieganie się o mandat posła?
Ponad rok temu moje życie przewróciło się do góry nogami, bo pojawiła się córka Kalina. Bardziej doświadczeni znajomi powtarzali mi „zobaczysz jak wtedy zmienia się świat
i patrzenie na niego”. Mieli oczywiście rację. Dziś nie patrzę na swoją gminę, region czy Polskę przez pryzmat swojegożycia, bo moje, mimo iż mam dopiero 34 lata, skończy się
szybciej niż mojej córeczki. To ona w 2050 roku będzie mniej więcej w tym samym momencie swojego życia co ja jeszcze niedawno. Chcę, żeby żyła w Polsce sprawiedliwej, praworządnej i zielonej. W kraju demokratycznym, szanującym prawa mniejszości i otwartym na obywatela. Obecnie rządzący w Polsce są tej wizji totalnym
zaprzeczeniem, dlatego jako młodzi ludzie musimy się zaangażować w proces budowy właśnie takiej Polski. Dla naszych dzieci i wnuków.
O co chce pan walczyć w sejmie? Walczyć, zabiegać, co chciałby pan zmienić?
Wywodzę się z sektora pozarządowego, a ostatnie osiem lat mojego życia to samorząd.
Reforma samorządowa to jedna z niewielu w Polsce, która nam wyszła bardzo dobrze. Jej
twórcy, jak chociażby profesor Michał Kulesza, mieli słuszne założenia, które przez wiele
lat były realizowane. Dopiero w ostatnich latach za sprawą Prawa i Sprawiedliwości postępuje centralizacja i zepsucie samorządu. Ciągłe dodawanie zadań samorządom (jak chociażby słynny ostatnio dodatek węglowy), a wraz z nim brak wystarczających środków na realizację tych zadań oraz zmniejszanie dochodów samorządów to rozkład tej reformy.
Chciałbym w Sejmie być mocnym i skutecznym reprezentantem samorządów, ale nie tylko
tych, które mnie popierają (tak jak to obecnie robi PiS), ale wszystkich. Samorząd to mieszkańcy, a nie władze gminy. Władze się zmieniają, a mieszkańcy pozostają. Gdyby mi
udało się zdobyć mandat posła, to w Warszawie będę tylko bywał, a w okręgu był. Tak jak
jestem teraz, blisko ludzi.
Jest pan znany z kontrowersyjnych, stanowczych i niecodziennych działań (mam na myśli bilbordy, zakazanie używania podręcznika HiT) otwarcie pan mówi o tym, couważa za niesłusznie zalecane, wprowadzane przez nasz rząd. Spotkał się pan z nieprzyjemnościami z tego powodu?
Mam w domu kilka luster i, jak wcześniej wspomniałem, małą córeczkę. Chcę zawsze
z dumą popatrzeć jej w oczy, dlatego nie wyobrażam sobie, aby być spolegliwym i uległym
wbrew własnemu zdaniu tylko po to, aby komuś przypodobać się. Jeśli nawet czasem wypowiem się lub postąpię kontrowersyjnie, to zawsze mam ku temu argumenty. Prosty przykład: zakwestionowałem sposób rozdania środków z programu Polski Ład, powiesiłem
nawet banery przeciwko rządzącym. Dlaczego? Ano dlatego, że podział tych środków był polityczny, a my jako gmina otrzymaliśmy najmniej środków w skali województwa
i jedni z najmniej w skali kraju. Czy mam zatem chwalić rządzących za takie potraktowanie? Jeśli bym to zrobił, nie mógłbym popatrzeć w lustro. Zawsze staram się robić to, do czego jestem przekonany. Być może też dzięki temu w 2014
roku wygrałem wybory Burmistrza Ustrzyk Dolnych, a w 2019 roku w wyborach do Senatu otrzymałem ponad 80 tysięcy głosów.
Mieszka pan w pięknym miejscu (Ustrzyki Dolne), ale zarazem specyficznym i trudnym. Od lat mówi się, że Podkarpacie to Polska klasy B albo nawet C. Co chciałby zrobić pan konkretnie dla naszego rejonu.
Polska C to bardzo dobre i trafne określenie. Jarosław Kaczyński podczas ostatniej
wizyty stwierdził, że dzięki PiS nasze województwo rozwija się. Pewnie miał rację,
ale tylko połowicznie, ponieważ rozwija się część województwa dookoła Rzeszowa,
od Rzeszowa na zachód i południe i sam Rzeszów. Natomiast peryferia takie jak Bieszczady pozostały same sobie. Przykłady? Chociażby linia kolejowa 108, która jest
w stanie agonalnym, a po której „na zabicie” rządzący puścili pociąg z uchodźcami. Samo przejście graniczne pozbawione dookoła niego jakiejkolwiek infrastruktury, co wojna u naszych sąsiadów wręcz obnażyła. Dalej idąc, droga krajowa 84 pozbawiona w zdecydowanej większości od Leska do Krościenka chodnika dla mieszkańców, a nie wspominając o ścieżce rowerowej. Kontynuując, droga wojewódzka Ustrzyki Dolne – Ustrzyki Górne, gdzie podmuch wiatru od jadących ciężarówek potrafi z pobocza
zdmuchnąć do rowu dziecko czekające na autobus do szkoły. Tak można by wymieniać
dalej, jest co robić dla naszego regionu. Dlaczego napisałem regionu a nie mieszkańców?
Bo oprócz mieszkańców na stałe tu mieszkających to teren licznie odwiedzany przez
turystów.
Jeśli udałoby się panu zdobyć mandat posła, to w jaki sposób chciałby pan sprawować tę funkcję? Ma pan już jakieś plany?
Jako burmistrz starałem się zawsze być blisko mieszkańców. Być dostępny na zebraniach wiejskich, imprezach okolicznościowych (i nie tylko do zdjęcia, jak to robią obecnie niektórzy posłowie z regionu, zaliczając po pięć wydarzeń jednego dnia), czy bezpośrednio dostępny w mediach społecznościowych. Mimo iż to czasochłonne, to osobiście czytam każdą ko- respondencję, którą otrzymuję (czy to przez stronę romowicz.pl, czy media społecznościo- we), również osobiście odpisu- ję. Tak też postrzegam, w razie sukcesu w wyborach, wykony- wanie mandatu posła. Blisko ludzi i dla ludzi, nieoderwany od rzeczywistości.
Rozmawiała Edyta Wilk
Miło nam, że nasza gazeta dociera do wielu osób. Jedna z naszych czytelniczek po przeczytaniu wywiadu napisała list do pana Romowicza, który publikujemy ponizej. Świadczy to o tym, że wersja papierowa gazety jest nadal pożadana i potrzebna.
List został opublikowany na oficjalnym profilu burmistrza Ustrzyk Dolnych.
Reklama
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS