Z pewnością nie tak początek sezonu wyobrażali sobie siatkarze Stali Nysa. Po sześciu kolejkach nie zaznali jeszcze zwycięstwa, a ligową tabelę zamykają z zaledwie jednym oczkiem. Ostatnio nysanie przegrali 1:3 ze Ślepskiem Malow Suwałki. – Gramy siatkówkę, która nie jest ani miła dla oka, ani nie jest efektywna i efektowna. Spotkanie z zespołem z Suwałk było na przeciętnym poziomie, tak to delikatnie można nazwać. Jakimś pozytywem jest drugi set, który rozegraliśmy na emocjach, wtedy kolokwialnie mówiąc „zażarło i poszło to w dobrą stronę. Natomiast pierwsza, trzecia i czwarta partia to było po prostu dziadostwo w naszym wykonaniu, nic innego nie mogę powiedzieć – nie ukrywał emocji Bartosz Bućko.
Stal Nysa początku sezonu 2021/2022 nie zaliczy do udanych. Po sześciu kolejkach wciąż nie odniosła zwycięstwa, na swoim koncie ma tylko jedno oczko, zdobyte po przegranej po tie-breaku z PGE Skrą Bełchatów. Nic więc dziwnego, że nastroje w drużynie nie są najlepsze. – Gramy siatkówkę, która nie jest ani miła dla oka, ani nie jest efektywna i efektowna. Spotkanie z zespołem z Suwałk było na przeciętnym poziomie, tak to delikatnie można nazwać. Jakimś pozytywem jest drugi set, który rozegraliśmy na emocjach, wtedy kolokwialnie mówiąc „zażarło i poszło to w dobrą stronę. Natomiast pierwsza, trzecia i czwarta partia to było po prostu dziadostwo w naszym wykonaniu, nic innego nie mogę powiedzieć – ostro skomentował Bartosz Bućko.
Przyjmujący nie stronił od mocnych słów. – Gra się kompletnie nie kleiła, poza jakimiś dwoma czy trzema akcjami, ale podejrzewam, że jak się na nas patrzy z boku to jest jeden wielki skandal. Innych słów niestety nie mogę użyć. Oczywiście te słowa adresuję też do siebie, bo to, co my prezentujemy w ostatnich dwóch meczach, to jest jedno wielkie dziadostwo, na taką siatkówkę po prostu nie da się patrzeć. Albo się obudzimy i weźmiemy do roboty, albo taką smugę będziemy ciągnąć jeszcze dłużej. Wszyscy jesteśmy mężczyznami i trzeba się wziąć do roboty i po prostu zagrać lepiej. Bardzo proste słowa, ale taka jest rzeczywistość – dodał przyjmujący.
Zdaniem Patryka Szczurka wszystkie problemy Stali wynikają ze sfery mentalnej. – W sumie to mogę powiedzieć, że wiem, jak się czują moje dzieci jak grają ze mną w „Piotrusia”, bo myślą, że wygrają, a na końcu i tak lepszy jestem ja. Tak jest niestety z nami i rywalami. Nie wiem, co trzeba zrobić, ale tak dłużej być nie może, że przegrywamy mecz za meczem. Naprawdę nie wiem, co mam powiedzieć, bo wszyscy dajemy z siebie maksa, zresztą nawet widać po nas, że tuż po meczu jesteśmy cali mokrzy. Zostawiliśmy na parkiecie serce, ale to nic nie daje. Musimy się odblokować i zadbać o głowę, uwierzyć w siebie – analizował rozgrywający.
Zawodnik zwrócił uwagę, że ważne będzie zachowanie koncentracji od początku do końca. – Myślę, że takim czynnikiem ważnym dla nas jest brak przestojów, ponieważ w każdym spotkaniu gramy dobrze, a potem zdarza się jeden przestój, przez który stajemy całkowicie. Wydaje się nam że czteropunktowej przewagi już nie jesteśmy w stanie tych strat zniwelować, a to do końca trzeba wierzyć w każdą piłkę, niezależnie od tego, czy to będzie 2:6 czy 10:14, czy końcówka seta. Siatkówka widziała już nie takie rzeczy, ostatnio najlepszym przykładem jest starcie GKS-u Katowice z Cuprum Lubin, gdzie było już chyba 24:21, a ostatecznie ze zwycięstwa cieszyli się katowiczanie. Musimy popracować przede wszystkim nad sprawami mentalnymi, bo za szybko chowamy głowy w piasek. Przede wszystkim musimy wierzyć w siebie, bo każdy z nas posiada umiejętności, tylko musi je sprzedać podczas meczu – zakończył Patryk Szczurek.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS