Kolejną analogią jest fakt, że dziś największą spółką świata jest Nvidia produkująca procesory dla AI, a wówczas było nią Cisco sprzedające routery potrzebne do budowy sieci.
Wtedy pojawiła się pewna luka: myśleliśmy, że jesteśmy dalej, niż w rzeczywistości byliśmy, i cały czas chcieliśmy wymyślać coś nowego zamiast poczekać parę lat, aż po prostu nastąpi adopcja tych rozwiązań. Dostęp do komputerów, sieci czy płatności cyfrowych nie nadążały za sobą. Dziś synergia pomiędzy rozwojem software’u a hardware’u jest niemal jeden do jednego. Z tym, że kiedyś urządzenia sieciowe mogły działać 5–7 lat i tylko aktualizowałeś ich software. W tej chwili karty Nvidii sprzed dwóch lat są bezużyteczne. Co rok wchodzi na rynek nowa edycja kilkukrotnie szybszych kart, więc popyt tylko rośnie.
Jednak analitycy obawiają się, że nastąpi podobne wstrzymanie jak z internetem tamtych czasów: w pewnym momencie firmy technologiczne odpuszczą nieco inwestycje w moce obliczeniowe, bo nie znajdą dla nich dobrego zastosowania biznesowego i… maszyna się wykolei.
To prawda. Są ludzie, którzy przekonują, że dzięki AI oszczędzają miliony, ale ja tego wciąż nie widzę. Powstaje wiele projektów pilotażowych z wykorzystaniem AI, a produkcyjnych jest znacznie mniej. Dzieje się tak, ponieważ nie możemy jeszcze zaufać technologii i szeroko ją wykorzystywać. Jeśli masz urządzenie, które działa na 90 proc., to nie możesz tego stosować komercyjnie, bo nie chcesz podejmować ryzyka, że w krytycznym momencie sztuczna inteligencja zawiedzie.
Czytaj też: Zaczynał od pracy na zmywaku. Dziś jego firma warta jest ponad 3 bln dolarów
Czyli sentyment do dużych inwestycji w AI może się jednak zmienić?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS