A A+ A++

Rynki wietrzą koniec globalnego epizodu inflacji. W USA w grudniu spadła ona do 6,5%, w strefie euro, nawet w Polsce była niższa od oczekiwań. To buduje optymizm. Ale nie w Japonii. Tam właśnie ceny producenta wzrosły o 10,2%, znacznie powyżej oczekiwań. Bank Japonii jest pod gigantyczną presją porzucenia super luźnej polityki pieniężnej. Obecny prezes Banku Japonii Haruhiko Kuroda jest niemal synonimem Abenomics – polityki agresywnej stymulacji fiskalnej i pieniężnej wprowadzonej przez nieżyjącego już byłego premiera kraju kwitnącej wiśni.

Abenomics miała rozruszać japońską gospodarkę, ale jej sukcesy były ograniczone, zaś efekty uboczne – niemal nacjonalizacja długu publicznego i pośrednio wielu japońskich firm, bardzo daleko idące. Japonia zawsze była inna, bank centralny od dawna stosował politykę ujemnych stóp (choć nieznacznie ujemnych), gdy jeszcze nie przyszło to do głowy bankierom w Europie. Japończykom wiele uchodziło na sucho ze względy na ogromne krajowe oszczędności, które finansowały te pomysły – ceną był po prostu gospodarczy marazm. Teraz jednak sytuacja zaczyna się zmieniać – inflacja zaczyna systematycznie rosnąc. Być może inflacja na poziomie 3,8% (2,9% dla ulubionej miary inflacji bazowej) nie robi wrażenia, ale jak na Japonię to bardzo dużo. To bardzo dużo także jak na politykę nie tylko ujemnych stóp, ale kontroli krzywej dochodowości, czyli w praktyce utrzymania stóp bliskich 0% nawet dla 10-letnich obligacji. Widząc tę sprzeczność rynek zaczyna coraz agresywniej grać przeciwko polityce BoJ i już ostatnio Bank był zmuszony rozszerzyć pasmo wahań rentowności 10-latki z -0,25/+0,25 do -0,5/+0,5, starając się nie przedstawić tego jako zacieśnienie. Ponieważ kadencja obecnego prezesa kończy się w kwietniu konsensus zakładał, ze ewentualne zmiany nastąpią później. Rynek jednak nie lubi czekać – jeśli coś ma nastąpić później, dlaczego nie wymusić tego już teraz? Interwencje centralne przeciwko oczywistym fundamentom bardzo często kończą się spektakularną porażką (warto przypomnieć sobie choćby próbę obrony kursu 1,20 na EURCHF przez Bank Szwajcarii), a takowa w przypadku Japończyków miałaby ogromne konsekwencje nie tylko dla nich samych, ale też dla globalnych rynków (zacieśnienie pieniężne). Planowa decyzja Banku w tym tygodniu ma zapaść w środę, ale na rynkach nie brakuje spekulacji, że coś może zadziać się nawet wcześniej.

Tydzień rozpoczyna się od święta w USA, ale zapowiada się dość ciekawie. Poza decyzją Banku Japonii mamy dane z Chin, USA (PPI i sprzedaż), inflację z Wielkiej Brytanii i minutes EBC. W USA rozkręca się też sezon wyników. O 9:05 euro kosztuje 4,70 złotego, dolar 4,34 złotego, frank 4,69 złotego, zaś funt 5,31 złotego.

Brytyjski FTSE 100 atakuje poziom swego historycznego maksimum
Czy inflacja potwierdzi oczekiwania?
Inflacja w USA w centrum uwagi
Eurodolar pomaga PLN
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPrzedsiębiorco pamiętaj! Do końca stycznia musisz złożyć ważny formularz
Następny artykułOSP Milanówek przeniesiony na ul. Warszawską