A A+ A++
Bangkok to największe miasto i stolica Tajlandii, będące w czołówce najludniejszych miast na świecie. Dzięki ogromnej ofercie połączeń lotniczych z całego świata, jest często bramą do Azji Południowo- Wschodniej i pierwszym przystankiem w podróży w jej rejony. Choć głośny i tłoczny, ma wiele do zaoferowania turyście i zdecydowanie warto poświęcić na obcowanie z tą kolorową azjatycką metropolią kilka (a koniecznie dwa) dni. Poniżej znajdziecie przewodnik „w pigułce”, czyli najważniejsze informacje o tym gdzie spać, jak się przemieszczać, co zobaczyć i o czym pamiętać zwiedzając Bangkok. Przewodnik zawiera informacje i ceny aktualne w 2019 roku.
Grand Royal Palace

Noclegi

Jako bazę noclegową w Bangkoku polecam okolice Khao San Road i Soi Ram Butri. Zdecydowanie najtańsze hostele znajdują się na samej Khao San, liczcie się jednak z tym, że całonocna kakofonia dźwięków i cienkie ściany nie pozwolą Wam tam zmrużyć oka (tylko raz popełniłam ten błąd i nigdy go nie powtórzę), warto więc zainwestować kilka złotych więcej w hostel o uliczkę dalej. Ze sprawdzonych na własnej skórze miejsc noclegowych polecam trochę droższy, ale w lepszym standardzie na tyłach Khao San Road i budżetowy, ale klimatycznie położony nad rzeką . Dobry stosunek jakości do ceny (i dwa baseny) w doskonałej lokalizacji znajdziecie w hotelu .




Transport

Najpopularniejszymi wśród turystów środkami transportu w Bangkoku są taksówki, tuk- tuki (coś jakby riksze z silnikiem motoru), metro (MRT) i kolejka BTS SkyTrain. Bilety na MRT i BTS kupuje się w łatwych w obsłudze automatach dostępnych na każdej stacji (koszt biletu od 15 do 45 bht, w zależności od tego, jak daleko jedziemy). Taksówki najlepiej zatrzymywać na ulicy (podobnie jak tuk-tuki) i to im dalej od atrakcji turystycznych, tym lepiej (kierowcy czekający pod nimi z reguły żądają kilkukrotnie wyższych cen). Taksówki powinny jeździć na taksometr („taxi meter”), którego włączenia należy się domagać od kierowcy. W tuk-tuku natomiast, negocjujemy cenę za przejazd zanim do niego wsiądziemy. Do kwoty z licznika w taksówce należy doliczyć jeszcze opłaty za trasy szybkiego ruchu, których koszt pokrywamy my, nie kierowca. Jeśli chodzi o transport z i na lotnisko, mamy do wyboru kolejkę Airport Link (30 minut do centrum, cena biletu 45 bht), taksówkę (z lotniska jedziemy na licznik, ale z porotem raczej na umówioną kwotę- ja zawsze zbijam do 400 bht już z opłatami za trasę szybkiego ruchu). W drodze powrotnej na lotnisko możemy również wykupić miejsca w shuttle vanie- należy go zamówić co najmniej dzień wcześniej w naszym hotelu lub agencji turytycznej, koszt to, w zależności od naszych umiejętności negocjacyjnych, od 150 do 200 bht za osobę.
tajski masaż

Atrakcje

Pałac Królewski – dawna rezydencja królów Tajlandii, czyli ociekający złotem kompleks świątynny i wytworna rezydencja- absolutny punkt obowiązkowy dla każdego odwiedzającego Bangkok. Jednym z najważniejszych budynków kompleksu jest Wat Phra Kaew, czyli świątynia szmaragdowego Buddy. Bilet wstępu do Grand Palace kosztuje 500 bht, przed wejściem koniecznie należy zakryć ramiona, dekolt i kolana (uwaga! nie wystarczy chustka i legginsy), czas zwiedzania to około dwóch godzin. Wat Pho – największa i najstarsza świątynia w Bangkoku (znana również pod nazwą Wat Phra Chetuphon), w której znajduje się monumentalna rzeźba leżącego (odpoczywającego) Buddy, a także najsłyniejsza szkoła tajskiego masażu. Wstęp do świątyni kosztuje 200 bht.
Wat Pho
War Arun – położona na drugim (niż Pałac Królewski i Wat Pho) brzegu rzeki Menam, Świątynia Jutrzenki, wyłożona tłuczoną chińską porcelaną, która służyła jako balast w dawnych statkach kupieckich. Z jej tarasu rozciąga się ładny widok na zatłoczoną łodziami turystycznymi i wodnymi tramwajami rzekę i miasto. Bilet do Wat Arun kosztuje 50 bht, przeprawa promowa na drugą stronę rzeki 20 bht. Wat Saket – popularnie zwana Złotą Górą, to moja ulubiona ze świątyń z tej listy. Prowadzi do niej 318 schodów, a szczyt wieńczy złota stupa o wysokości 58 metrów, w której przechowywane są relikwie Buddy. Co w tej świątyni niezwykłego? Atmosfera. Jest tu zdecydowanie mniej turystów, z głośników sączą się buddyjskie mantry, a ze szczytu wzgórza rozpościera się w piękna panorama na miasto. Wstęp do Wat Saket kosztuje 40 bht.
Wat Saket
Pak Klong Talad – targ kwiatów, na który można dojść spacerkiem z Wat Pho.  znajdziecie zdjęcia z tego pełnego kolorów i zapachów targowiska. China Town – mix smaków, zapachów i dźwięków. Odwiedzamy wieczorem, przeciskamy się w kolorowym tłumie i próbujemy wszystkich potraw, których składu nie potrafimy zidentyfikować, prosto z wooka/garnka. Baiyoke Sky Tower – jeden z najwyższych budynków i najwyższy hotel w Bangkoku. Jego największą atrakcją jest obrotowy taras widokowy położony na 84 piętrze, z którego rozciąga się zapierający dech w piersiach widok na tą metropolię. W ramach biletu za 400bht można wjechać na samą górę i wypić drinka (w cenie) w barze na 83 piętrze. Dostępne są również bilety na kolację z widokiem w formie bufetu.
widok z Wat Arun
Khao San i Soi Ram Butri – tu się je, kupuje, pije piwo, robi tatuaże, poznaje nowych ludzi, tańczy i masuje stopy. Ultra głośna mekka backpackerów. Targ na torach kolejowych – popularnie zwany train market, to targowisko na torach w Mae Klong, gdzie można być świadkiem niezwykłego przedstawienia: dosłownie w kilkanaście sekund, położone na torach stoiska zwijają się, żeby przepuścić pociąg, który kilka razy dziennie przejeżdża przez targ (o 8:30, 9:00, 11:10, 11:30, 14:30 i 15:30), a dosłownie tuż za zderzakiem pociągu, handel wraca do normy, jakby nigdy nic się nie stało.
Mae Klong
Tajski masaż – bez niego wizyta w Bangkoku się nie liczy! I uwierzcie mi, nic nie przynosi takiej ulgi zbolałym po długim locie plecom i stopom. Tramwaj wodny – kanałami Bangkoku pływa kilka linii wodnych tramwajów, z których pokładu można odrobinę podejrzeć codzienne nadrzeczne życie. Bilet kupuje się na łódce, cena 15 bht. Damnoen Saduak – położony około 90 km od centrum Bangkoku pływający targ. Niegdyś prawdziwe miejsce wymiany towarów na wodzie, dziś już tylko atrakcja turystyczna, jednak wciąż bardzo fotogeniczna. Wycieczka do kupienia w każdym lokalnym biurze turystycznym (koniecznie negocjujcie cenę).
pływający targ
Tajska kuchnia – spotkałam w swoim życiu tylko kilka osób, które nie lubią tajskiej kuchni i wciąż nie mogę zrozumieć jak to w ogóle możliwe… Ostra, bardzo aromatyczna i różnorodna, ma swoich wielbicieli na całym świecie. A do tego w Bangkoku jest super tania i najlepiej smakuje na ulicy. Koniecznie spróbujcie phad thaia (smażony makaron z wooka), curry we wszystkich kolorach (zielone jest najostrzejsze, białe najłagodniejsze, oprócz nich mamy jeszcze żółte i czerwone), ostrą i kwaśną zupę tom yum, sałatkę z zielonej papai, a na deser mango sticky rice i tajskie naleśniki. Smacznego! O azjatyckim street foodzie – jak jeść i przeżyć, możecie poczytać . Zakupy – Bangkok jest doskonałym miejscem zaopatrzenia się w pamiątki (w ich roli świetnie sprawdzają się aromatyczne przyprawy) i super cienkie i przewiewne, kolorowe letnie ubrania. Polecam zakupy na stoiskach na Khao San i Soi Ram Butri lub na jednym z największych na świecie weekendowym markecie Chatuchak.

Pojechana radzi

  • Warto wziąć z lotniska mapy miasta, na których są zaznaczone najważniejsze atrakcje, stacje metra, etc. Potem trudno je dostać i… trzeba za nie płacić, a na lotnisku są darmowe.
  • Wszystkie produkty pierwszej potrzeby bez problemu znajdziecie we wszechobecnych i otwartych niemal bez przerwy sklepach „7/11”.
  • Wieczorami koniecznie pryskajcie się środkiem na komary.

Cudownego pobytu w Bangkoku!
Wat Pho

Nie chcesz przegapić żadnego wpisu?  Podoba Ci się? Podaj dalej! Twoja rekomendacja bardzo mnie ucieszy.

Artykuł pochodzi z serwisu .

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł„PiS zmusza Polaków do żałoby”
Następny artykuł20 memów, których lepiej nie przeglądać w pracy II