Alixon wracał z Japonii, gdzie pracował do 25 marca. Po wylądowaniu na międzynarodowym lotnisku w mieście Kota Kinabalu w Malezji poddano go rutynowym badaniom i poproszono o udanie się do domu.
“Powiedziano mi, że muszę poddać się kwarantannie domowej. Aby uniknąć ryzyka zarażenia kogokolwiek wirusem, postanowiłem przejść pieszo całą drogę do Kota Marudu. Jestem przyzwyczajony do wielokilometrowych wędrówek i dni spędzonych z dala od rodziny”.
Niedługo po tym, jak wyruszył w drogę, dołączył do niego zbłąkany pies. Alixon postanowił go przygarnąć i nadał mu imię słynnego japońskiego psa, Hachiko. Po dotarciu do miejscowości udał się do małej chaty na farmie, by przeczekać resztę zalecanej kwarantanny.
Mężczyzna ma mieć przeprowadzony test na obecność koronawirusa. “Nie odetchnę i nie spotkam się z rodziną, dopóki szpital nie potwierdzi, że jestem wolny od tego wirusa. Póki co czas spędzam z Hachiko” – podsumował Alixon.
Źródło: “The Straits Times”
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz też: Koronawirus izoluje społecznie. Psycholog Agata Rakfalska-Vallicelli radzi, co powinniśmy zrobić
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS