Francesco Bagnaia i Jorge Martin podobnie jak w zeszłym roku szybko uciekli reszcie stawki i byli głównymi kandydatami do tytułu.
Więcej grand prix wygrał Bagnaia, ale to Martin był bardziej konsekwentny i nie popełniał błędów, których z kolei obrońcy trofeum sporo przytrafiło się przede wszystkim w sprintach. Rozstrzygający wydaje się być ten z Malezji.
Martin wygrał krótką rywalizację. Bagnaia jechał za jego plecami, ale zaliczył upadek. Przewaga Hiszpana nad Włochem urosła do 29 punktów i choć po wyścigu głównym na Sepang International Circuit zmniejszyła się o 5 oczek, nadal wydawała się praktycznie niemożliwa do odrobienia podczas finału w Barcelonie.
Bagnaia wygrał w Katalonii i sprint, i grand prix, ale Martin dwukrotnie dojechał trzeci co z nawiązką wystarczyło mu do zdobycia korony w królewskiej klasie.
– Już po sprincie w Malezji pogodziłem się z tym, że wygranie mistrzostw będzie trudne – przyznał Bagnaia. – Odrobienie 29 punktów to nie lada wyzwanie, ale chciałem zrobić maksimum i wygrać wszystkie pozostałe wyścigi. Tyle mogłem zrobić, ale Jorge spisał się lepiej.
– Jeśli chodzi o regularność, był lepszy. Wydaje mi się, że 17 czy 18 razy finiszował w trakcie sezonu na drugiej pozycji. To coś niesamowitego. My mieliśmy trochę pecha. Popełniłem też kilka błędów, więc z ośmioma zerami trudno wyobrazić sobie zdobycie tytułu. Jednak generalnie mamy w tym roku więcej punktów niż w poprzednim [498 w porównaniu do 467].
– Myślę więc, że spisaliśmy się dobrze i niemalże zdominowaliśmy wyścigi pod względem zwycięstw. To jednak nie wystarczyło i muszę wyciągnąć wnioski pod kątem przyszłego roku.
Popularny Pecco zaliczył upadki w sprincie podczas majowych odwiedzin Barcelony, oddając pierwsze miejsce. Kraksę miał także na Misano w dodatkowym Grand Prix Emilii-Romanii.
– Jeśli chodzi o błędy, ten w Misano był jednym z najgorszych, ponieważ z łatwością dojechałbym wtedy w trójce. Z kolei najtrudniejszy do zaakceptowania jest ten z Malezji. Tam nie zrobiłem niczego złego. Wolno wjechałem w zakręt i może to był powód upadku. Najtrudniej jest zaakceptować właśnie ten błąd.
Francesco Bagnaia, Ducati Team
Autor zdjęcia: Gold and Goose / Motorsport Images
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS