A A+ A++

Rozmowa z Dariuszem Badurskim (Polska 2050 Szymona Hołowni), liderem krakowskiej listy Trzeciej Drogi do Sejmiku Wojewódzkiego.

Materiał wyborczy KKW Trzecia Droga PSL – Polska2050 Szymona Hołowni

– Kraków to…

– To mój dom, moja miłość. Tu się urodziłem, wychowałem, ukończyłem studia prawnicze. Tu planujemy z Kamilą, moją narzeczoną, wkrótce się pobrać i założyć rodzinę. Tu wreszcie działam jako społecznik i samorządowiec – byłem radnym dzielnicy Mistrzejowice, teraz dowodzę Radą Dzielnicy Dębniki.

– Młody karierowicz, pomyślą niektórzy.

– Albo wariat, też tak słyszałem nieraz, kiedy od szczeniackich lat angażowałem się w inicjatywy społeczne na rzecz mieszkańców Krakowa. Dla mnie to służba. I pasja. Mam w swoim DNA zakodowaną potrzebę zmieniania otaczającej mnie rzeczywistości. Mam nadzieję, że na lepsze, ale nie mnie oceniać.

– Zasłynął Pan w tej kampanii stwierdzeniem, że „z krakowskim metrem jest jak z yeti”.

Wszyscy o nim mówią, tylko nikt go nie widział.

– Właśnie. Jest Pan przeciwnikiem budowy metra w Krakowie?

– Wręcz przeciwnie. Jestem gorącym orędownikiem budowy metra w Krakowie. Wyciągam tylko wnioski z tego co się działo i co się dzieje w sprawie tej inwestycji. Od 30 lat przy okazji każdych wyborów, zwłaszcza samorządowych, mieszkańcy Krakowa słyszą obietnice o metrze. Właśnie mija 10 lat od referendum, w którym większość mieszkańców naszego miasta powiedziało „TAK” dla metra.

– Dokładnie 55%.

– I co? Wciąż yeti. Przez te wszystkie lata, wręcz dekady, różni eksperci opracowali kilkadziesiąt raportów o metrze w Krakowie i zarobili na tym miliony złotych, a miliony turystów, mieszkańców Małopolski i naszego Krakowa, metra nawet nie powąchało. Ja, wspierany przez pozostałych krakowskich kandydatów Trzeciej Drogi, mam inny, szybszy pomysł na skokową poprawę przemieszczania się po naszym mieście. Pomysł ten nie koliduje z budową metra, a można go zrealizować w ciągu pięciu lat. Przypomnę, że pierwszą linię metra w Warszawie budowano 25 lat.

– Jaki to pomysł?

– Rozładowanie uciążliwych korków w mieście dzięki swoistej autostradzie kolejowej dla Krakowa. Chodzi o naprawdę dużą i prędką rozbudowę naszej Szybkiej Kolei Aglomeracyjnej. Ludzie! Przecież naprawdę, w ciągu pięciu, a nie dwudziestu pięciu lat, możemy wybudować przynajmniej kilka nowych przystanków kolejowych wraz z parkingami. To jest jak najbardziej realne, tym bardziej, że mówimy w większości o miejscach, gdzie są już ułożone tory np. pod transport towarowy.

– A konkretnie o jakich nowych przystankach mówimy?

– Kraków Żabiniec, Olsza, Mogilska, Dąbie Wschód, Expo. Tu mamy teraz torowiska dla ruchu towarowego, zatem nie trzeba wymyślać prochu od nowa. Kolejne przystanki, które powinny powstać to Prądnik Czerwony czy Wzgórza Krzesławickie. Warto także odświeżyć przystanki w kierunku Przylasku Rusieckiego. Docelowo chciałbym, aby kiedyś powstała stacja w Niepołomicach. Wówczas, będziemy mieli prawdziwą autostradę kolejową wschód-zachód, bo od Niepołomic, przez cały Kraków, aż do Balic. Z pociągami kursującymi w godzinach szczytu co 15 minut. Z nowym, większym taborem, bo chętnych na podróże koleją jest naprawdę sporo i obecnie pociągi są przeładowane. Tak to widzę i do tego będę dążył. Ludzie będą mogli wówczas dostać się w swoje miejsca docelowo 3-4 razy szybciej niż dzisiaj, a Kraków przestanie być najbardziej zakorkowanym miastem Polski. O znaczącej redukcji emisji spalin już nie wspominając. W przyszłości, gdy powstanie Krakowski Związek Metropolitalny, mogłoby także powstać połączenie lotniska z linią Skawina – Oświęcim i przystanki SKA dla Cholerzyna, Liszek, Rącznej.

– Budowa takiej autostrady kolejowej dla Krakowa sporo kosztuje. Skąd wziąć na to pieniądze?

Rozwój infrastruktury transportowej, w tym rozbudowa systemu Szybkiej Kolei Aglomeracyjnej w Małopolsce został określony w ramach Strategii Rozwoju Województwa „Małopolska 2030”. Szeroki zakres oraz kompleksowość działań wymaga nie tylko mobilizacji znacznej puli środków przeznaczonych na jej wdrożenie, ale przede wszystkim dywersyfikacji ich źródeł. Moim zdaniem w grupie potencjalnych źródeł finansowania autostrady kolejowej dla Krakowa należy wskazać na środki odblokowane w ramach KPO, czyli Krajowego Planu Odbudowy. Będę lobbować, żeby do Krakowa trafiło jak najwięcej unijnych środków z tej puli, w tym oczywiście na autostradę kolejową dla mieszkańców naszego miasta. Tylko nic nie zrobi się samo. Trzeba determinacji, woli współpracy na linii Zarząd Województwa Małopolskiego z poszczególnymi ministerstwami obecnego rządu oraz codziennego pilnowania, żeby ta inwestycja doszła do skutku. Dla mnie, na pewno, będzie to priorytet.

– Jest Pan liderem krakowskiej listy kandydatów Trzeciej Drogi do Sejmiku Małopolskiego. Jak Pan postrzega rolę radnych Trzeciej Drogi w nowych władzach samorządowych naszego województwa? PiS i Koalicja Obywatelska będą zapewne silnie reprezentowane w Sejmiku.

– Nie ma nic gorszego dla Krakowa i całego naszego województwa niż przeniesienie z Warszawy wojny Kaczyński-Tusk. Te dwie największe partie w ciągu ostatnich lat uczyniły z naszego życia publicznego wojnę plemienną, która skutkuje tym, że nawet przy niedzielnym rosole polskie rodziny potrafią się pokłócić o politykę. Kiedy mamy jedynie PiS i KO to mamy tylko walkę, konflikt i kłótnie. Dlatego potrzebna jest trzecia siła, Trzecia Droga, która stawia na rozwiązywanie konkretnych spraw dla ludzi w duchu współpracy i przełamywania podziałów.

– Chcecie wbić klin między PiS i KO również w Małopolsce?

– Chcemy, żeby wyborcy nie byli skazani na polityczną jatkę. Ja należę do wciąż młodego pokolenia i niewyobrażalne dla mnie jest polityczne wojowanie! To nie moja bajka. Chcę ciężko i sumiennie pracować na rzecz Dobra Wspólnego, jakim jest realizacja pozytywnego programu, który pozwoliłby mieszkańcom Krakowa i Małopolski żyć godnie i wygodnie. To są naprawdę ważne, być może najważniejsze wybory samorządowe od wielu wielu lat.

– Dlaczego?

–  Bo w ciągu najbliższych pięciu lat albo Kraków i Małopolska dokonają skoku cywilizacyjnego, albo nie wykorzystamy naszych szans inwestycyjnych i bliżej nam będzie do skansenu niż prężnie rozwijającego się miasta i regionu Polski. To właśnie podczas tej nowej 5-letniej kadencji samorządów napłyną do naszego kraju wielkie pieniądze z unijnych programów. Na drogi, na kolej, na zieloną energię, na zdrowie, na edukację i cyfryzację. Nie wykorzystamy tej szansy okładając się pałkami, tylko obniżając temperaturę politycznego sporu i skupiając się na pracy i współpracy. Tak pozytywistycznie widzę swoją i Trzeciej Drogi rolę w Krakowie i Sejmiku Województwa. Alexis de Tocqueville napisał kiedyś, że im więcej jest tych małych wspólnych spraw, tym bardziej nabywamy umiejętności i chęci wspólnego działania w sprawach wielkiej wagi. To mądre słowa, zgadzam się z nimi, bo ich praktyczna, taka codzienna realizacja kruszyłaby plemienność i nienawiść w naszym życiu publicznym. Również u nas, w Małopolsce.

– Na poparcie których wyborców liczy Pan w wyborach? Z lewa, z prawa, starszych, młodszych?

– Staram się zasłużyć na głos tych mieszkanek i mieszkańców Krakowa dla których inwestycje w poprawę jakości ich codziennego życia są ważniejsze niż polityczne szyldy i partyjne kłótnie. Ja mam konkretne cele, które możemy dla dobra wspólnego zrobić ponad podziałami. Oprócz wspomnianej autostrady kolejowej chciałbym, aby mieszkańcy Krakowa w końcu oddychali pełną piersią, dlatego mam zamiar skutecznie pozbyć się kopciuchów z gmin ościennych. Chciałbym także, żeby w każdej szkole uczniowie mieli zagwarantowaną gruntowną edukację z zakresu profilaktyki zdrowia psychicznego, aby osoby z ograniczoną mobilnością miały dostęp do psychologa w postaci darmowych wizyt domowych – bo zdrowie psychiczne Polaków dziś staje się prawdziwym wyzwaniem, wszyscy to chyba dostrzegamy. My, jako samorządowcy, nie możemy też zapominać, że przez ostatnie trzy lata bardzo poszybowały w górę koszty życia mieszkańców Krakowa. Musimy pomyśleć, jak zarządzać miastem, województwem, by kosztów funkcjonowania instytucji i usług publicznych nie przerzucać na mieszkańców.

– Marzeniem Pana jest utworzenie w Sejmiku koalicji większościowej z udziałem Koalicji Obywatelskiej i Trzeciej Drogi?

– W ogóle o tym teraz nie myślę. Mam w sobie dużo pokory, ale i pracowitości. A marzenia mam dwa. Pierwsze to założenie rodziny z Kamilą. To jest łatwiejsze, bo to kwestia naszych uczuć i decyzji nas dwojga. Drugie to zdobycie zaufania tysięcy mieszkanek i mieszkańców Krakowa, by zdecydowali się oddać na mnie swój głos 7 kwietnia. I to jest trudniejsze, bo przecież wyborcy nie znają mnie tak dobrze, jak zna Kamila. Do ostatniego dnia kampanii będę stawiał na bezpośrednie spotkania z ludźmi we wszystkich krakowskich dzielnicach.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZasady głosowania w wyborach samorządowych 2024
Następny artykułWielkie poruszenie w “Love Island”. Nad Danem zebrały się czarne chmury